Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2023, 10:13   #40
Szelma
 
Szelma's Avatar
 
Reputacja: 1 Szelma nie jest za bardzo znany
Od Saskii nie dowiedzieli się właściwie niczego nowego na temat ataku wiedźmiarza, natomiast Anike wciąż uważała, że trzeba rozmówić się z tymi dwoma łowcami ośmiornic.
- Ten Stefan i Piet… są gdzieś tutaj na sali? Chciałabym z nimi pomówić. - Kobieta rozejrzała się.
- Niestety nie. Wypłynęli dziś rano na bagna i jeszcze nie wrócili. Zwykle przypływają wieczorem, albo już w nocy. - Wyjaśniła Saskia.
- Gdybyś jakimś cudem ich spotkała, powiedz im, że jest w “Trzech Wieprzkach” przyjezdna kobieta, która chciałaby ich popytać o rzeczy związane z bagnami.
- Dobrze, powiem, jeśli ich spotkam
- odparła zielarka.

Anike nie dzieliła się już swoimi przemyśleniami z towarzyszami, właściwie to nieco spochmurniała. Nie trzeba jej było przypominać, że są tutaj, by ochraniać poborcę - jeśli będzie trzeba, zrobi to, co czego została wynajęta. Obiecała jednak pomóc ojcu Andersowi i zamierzała słowa dotrzymać, nawet jeśli będzie musiała sama odnaleźć tego wiedźmiarza.

* * *


Przez całą drogę do posiadłości barona nie odzywała się, pogrążona w swoich myślach. Jej uwagę przykuło dopiero kilkoro dzieciaków rzucających kamieniami w gołębie na dachu domostwa von Staufferów. Uciekły w popłochu, a Anike przypomniała sobie, jak za dzieciaka podobnie bawiła się wraz ze swoimi ówczesnymi przyjaciółmi. Życie wtedy było dużo prostsze, przynajmniej tak jej się wydawało.

Wnętrzem posiadłości Eldreda nie zachwycała się, bo i nie było zbytnio czym. Pomijając zakurzone meble i obrazy oraz leżące tu i ówdzie ptasie odchody, najbardziej odrzucał ją ten fetor fekaliów. Jak można było normalnie funkcjonować w tej chałupie, która powoli zaczynała bardziej przypominać wyrafinowany gołębnik, niż dom szlachcica.

Starała się odrzucić skrzywiony wyraz twarzy gdy znaleźli się w jadalni, ale nie do końca jej się to chyba udało, gdy zobaczyła latające pod sufitem gołębie. “No pięknie… Jak można jeść w takich warunkach? To już u mnie w rodzinnym domu było czyściej”, pomyślała i nim usiadła, sprawdziła czystość swego krzesła, by nie nadziać się na niechcianą “niespodziankę”.

Przedstawiła się obu kobietom a do podanej kolacji podchodziła ostrożnie. Mięso ośmiornicy okazało się jednak być całkiem dobre, tak jak i podane wino. Co chwilę jednak zerkała pod sufit, czy czasem gdzieś nad jej głową nie usiadł gołąb, chcący poszerzyć kolację na jej talerzu o swój wkład. Na szczęście nic takiego się nie zdarzyło.

O wiedźmiarzu baron nie chciał na razie rozmawiać, więc zagadnęła o coś innego.
- Widzę, drogi baronie, że jesteś ogromnym wielbicielem gołębi. Czy Frau Theodorze i pańskiej żonie nie przeszkadza, że ptaki latają po całym domu? - "Nie mówiąc już o gównach na podłodze i meblach", pomyślała, ale tego nie powiedziała. - I z chęcią poznałabym tę Volurię, jeśli to nie problem.

Wzrok Anike znów powędrował w stronę sufitu i latających tam gołębi. Miała nadzieję, że żaden jej nie obsra, nim będą mogli wrócić do karczmy.

- Jak idą pracę, herr Gustav? Czy któreś z nas ma zostać w posiadłości, by potem bezpiecznie odprowadzić cię do pokoju w “Trzech Wieprzkach”? - spytała na koniec.
 
Szelma jest offline