Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2023, 20:12   #19
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Waldemar westchnął. Nieważne jak było źle zawsze mogło być gorzej. W tym przypadku nie bardzo wiedział co mogło jeszcze stać się, ale prawdopodobnie pojawi się jakieś gówno. Dla przykładu okaże się, że karczma w swych piwnicach ukrywa oddział zwierzoludzi albo że podane jedzenie było trucizną. Waldemar starł pot ze swojego czoła i poczuł dziwne ciepło emanujące z jego działa. Być może było to przeziębienie, a być może działanie trucizny.

Przypomniała mu się taka historia z porywania zwłok, gdy włamał się do bogatego mauzoleum i w efekcie uwolnił starożytnego wampira. Waldemar już myślał, że nie może być gorzej, gdy tamten pokazał mu kutasa, zrobił śmigło i poszedł śmiejąc się. Od tamtej pory Waldemar strzepywał tylko góra-dół.

Waldemar wstał od stołu, gdy już wszyscy (lub niemal wszyscy) rzucili się ratować inkwizytora i skierował się w stronę wejścia do kuchni. Mówił przy tym do karczmarza:
- Chujowa ta kiełba. Oddawaj kasę albo podaj mi coś co chociaż widziało wołowinę albo wieprzowinę. - w ten sposób próbował wtargnąć do kuchni. Czasami skryta ucieczka najlepiej wychodziła, gdy obwieszczało się ją każdemu. Liczył, że tym razem uda się.

Żona karczmarza próbowała przeszkodzić Waldemarowi, ale odepchnął ją i wparował do kuchni. Tam zastał kucharza i powoli cofnął się.

Zawsze mogło być gorzej. - powtórzył sobie w duchu.

W kuchni była krwawa jatka. Szczątki ludzkich zwłok zalegały na półkach poprzecinane rzeźnickimi toporami. Najgorszy był jednak kolor zielony i biały. Zielono-białe narośle znajdujące się na wielu elementach mięsa, a w tym na kucharzu. Kucharz prawdopodobnie był człowiekiem, ale jego skóra była w poważnym stanie rozkładu. Skurwysyn był nosicielem czegoś naprawdę obrzydliwego.

Jedyną drogą ucieczki było główne wyjście i tam skierował się Waldemar, ale dotarł zaledwie do wcześniej zajmowanego stolika i obficie zwymiotował.

9, 87, 62, 25, 19
 
Anonim jest offline