19-04-2023, 00:23
|
#4 |
|
- Co się stało Thomasie? Taki poważny biznesmen a boi się zwykłego gryzonia? - Joshua wyszedł ze swojego pokoju, uśmiechając się do Ventrue spod zmierzwionej brody. Lubił dogryzać temu sztywnemu biznesmenowi, pupilkowi szefowej. Zabijało to nudę i frustrację z życia...czy może nieżycia (wciąż się jeszcze do końca nie przyzwyczaił) w zamknięciu i pod ciągłym nadzorem.
Zdążył się już ubrać w swój tradycyjny strój- nieco zużyte dżinsy, sportową koszulę i prostą skórzaną kurtkę. Podszedł do szczura, popiskując do niego i uspokająjąc że nic mu tutaj nie grozi. Pogłaskał zwierzę, a następnie wziął i odczytał na głos wiadomość.
- Ciekawe. Szefowa ma dla nas zadanie, i tym razem chyba puści nas samych, czyżby uznała że nie jesteśmy już szczeniakami? Chociaż w swoim stylu trzyma nas w niepewności o co chodzi. - Skitował z nutą kpiny, choć czuł też ekscytację i nutę nadziei. Może to krok przybliżający do wolności od męczącego nadzoru Sam, która go nie rozumiała i tak naprawdę nie powinna być jego wampirzym rodzicem? Niestety jego własny go opuścił lata temu i tak oto został popychadłem Ventrue....
No i będą w sąsiedztwie parku narodowego...nie mógł narzekać, jego talenty co do kontaktów ze zwierzętami na pewno będą tam przydatne chociaż przypomniał sobie też przerażające historie starszych o tych całych wilkołakach ...nie to że jakiegoś kiedykolwiek widział na oczy.
Kiedy Thomas i Shartan zaczęli pić z tych biednych dziewczyn, wzdrygnął się i wyszedł na zewnątrz domku. Nie było czasu udać się do schroniska, gdzie pomagał i pił ze zwierząt, ale przywołał swojego towarzysza, dużego kundla o gęstej szaro-żółtej sierści którego nazwał Pluto i z którym nawiązał szczególną wież. Za dnia jego pies pilnował ich schronienia no i zawsze mógł się też z niego napić w razie konieczności. Nie lubił tego, ale do zbliżającego się zadania powinien być w pełni sił.
|
| |