24-04-2023, 18:45
|
#596 |
| Całość trwała ułamki sekundy. Atak Spoona przerósł najśmielsze oczekiwania Sędziego. Było to niemal komiczne, jak podatny na takie działania był Camden. Tysiąc lat egzystencji, albo więcej, ale w walce z Brujah który osiągnął mistrzostwo swojej dziedziny był niczym. W każdym razie w prędkości działania.
Kiwnął z uznaniem Spoonowi. - Dobra robota. Jesteś mistrzem dziedziny prędkości. Na całym globie jest niewiele wampirów równie zdolnych jak ty. Gratuluję.
Yusuf trzymał bezwładne ciało Camdena i czuł antyczną krew wydostającą się z rany zadanej kołkiem. Od jej mocy zakręciło się mu w głowie. Z cichym trzaskiem kły wysunęły się ze swoich loży. Potrzebował całej siły woli by nie wgryźć się w ciało nekromanty. Zamiast tego obrócił twarz Camdena, tak by spojrzeć mu prosto w oczy. Wiedział że ten go widzi i słyszy. Rozumie. - Widzisz... Mitra nie jest bogiem. Jest zwyczajnie bardzo starym wampirem, który stracił kontakt z rzeczywistością. Wiem też że jest twoją miłością. Mam wspomnienia De Worde. Widział jak cię pieprzył, zlizując krew z twoich biczowanych pleców. Wiem dlaczego Mitra upadł. Upadł przez ciebie. Bo uczyniłeś go słabym. Uczyniłeś go podatnym. Ale twoja miłość w żaden sposób nie sprawiła że stał się bardziej... ludzki. Lepszy. Odebrała mu tylko resztki boskości. - głos Yusufa nabierał wewnętrznej siły.
Wygłaszał osąd. Był jedynym Sędzią w domenie bez Pana. Camarilla jeszcze tutaj nie rządziła. Anna? Straciła prawo do decydowania gdy pozostawiła swoich subiektów. Mitra? Przegrał swoją koronę. Camden? Służył Mitrze, a sam był gotowy do niezwykłych okrucieństw. A to oznaczało że Yusuf był Prawem. - Rogerze de Camden, na mocy Prawa ustanowionego w Drugim Mieście, Prawa poprzedzającego Mitrę o tysiące lat ogłaszam cię winnym bierności, w chwili gdy Spokrewnieni walczą o przetrwanie. Ogłaszam cię winnym ingerowania w dusze Heroldów i ich wspomnienia. Karą za te przewiny będzie... Wygnanie z Londynu, Milenium torporu, oraz oddanie twojej krwi, by dalej służyła Kultowi Mitry. Odejdziesz pod majestatem prawa. William Spoon będzie twoim strażnikiem. Spoczywaj w cieniach. - gdy Yusuf skończył swój monolog oklapł, jakby stracił całą siłę. Ponownie odezwał się po kilkunastu sekundach. - Dobrze. Ale cokolwiek będziesz robił, nie wyjmuj mu kołka. Może próbować wpłynąć na twój umysł. Jest w pełni przytomny i niektóre dyscypliny nie są poza jego zasięgiem. Wielkim wysiłkiem woli może się trochę ruszyć. Włóż mu knebel w usta, a oczy zakryj przepaską, albo jeszcze lepiej zalej woskiem. Zwiąż wszystkie kończyny. Powstrzymaj się proszę z wymianą go za Brusillę, przynajmniej kilka dni. Postaram się ją wyciągnąć. - powiedział, bardziej dając instrukcje niż o cokolwiek prosząc. Mówiąc to przetrząsnął kieszenie Camdena, opróżniając je z zawartości, którą szybko przeniósł do własnych spodni i wojskowej kurtki.
Na sam koniec wyjął z pokrowca dwuręczny miecz i powolnym, wykalkulowanym ruchem naciął nadgarstek Camdena. Podstawił pod niego wojskową manierkę, tą samą w której wcześniej była krew Valeriusa. Z pietyzmem wycisnął do wnętrza dużą ilość krwi. Nie patyczkował się. - Potrzebuję jego krwi do badań. Jeśli chcemy żeby nasze wspomnienia nam wróciły muszę zgłębić jego dyscypliny. - wyjaśnił Spoonowi. - Tak jak mówiłeś wcześniej zdzwonimy się na umówioną budkę. Jeśli nie... Zwyczajnie cię znajdę po naszej krwi. Powodzenia. - powiedział i skinął głową Brujahowi, samemu patrząc w kierunku z którego nadchodziło Wezwanie. |
| |