17-04-2023, 18:06
|
#21 |
| Nikt nie przyszedł w sukurs damie w opałach. Po prawdzie to i żadnej damy w opałach nie było, bo na damę trzeba było mieć wygląd, pieniądze i dobre nazwisko, a Elma nie miał żadnego z nich. Nie potrzebowała też żadnego ratunku, nawet z łapą zaciśniętą na kostce. Rozeźlona bólem pulsującym w przedramieniu, którym zamortyzowała upadek, chwyciła mocno za stopień i okręciła się w miejscu, mogąc tylko patrzeć za wypuszczoną z palców strzałą. Elma podciągnęła się nieco ku górze i potraktowała uczepionego chmyza jak każdego nachalnego adoratora - noga wygięła się i wyprostowała w jednym, płynnym ruchu, przedstawiając nochal zabłoconemu obcasowi ciężkiego buta. Przekleństwo zniknęło w harmidrze jaki wypełnił "Ostoję", krew buchnęła, ucisk zelżał, a łuczniczka czmychnęła w ślad za rajtarem, już nieniepokojona przez nikogo.
Wbrew niechęci do osoby Felixa, Elma zajęła miejsce dwa kroki od niego i z dłonią na balustradzie również pozwoliła sobie na chwilę wpatrywania się w burdel na dole. W innych okolicznościach burda byłaby nie lada przedstawieniem, z latającymi przedmiotami i meblami przecinającymi siwą chmurę po wystrzale, ale tutaj... Tutaj żądne krwi chmyzy wydały na siebie wyrok atakiem na, pożal się Taalu i Rhyo, "majestat". Jakby się burda nie skończyła, to wyrok na "Ostoję" i jej gości był już przypieczętowany. Jak nie Ademar, to jego obstawa dobijająca się do budynku; jak nie jego obstawa, to Święte Oficjum. Gunther i Helenka również mogli pożegnać się ze swoim zajazdem. Jak nie i życiem. Imperialny system prawny nie grzeszył wyrozumiałością. Dlatego też Elma jęła spoglądać za jakąś drogą ucieczki.
— To dobra chwila na zabranie dupy w troki, panie rajtar — skinęła głową w stronę padającego inkwizytora.
Dziewczyna założyła kolejną strzałę, przenosząc spojrzenie na zawieszony na sznurze pod powałą, nad głowami ciżby, potężny kandelabr migoczący masą świec. Naciągnęła cięciwę, mierząc w tamtym właśnie kierunku. Nic tak nie pomagało w ucieczce, jak chaos.
I pożar. ___________________ 44, 19, 44, 54, 44 |
| |