12-04-2023, 11:15
|
#224 |
| - Von Windish-Gratz jest tutaj? - Rudolf rozwinął pismo i przytrzymał je przed strażnikiem, a wolną ręką wskazał na pilnowane przez nich drzwi. - Otwórzcie.
Kupiec uznał, że im mniej będzie tłumaczył tym lepiej. Mogłoby być podejrzane, gdyby zaczął się długo rozwijać. Musi podtrzymywać swoją grę i sprawiać wrażenie, że ma prawo tu być i robić to co robi.
Należało teraz rzucić okiem, czy Manfred jest jakoś skuty, przywiązany. I w jakim jest stanie, czy będzie mógł sam chodzić? I to najlepiej przed wejściem do środka. Na wszelki wypadek Kafumann wolał nie zostawać wewnątrz ze strażnikami na zewnątrz. Gdyby doszło co do czego, mogliby te drzwi zatrzasnąć. W razie potrzeby zażąda, aby weszli razem z nim.
Może też spróbować stanąć po prostu w drzwiach i zwrócić się do więźnia. W głowie ułożył już sobie słowa, które mógłby wypowiedzieć. Jak tam, Windish-Gratz, poznajesz mnie? Pamiętasz, jak jeszcze kilka dni temu próbowałeś szantażować mnie, wrabiając w pomoc Mockowi z trucizną? - naprowadzał szlachcica by ten zorientował się, z kim rozmawia. - Widzisz, dziś ja stoję tu i mógłbym sytuację wykorzystać. Ale w zamian przychodzę do ciebie z otwartymi ramionami. Pomyśl nad swoją sytuacją. Jesteś tu. Twój wspólnik, von Grunnenberg schwytany. Kupca i dziewkę lada chwila dopadniemy. A krasnoludy... - machnął ręką. - Będą siedzieć cicho. Nasz człowiek nawet w tej chwili jedzie na spotkanie z twoim bratem. Przeciw takim ludziom jak Kuhn czy Kalb niewiele zdziałasz. Chyba... chyba, że będziesz z nami współpracował. Zgódź się, a wyjdziesz stąd razem ze mną. Jeżeli nie, wyjdę stąd i już więcej nie wrócę. Daję ci chwilę do namysłu.
W idealnym przypadku, gdyby Manfred się zgodził, Rudolf zażąda od strażników, aby wyprowadzili więźnia i eskortowali go do jego nowego miejsca pobytu. Uznał, że będzie to mniej podejrzane i wzbudzi mniej protestów niż gdyby zażądał po prostu uwolnienia go. Powinno też ułatwić przejście przez kolejnych strażników. Taką miał nadzieję.
Ostatnio edytowane przez Gladin : 12-04-2023 o 11:17.
|
| |