Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2023, 16:24   #44
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Rozkaz kapłana, wzmocniony mocą jego boskiego patrona zmusił zarówno Thulzssę jak i Itkoviana do natychmiastowej ucieczki. Mężczyźni wybrali najkrótszą drogę, przez wybite okna. Thulzssa uniknął przy tym wilczych kłów, lecz Itkovian nawet nie zauważył jak jeden z czworonogów ukąsił go w nadgarstek, gdy próbował opuścić "strefę" basiora.
Var'ras splunęła w bok i przeskoczyła przez szynkwas wymykające się z łatwością zębiskom wilka, by już sekundę później znaleźć się obok kapłana Pana Bestii, dźgając go pod pachę swym sztyletem. Niestety oponent dostrzegł jej zamiary i sparował pchnięcie swoim toporkiem.
-Wszechwiedzący! Pobłogosław mnie i mych towarzyszy, abyśmy mogli sprostać przeciwnikom!- modlił się Hugo, a po chwili wszyscy w gospodzie poczuli pokrzepiającą moc ów Błogosławieństwa.
W tym samym czasie Salomon wystrzelił z kuszy raniąc w udo jednego z wilków, które atakowały Yuan-ti. Bełt trafił celu, lecz nie zabił go a jedynie zwrócił uwagę wilka na czerwonookiego czarokletę.
Zaklinacz po raz kolejny oberwał. Tym razem jego osoba stała się obiektem zainteresowania nie jakiejś nadobnej panienki, a jakiegoś parszywego wilka. Okazanych w dość ostry i nieprzyjemny dla obiektu tych zainteresowań.
Verryn chwycił za kuszę i bez wahania strzelił do zwierzaka, który wbił mu się zębami w łydkę.
Strzał był celny, a trafiony bełtem wilk padł na podłogę bez życia.
Druidka postanowiła spróbować nietypowego podejścia. Zmieniła się w wilczego pająka i zaczęła wędrować po ścianie, a potem na sufit planowała w niedługiej przyszłości zeskoczyć na szamana władcy złych likontropów i sparaliżować go trucizną.
Zarówno wilki, jak i Malaryta byli na krótką chwilę bezpieczni od ostrzy Thulzssy i Itkoviana to też korzystając z okazji całą swoją uwagę skupili na największym zagrożeniu jakim była Var'ras. Malaryta doskonale wiedział, że nie da rady prowadzić boju z łotrzycą, dźgającą go ostrzem w plecy, więc zamachnął się swoim toporem z niesłychaną precyzją. Ostra głowica topora z łatwością przedarła się przez warstwę ubrań i lekkiej skórzni sferotkniętej grzęznąc między barkiem a szyją w samym środku obojczyka.

Var'ras zawyła przeokropnie z bólu, a na ustach Malaryty zakwitnął złowieszczy uśmiech.
-Brać ją!- krzyknął a jego wataha od razu rzuciła się na ranną kobietę. Jeden z wilków ugryzł ją boleśnie w nadgarstek I mocnym szarpnięciem powalił na podłogę, a sekundę później pozostałe czworonogi dopadły do bezbronnej kobiety, rozszarpując jej ciało w paskudnym akompaniamencie mlaskania i żałosnych krzyków diablicy.
Thulzssa obrócił się na pięcie rozwścieczony, że nawet jego dziedzictwo nie pozwoliło mu się obronić przed tak prostym zaklęciem. Na całe szczęście na zewnątrz nie czekała na niego zasadzka wroga więc wyszedł z tego bez szwanku. Niestety za tę chwilę słabości słono zapłaciła diablica, której krzyki niosły się teraz echem po okolicy. Bard ruszył biegiem z powrotem w kierunku karczmy, przez wybite okna widział zadowolonego z siebie Malaryty. - Ej ty! Wilkojebco! - krzyknął do niego aby zwrócić na siebie uwagę. - Pewnie w nagrodę wypinasz się swojemu stadku, co? Stawiam, że mamusia cię tego nauczyła na własnym przykładzie, tępy chuju! - Czystokrwisty wplótł w obelgę odrobinę magii, była to prosta, ale skuteczna sztuczka pozwalająca wytrącić kogoś z równowagi w myśl powiedzenia, iż słowa ranią bardziej niż ostrza. Na szerokich ustach Yuan-ti pojawił się paskudny, zadziorny uśmieszek, gdy spostrzegł, że zaklęcie zadziałało. Czas było kontynuować taniec, graj muzyko.
Hugo nie bardzo wiedział jak mógłby się przydać. Nie pchał się w bój, gdyż jak sam stwierdził nigdy nie parał się wojaczką a do tego jest tchórzem. Z upraszania Oghmy o błogosławieństwo też zrezygnował wiedząc pewnie, że kiedy walka dobiegnie końca jego leczenie może komuś uratować życie. Ostatecznie odsunął się pod ścianę, w miejsce, gdzie nikomu nie będzie przeszkadzać.

Itkovian podobnie jak Thulzssa zdołał już otrząsnąć się z efektu zaklęcia Malaryty. Wracając biegiem w kierunku gospody usłyszał krzyki Var'ras, które ucichły w momencie jak wojak wskakiwał przez wybite okno do środka karczmy.
W tym samym czasie niepróżnujący Verryn, korzystając z magicznego talentu splótł czar, który przybrał formę płonącego pocisku. Kula świsnęła przez biesiadną, uderzając Malarytę w sam środek piersi. Mężczyzna zaklął szpetnie i już miał rozpocząć kolejną inkantację, gdy z sufitu spadł na niego paskudny pająk. Tenia w swej tymczasowej formie ukąsiła kapłana w bok. Człek upuścił topór z rąk i upadł na kolana tocząc pianę z ust. O ile samo ukąszenie zapewne nie było zbyt bolesne to już działanie trucizny wykluczyło sługę Pana Bestii z potyczki. Widząc to stado wilków od razu straciło apetyt na bój i rzuciło się do ucieczki wybiegając przez kuchnię, tą samą drogą, którą się tutaj dostali.
Walka dobiegła końca, a przynajmniej żaden z przeciwników więcej się nie pojawił.
-Zwiążcie go, może jak go przyciśniemy zacznie śpiewać- zaproponował Salomon, pochylając się nad wijącym się z bólu Malarytą.
-Za…za… zaraz wyzionie ducha. Mogę go uleczyć, by podtrzymać go przy życiu, ale będzie… będzie mniej magii leczenia dla was…- dodał Hugo.
- A czego chcesz się dowiedzieć? - spytał Verryn. - Zapewne nic nie zechce powiedzieć wiedząc, że i tak umrze. A jeśli pójdziemy jego śladami, a przecież nie przyleciał, tylko przyszedł przez śniegi, to znajdziemy jego siedzibę.
- A leczenie nam się bardziej przyda - dodał.
-To trzeba dobić skurwiela- syknął Salomon. Czerwonooki podszedł do zwłok Var'ras zamykając jej powieki.
-Bogowie nam sprzyjali…- gospodarz wyłonił się z ukrycia, obejmując z troską swoją żonę -Niech Kelemvor ulituje się nad jej duszą- dodał zerkając kątem oka na ciało diablicy.
 
Brilchan jest offline