Wszystko stało się błyskawicznie. Tu gobliny, tu my. Tam niedźwiedź, tu strzała, już wypuszczona, już pędząca. Siviee nawet nie sięgnęła po broń. Biorąc pod uwagę okoliczności w jakich zjawili się ich poprzedni towarzysze, gobliny mogły się okazać kolejnymi miłymi gośćmi jedynie udającymi leśnych zbójów.
Miała tego dosyć...
Mężczyźni szybko rozprawili się z zielonymi - to dobrze. W końcu ją wynajęto do konkretnej pracy, a za ochronę jakoś nikt jeszcze nie zapłacił. Ziewnęła i ruszyła wolno w stronę Anny. Przyglądała się uważnie ludziom wokół.
"Almena ma rację - coś jest w tym facecie... seksownego. Może to te umięśnione ramiona łucznika...?" - na moment rozmarzyła się i z uwielbieniem patrzyła na mężczyznę gnębiącego ocalałego goblina.
Ocalałby nie pożył jednak za długo.
"Ohhh kobieto! Co ty wygadujesz najlepszego...?" - skarciła sie w myślach. -Anno? Jak daleko do celu naszej podroży? Jeśli co 300m będą nas zaskakiwać na zmianę Twoim przyjaciele i rozbójnicy, to dzisiaj ktoś całkiem niewinny może stracić głowę!
Była rozdrażniona - bolał ją tyłek a w dodatku ktoś chwilę temu miał ją ochotę najpierw okraść a potem zaszlachtować w mało przyjemny sposób. Jej usta wykrzywiły sie brzydko na wspomnienie ostatniego spotkania z goblinami - głowy ludzi porozwieszane na drzewach, zakrwawiona trawa, kruki wydziobujące oczy... ... więc?! - zapytała zniecierpliwiona. |