"Nie," Jehan parsknął w myślach.
—
Oczywiście, Wasza Ekscelencjo — odparł ochoczo.
Najście niepozornej urzędniczki wedle przyjętego konwenansu zignorował teatralnie, udając nagłą i bezbrzeżną fascynację własnymi paznokciami, miejscami tylko zerkając na nią i Pająka spod rzęs w geście naturalnej ciekawości. Wypowiadane przez kobietę słowa jednak pozostawały w niesłyszalnych dla Jehana rejestrach, uniesiona dłoń skrywała usta i uniemożliwiała czytanie z ruchu warg, a próba wychwycenia choćby cienia reakcji na twarzy Simona Lefebvre'a była z góry skazana na porażkę. Marmurowe statuy wykazywały się większą mimiką twarzy niż perpignański mistrz szpiegów. Błysk w chłodnym spojrzeniu musiał być grą światła.
Zmęczenie bez wątpienia miało ponownie dać o sobie znać prędzej, niż później, wnosząc po powracającym w kącikach zielonych oczu pieczeniu, lecz pytanie Pająka było tylko retoryczną figurą, iluzją wyboru i dyplomatyczną uprzejmością. Nawet jeśli nie było tymi rzeczami, Jehan nie byłby
w stanie odmówić tak smakowitej propozycji. Motorowe bestie Afrykanów były jedynym środkiem, który być może był w stanie dogonić uciekających niewolników, mających przewagę - jeśli prędki rachunek mu się zgadzał - kilkunastu godzin.
Jeśli pościg dopadłby zbiegów, mogła nadarzyć się okazja do rozmowy. O ile w przeciwieństwie do strzelca nadal posiadali języki i znali frankijski,
catalę czy choćby perpignański argot będący mieszanką tych dwóch pierwszych. Jehan zadowoliłby się nawet łamanym purgaryjskim. Być może -
w końcu, wreszcie! - usłyszałby coś o chyba-Kruku lub Przedrzeźniaczach; coś, co nie było wykrzywione mgłą przeminionej dekady. Chłopak rozluźnił palce, które zacisnęły się na poręczy krzesła na ten prospekt.
—
Służba Pięści i Jego miastu jest najwyższym honorem — oznajmił, wygładzając ton grożący drżeniem w ekscytacji. —
Wszelkie informacje dotyczące bezpieczeństwa Perpignanu oraz racji stanu zostaną panu przekazane bez zwłoki. Zarówno te pozyskane podczas pościgu, jak i ewentualne szepty z ulic naszego miasta. Być może z czasem dowiodę Ekscelencji mojej lojalności.
Młodzieniec uśmiechnął się lekko. Jakby ktokolwiek lub cokolwiek poza nim samym mogło liczyć na jego lojalność.
—
Byłbym jednak wdzięczny, gdyby pałac był w stanie zapewnić parę podstawowych rzeczy, niezbędnych w podróży — Jehan spojrzał wymownie na swój skromny ubiór. —
Wątpię bowiem, abym miał czas na udanie się do domu, by przygotować się do drogi...?