Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2023, 14:38   #7
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Thomas po opuszczeniu kurortu wypoczynkowego sięgnął po telefon i zamówił taksówkę. Jechał w miasto. Z komórki wybrał numer do Veronici.

- Edward? - Odebrała natychmiast. Była śmiertelnikiem. I jak każdy śmiertelnik znała Thomasa pod jego fałszywym imieniem. Ventrue dbał o to, żeby nikt nie dokopał się do jego życia sprzed dwóch dekad. Oznaczałoby to niepotrzebne komplikacje.

- Dobry wieczór Vero. Jak się sprawy mają w agencji? - Dopytywał spokojnym i niskim głosem patrząc przez okno taksówki.
- Dobrze, mamy nowe podania od dziewczyn. I dopinamy kontrakt z tą Inez.

Inez była instagramerką, która wypuszczała swoją kolekcję odzieży. Nowa idolka młodzieży z milionami lajków. Zupełnie nie bajka Thomasa. Ale zgadzał się z Vero, że tego potrzebują. Ostatnio agencja oberwała mocno od lokalnej prasy i pokazanie się jako firma wybierana przez nowe pokolenie celebrytów przykryła by ich czarny PR.

- Ale szefie… - w głosie Vero było pewne wahanie. Nie lubił tego. Kobieta w jego imieniu kierowała firmą. Od dawna myślał o tym, żeby wprowdzić ją do tego co było za zasłoną. Chciał uczynić z niej ghula, ale Sam na to nie pozwalała. Dlatego musiał się borykać z typowo ludzkimi problemami. Po dwóch latach współpracy przestała nalegać na spotkania właściciela agencji z klientami na lunchu, czy brunchu w godzinach między południem, a popołudniem. Tak się nieszczęśliwie składało, że w tych godzinach zawsze był zajęty. Akurat zawsze leżał martwy w piwnicy resortu wypoczynkowego.

Ale Vera w końcu zrozumiała. I wykorzystała swoją szansę. Pokazała się jako świetny koordynator i kierownik. Po kilku latach istnienia agencji Edward był jedynie tytularnym prezesem i mitycznym właścicielem firmy. Gdy pojawiał się na wieczornych glach, to jego podwładne wpatrywły się weń jak w boga, czy też innego mitycznego stwora. W każdym razie efektem takiego podejścia były sytuacje jak ta. Vera bała się czegoś powiedzieć wprost.

- Co się dzieje? - zapytał.
- Kontrakt z Inez nie obejmuje wszystkiego. Jesteśmy jedną z trzech agencji. Dostaliśmy tylko kolekcję wiosna/lato i kampanię promocyjną dla tej kolekcji.

Thomas zagryzł zęby. Liczył na wyłączność.
- Mhm - odpowiedział lakonicznie - Veronico - niemal czuł jak kobieta po drugiej stornie się wyprostowała. Tylko w sytuacjach szczególnej wagi zwracał się do niej pełnym imieniem - zajmij się tym. Musimy im pokazać, że zasługujemy na wyłączność.
- Tak jest proszę pana.
- I jeszcze jedno…
- Tak?
- Wyjeżdżam do Gatlinburga, nie wiem jeszcze jak długo tam zabawię. Możliwe, że kilka dni. Proszę wyślij tam dwie… albo trzy dziewczyny. Być może będę musiał wyjść na kolację z potencjalnym kontrahentem. Niech zabiorą ładne ubrania i będą gotowe na telefon w środku nocy. Za dnia mają wolne.
- Tak jest -
nadal była napięta niczym struna.
- Vero, spokojnie. Poradzimy sobie. Zaufaj mi.
- Dziękuję proszę pana.
- Miłego wieczoru.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline