WÄ…tek: Strixhaven - Rok I
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2023, 12:33   #74
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Zmrużone z wesołości oczy przesuwały się po kolejnych wersach zadrukowanego fluorestensyjną, dostosowującą do jasności oświetlenia, czcionką Strixhaven Star. Rozbawione historyjką z obrazków, w których w chmurkach umieszczono kwestie wypowiadane przez rysunkowych, w kilku klatkach animowanych bohaterów. Viral zasiorbała słomką, spostrzegając, że nic już nie zostało z jej płynnej jak lawa, roztopionej czekolady. Pociągnęła rurką kilka razy, szorując po dnie, dla pewności czy aby na pewno. Deser przygotowany nad wyczarowanym ogniem i podany na lewitującej tacce. Na większe dystanse ponoć używano teleportacji do zamawiającego. Magia.

Wtedy przebiegł podekscytowany minotaur. Ciągnął za sobą rozmytego pędem Percivala, mającego nie za wiele do powiedzenia w uścisku wielkiej łapy. Potem minęli ją i Tigial i Donovan. Siedzące nieopodal Vrorbeenqea z Tillianą podniosły się z miejsc. W tłumie mignęła Quezane, a i nawet Aurora Wynterstarr z Show Bendu zawieruszyła się w okolicy. Zmiennokształtna zastrzygła uszami, poruszona o co cały rwetes. Wychwytując coś o żabach, wyścigu i zakładach. Wzruszyła ramionami na niezbyt pociągający powód zamieszania. Pozostawiła na stoliku kubek grawerowany glifem Firejolt Cafe i ziewając, powędrowała do toalet. W Ravnice poziom cywilizacyjny wykraczał ponad wychodki z dziury w ziemi. Mieli spłukiwanie wodne i sieć kanalizacyjną, ale wciąż stali daleko w tyle za Strixhaven. Tutaj przygotowano podgrzewane siedziska, rozpylacze aromatu, nawet z możliwością wyboru. W tle rozbrzmiewała relaksująca muzyka, a spływ był małym portalem. Wolała nie wiedzieć dokąd. Naprawdę magia.

Gdy powróciła do głównej sali, rozentuzjowany tłum skandował imię Donovana. Od niechcenia zaczęła się przebijać przez ścianę ludzi, by lepiej się przyjrzeć co ich tak kręci. Żaby winny przynajmniej obrzucać się odpowiadającymi ich rozmiarom kulami ognia i wymieniać ukąszeniami z błyskawic. Nic z tego. Podeptane buty, kilkukrotne oberwanie z łokcia od energiczynych wymachów rękami, nie były tego warte. Przepychanie się, utrata równowagi, konieczność ratowania pionu na żywym filarze tym bardziej. Przeprosiła, lecz zafrapowany głupio wystrojonymi zwierzakami podskakującymi wszędzie tylko nie w stronę mety, nawet nie zwrócił uwagi. Równie emocjonujące jak zawody pacjentów po lobotomi. Jeden płaz patrzył tempo w iluzorycznego owada, próbując ustrzelić go jęzorem. Drugi stał w miejscu, nie mogąc odnaleźć się w ogłuszającym hałasie, wśród wirujących nad sobą symboli, najprawdopodobniej marzył o powrocie do stawu. Trzeci planował zająć się robieniem kijanek z czwartym i chyba tylko to skłoniło ostatniego do ucieczki w kierunku będącym niechcący końcem toru.

Cienistowłosa napociła się, wyszarpując ze zbitej, pulsującej emocjami ściany cielsk. Oddalała w kierunku wyjścia, nabrając dystansu od świdrujących uszy wrzasków, gdy te wykroczyły poza skale. Przepełnione dzikim, panicznym strachem. Spojrzała za siebie, by zobaczyć wzbierającą falę o dziesiątkach wykrzywionych w nieludzkich grymasach twarzy. Spróbowała odskoczyć, złapać się czegoś stałego. Dłoń zmiennokształtnej przejechała po blacie stołu, gdy tłum uderzył w nią z olbrzymią siłą, porwał, niemal powalając i tratując. Ponownie osaczona, niesiona w ścisku przez długie sekundy, aż przypływ wyrzucił jej sponiewierano ciało na bruk, kilka metrów za drzwiami kawiarni. Odkaszlnęła i zaciągnęła się świeżym powietrzem, z ulgą że jej płuca znów są w stanie swobodnie pracować. Omiotła z pogardą tępy tabun, hołdujący niskim rozrywkom i pierwotnym instynktom. Potrzebowała przestrzeni. Znalazła ją przy pobliskim skwerze. Drzewach otaczających niosącą chłodną bryzę fontannę. Uniosła rękę. Rzeczą, którą zgarnęła z blatu, próbując uniknąć uderzenia tsunami, okazała się być muffinka posypana czekoladowymi wiórkami. Oczy dziewczyny rozbłysły.
 
Cai jest offline