Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-04-2023, 03:36   #591
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Komandor Diaz, jako kolejna osoba w przeciągu ostatnich kilku nocy, wspomniała o aktywności Mitry w minionych tygodniach. Poprzednie takie relacje Navaho w domyśle odrzucał, jako pomyłkę. Akcje kogoś z kultu, lub też ich własne, były omyłkowo brane za osobiste działania Mitry. Teraz nie był już tego taki pewien.
- Jestem w Londynie dopiero od kilku nocy, nie mogę tego potwierdzić. Jeżeli Bóg Słońce naprawdę w jakiś sposób jest już w stanie bezpośrednio ingerować w mieście, to nie miałem... - Navaho urwał. Jak na zawołanie, właśnie w tym momencie, usłyszał wezwanie Wodza.

Niektóre wampiry posiadają szczególny, nadprzyrodzony dar dominacji nad innymi. Siła ich krwi pozwala im naginać wolę innych do swoich własnych zachcianek. Wielu o słabszym umyśle łatwo ulega takiej mocy, ale nie Klejnot Wielkiej Rzeki. Długoletni trening, silna wola, ale przede wszystkim pozostawanie szczerym ze samym sobą i ludzkim ze wszystkimi dookoła - te czynnika pozwalają zachować kontrolę nad swoim umysłem, nawet w obliczu takiej mocy. I chociaż był to głos samego Mitry, silny jaki żaden inny, to nawet on nie odbierze Utamukeeusowi jego wolności podejmowania własnych wyborów.

- Mitra powrócił. Jest w Londynie, wiem gdzie można go znaleźć. Nie mogę tego racjonalnie wytłumaczyć, ale właśnie poczułem jego wezwanie. - traper patrzył wyczekująco po Komandor Diaz. Szukał, sprawdzał, czy ma w niej sojusznika. To była jej decyzja, co chce z tym zrobić.
- Mogę was tam zaprowadzić, ale nie wiem czy jest to dobra decyzja. Mówimy o istocie pół-boskiej, która przetrwała tysiąclecia, która zapewne będzie miała na miejscu sojuszników. Wielu ludzi może stamtąd nie wrócić, a ich śmierć pójść nadaremno. Z drugiej strony, jeśli Bóg Słońce przetrwa... Jaki jest Twój rozkaz?
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 17-04-2023, 10:39   #592
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
- Nasi są rozproszeni po mieście. Potrzebują czasu. Zaraz ich ściągamy. Ściągniemy też Arwyn. - Mówiła Justycariusz. Była skupiona. Wszyscy wiedzieli, że dzieje się historia. Cath też o tym wiedziała. Kusiło ją, żeby pozostać z Justycariuszem. Jednak dobrze wiedziała, że historię piszą zwycięzcy.

- Uważajcie na siebie - powiedziała chłodno Juliet. - Teraz obydwoje występujecie w moim imieniu. Macie w swych rękach władzę Archontów.

W tym wszystkim była jeszcze jedna istotna rzecz. Mitra Mitrą, ale Anna właśnie pozostawała bez obrony.

Po drodze Tony rozmawiał z Arwyn, ale chyba rozmowa nie poszła tak jak zakładał.
Po chwili w lustrze zauważyli dwa czarne SUVy jadące za nimi. Wsparcie ludzi Justycariusz. Trzeba było podjąć decyzję czy pakują się tam od razu, czy też nie.

***


Jak się okazało ludzie Camdena nie planowali zaatakować Spoona i Yusufa. Rozstawiali się na pozycjach obronnych. Cokolwiek miało się dziać, to kultyści zabezpieczali tyłem. Ani Yusuf ani Spoon nie mieli wątpliwości. Kultyści nie zatrzymają Antigenu. A już na pewno nie zatrzymają ludzi Justycariusz. Ale może strzały z ich karabinów będą znakiem, że się zaczęło?

Ruszyli w głąb placu budowy. Deszcz powodował, że wszędzie było pełno błota. Po kilkunastu krokach ich spodnie były już ufajdane do połowy łydki. Camden szedł mocno owinąć płaszczem czapkę, tak żeby chronić artefakt przed deszczem.

W oddali ktoś mrugnął latarką. Mieli jeszcze dobre kilkadziesiąt metrów, żeby spotkać swego pana. To najpewniej u niego czekały pozostałe cztery artefakty. Tymczasem byli w cichym miejscu, w ciemności. We trzech, bo jedni strażnicy byli daleko za ich plecami, a kolejni daleko przed nimi.

***


- Nie znam pół-boga, który wytrzymał trafienie z granatnika M72 - odpowiedziała Diaz.
- Przygotować grupę uderzeniową, jedziemy na przejażdżkę - powiedziała do słuchawki odwracając się od Navaho i wychodząc.

Navaho został pozostawiony sam sobie. Trwało to kilka minut. Po chwili wszedł jeden z niżej postawionych strażników. Podał Navaho hełm i kamizelkę. Indianin zastanawiał się przez moment, czy podziękować. W końcu te gadżety nie dawały mu żadnej większej ochrony. Jednak strażnik rozwiał jego wątpliwości.

- Procedury.

Nawaho kiwnął głową.

Po chwili stał już w deszczu słuchając dudnienia deszczu o hełm. Duża ciężarówka wyjeżdżała, tymczasem czarny humvee podjechał do Utamkeeusa. Otworzyły się tylne drzwi. Diaz siedziała w środku.

- Wsiadaj. I pokaż dokąd jedziemy.

Indianina ucieszyła papierowa mapa miasta jaka na niego czekała. Miła odmiana po wszechogarniający tabletach i telefonach. Gdyby nie fakt, że znów założono mu kajdanki, to mógłby pomyśleć, że rusza na polowanie.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 21-04-2023, 04:13   #593
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Czy ta kobieta w ogóle słuchała jego opowieści?! Mitra przeżył bombardowanie, dosłownie przyjął bombę na twarz, a ona mówi mu o jakimś śmiesznym strzale z granatnika?! Dotychczasowe sukcesu Antigenu usprawiedliwiał na wiele sposobów: wywiad, wyszkolenie, rozsądne planowanie, mądre dowództwo, zaplecze finansowe. Nawet nie przyszło mu do głowy, że równie istotnym elementem mógł być po prostu fart.

Przyglądał się przez chwilę mapie, którą znał już wystarczająco dobrze ze swoich przygotowań do opuszczenia Londynu. Po chwili szukania wskazał konkretne miejsce, które było nazwane "Bloomberg London". Nic mu ta nazwa nie mówiła.
- Tutaj. Stąd przybyło wezwanie które poczułem. Mitra mógł się jednak zdążyć przemieścić, póki nie wezwie mnie jeszcze raz, nie będę wiedział dokąd. Nie rozumiem tylko jednej rzeczy: po co mnie zabrano? Nie potrzebujecie mnie, żeby tam dojechać, a jednocześnie skuliście mnie, rozbroiliście i nie mogę wam pomóc. - Navaho wymownie wystawił przed siebie ręce w kajdankach.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
Stary 24-04-2023, 10:00   #594
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Spoon skupił się w sobie. Sięgnął po moc krwi myśląc o Brusilli. Wiedział, że od tego co za chwile zrobi będzie zależeć przyszłość nie tylko ich dwojga, ale i Londynu. Zwarzyl w dłoni kołek i z szybkością błyskawicy skierował go w sam środek klatki piersiowej Richarda de Camden.

Kołek wbił się na kilka centymetrów w ciało. Nekromanta zaś zdawał się zrozumieć co się stało. Spojrzał głęboko w oczy Spoona, jego dłonie spowiły cienie, w których Yusuf rozpoznał rosnące zaklęcie wymierzone w egzekutora. Chciał sięgnąć po swoją broń, ale było za późno…

Jednak dla Spoona cały świat niemal stał. Cień wokół dłoni rozwijał się powoli. Usta Camdena układały się w słowa jeszcze wolniej. Spoon naparł drugą dłonią i docisnął kołek, ale kosztowało go to sporo siły woli.

Cienie rozwiały się. Słowo pozostało niewypowiedziane. Ciało nekromanty opadło bezwładnie w ramiona Yusufa.

I wtedy zaczęła działać trucizna. Rozlewała się po sercu nekromanty odcinając go od świata duchów. Blokując jego pozazmysłowe postrzeganie. Teraz był niczym innym jak zwłokami z kołkiem w sercu. Tak podatnym na wypicie jego krwi.

***


- Potrzebujemy informacji z pierwszej ręki - mówiła Diaz. - Tam na miejscu. Wedle wywiadu Mitra może posiadać mistrzostwo w rozkazywaniu.
Diaz założyła na twarz ciemne okulary. Sięgnęła też po słuchawki, których kabel ginął gdzieś w czeluściach kamizelki taktycznej.

- Wykażesz się jako konsultant, to dostaniesz też broń. Kogo można spotkać w okolicy? Gwendolin Arwyn? Anna Bowsley? Inni z waszego rodzaju? Ilu?
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 24-04-2023, 15:05   #595
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Spoon widział Camdena idącego uparcie przed siebie. Targanego wiatrem. I czuł obrzydzenie. Obrzydzenie do samego siebie. Bo wcale nie chciał tego robić. Inni Heroldowie gówno wiedzieli o Mitrze. Nawet go nie pamiętali. Ani jego ani Camdena. On ich pamiętał. Kiedyś… Przyjęli go z Brusillą z otwartymi ramionami jak rodzina.

Jednak… Okoliczności się zmieniły.

W końcu Spoon wymienił krótkie spojrzenie z Yusufem i ruszył.

Teraz działał już czysty instynkt. Ten sam instynkt który napędzał go od zmierzchu do świtu.

Uderzył. Kołek wszedł w ciało. Jego oczy spotkały się z oczyma Nekromaty i nie był już Camdenem był tylko „jego ofiarą”.

Widział tańczące cienie wokół atakowanego wampira, ale nie mógł przegrać.
Wytężył całą swoją wolę i pchnął głębiej.

Cienie znikły, a Camden pozostał tylko ciałem.

-Zabieram go stąd Yusuf. Tobie też radze stąd spadać. – powiedział chwytając Camdena za rękę gotów przerzucić go sobie przez plecy i zabrać go jak najdalej od jego wyznawców, antygenu, ludzi Anny czy innego gówna które zaraz tu się zleci.

-Zadzwonię do ciebie jutro, na budkę telefoniczną tak jak się umawialiśmy.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 25-04-2023 o 09:59.
Rot jest offline  
Stary 24-04-2023, 18:45   #596
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Całość trwała ułamki sekundy. Atak Spoona przerósł najśmielsze oczekiwania Sędziego. Było to niemal komiczne, jak podatny na takie działania był Camden. Tysiąc lat egzystencji, albo więcej, ale w walce z Brujah który osiągnął mistrzostwo swojej dziedziny był niczym. W każdym razie w prędkości działania.

Kiwnął z uznaniem Spoonowi.

- Dobra robota. Jesteś mistrzem dziedziny prędkości. Na całym globie jest niewiele wampirów równie zdolnych jak ty. Gratuluję.

Yusuf trzymał bezwładne ciało Camdena i czuł antyczną krew wydostającą się z rany zadanej kołkiem. Od jej mocy zakręciło się mu w głowie. Z cichym trzaskiem kły wysunęły się ze swoich loży. Potrzebował całej siły woli by nie wgryźć się w ciało nekromanty. Zamiast tego obrócił twarz Camdena, tak by spojrzeć mu prosto w oczy. Wiedział że ten go widzi i słyszy. Rozumie.

- Widzisz... Mitra nie jest bogiem. Jest zwyczajnie bardzo starym wampirem, który stracił kontakt z rzeczywistością. Wiem też że jest twoją miłością. Mam wspomnienia De Worde. Widział jak cię pieprzył, zlizując krew z twoich biczowanych pleców. Wiem dlaczego Mitra upadł. Upadł przez ciebie. Bo uczyniłeś go słabym. Uczyniłeś go podatnym. Ale twoja miłość w żaden sposób nie sprawiła że stał się bardziej... ludzki. Lepszy. Odebrała mu tylko resztki boskości. - głos Yusufa nabierał wewnętrznej siły.

Wygłaszał osąd. Był jedynym Sędzią w domenie bez Pana. Camarilla jeszcze tutaj nie rządziła. Anna? Straciła prawo do decydowania gdy pozostawiła swoich subiektów. Mitra? Przegrał swoją koronę. Camden? Służył Mitrze, a sam był gotowy do niezwykłych okrucieństw. A to oznaczało że Yusuf był Prawem.

- Rogerze de Camden, na mocy Prawa ustanowionego w Drugim Mieście, Prawa poprzedzającego Mitrę o tysiące lat ogłaszam cię winnym bierności, w chwili gdy Spokrewnieni walczą o przetrwanie. Ogłaszam cię winnym ingerowania w dusze Heroldów i ich wspomnienia. Karą za te przewiny będzie... Wygnanie z Londynu, Milenium torporu, oraz oddanie twojej krwi, by dalej służyła Kultowi Mitry. Odejdziesz pod majestatem prawa. William Spoon będzie twoim strażnikiem. Spoczywaj w cieniach. - gdy Yusuf skończył swój monolog oklapł, jakby stracił całą siłę. Ponownie odezwał się po kilkunastu sekundach.

- Dobrze. Ale cokolwiek będziesz robił, nie wyjmuj mu kołka. Może próbować wpłynąć na twój umysł. Jest w pełni przytomny i niektóre dyscypliny nie są poza jego zasięgiem. Wielkim wysiłkiem woli może się trochę ruszyć. Włóż mu knebel w usta, a oczy zakryj przepaską, albo jeszcze lepiej zalej woskiem. Zwiąż wszystkie kończyny. Powstrzymaj się proszę z wymianą go za Brusillę, przynajmniej kilka dni. Postaram się ją wyciągnąć. - powiedział, bardziej dając instrukcje niż o cokolwiek prosząc. Mówiąc to przetrząsnął kieszenie Camdena, opróżniając je z zawartości, którą szybko przeniósł do własnych spodni i wojskowej kurtki.

Na sam koniec wyjął z pokrowca dwuręczny miecz i powolnym, wykalkulowanym ruchem naciął nadgarstek Camdena. Podstawił pod niego wojskową manierkę, tą samą w której wcześniej była krew Valeriusa. Z pietyzmem wycisnął do wnętrza dużą ilość krwi. Nie patyczkował się.

- Potrzebuję jego krwi do badań. Jeśli chcemy żeby nasze wspomnienia nam wróciły muszę zgłębić jego dyscypliny. - wyjaśnił Spoonowi. - Tak jak mówiłeś wcześniej zdzwonimy się na umówioną budkę. Jeśli nie... Zwyczajnie cię znajdę po naszej krwi. Powodzenia. - powiedział i skinął głową Brujahowi, samemu patrząc w kierunku z którego nadchodziło Wezwanie.
 
Zaalaos jest offline  
Stary 27-04-2023, 11:38   #597
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Sędzia szedł przed siebie już sam. Z odsłoniętym mieczem. I wtedy ujrzał przed sobą starego chudego mężczyznę w ciemnych okularach. Był w garniturze. Obok niego stała niska kobieta w skórzanej kurtce. Jedno z jej uszu wypełniały okrągłe kolczyki od górnej do dolnej krawędzi. Mężczyzna wykonał gest zapraszający do wnętrza świątyni.

No właśnie, świątyni. Wewnątrz było mitreum w pełnej krasie. Nienaruszone zębem czasu. W pomieszczeniu było jeszcze kilka osób. Szczupły, wysoki i elegancko ubrany Qwerty. Obok niego niemal równie wysoka i szczupła czarnoskóra kobieta? Mężczyzna? Ubrana w czarny garnitur androgeniczna, czarnoskóra postać. Dalej był ogolony na łyso krępy mężczyzna, z dwoma zakrzywionymi nożami noszonymi przy pasie. Pokazywał z daleka, że jest niebezpieczny. Ostatnia postać wycofywała się w cień, miała na głowie naciągnięty kaptur. W pierwszej chwili Yusuf wziął ją za nosferatu, jednak gdy podszedł bliżej i zobaczył futro porastające jej czoło niemal do nosa zdał sobie sprawę, że ma do czynienia ze starą gangrelką.

Na środku, nad posągiem byka był wywyższony tron. A na tronie siedział młody mężczyzna w wygniecionym garniturze. Bez boskiej aury. Bez całego tego patosu, który otaczał go we wspomnieniach. Dwie osoby stojące przy drzwiach weszły za Yusufem blokując mu możliwość wyjścia.

Mitra zdawał się zauważyć zwątpienie w twarzy Yusufa. Mitra, który nie był Mitrą. Twarz była zupełnie inna. Jednak oczy… oczy które się zwęziły i wpatrywał w Yusufa Cetina były boskie.

- Mój lojalny przyjaciel. Widzę, że przyniosłeś ostatni przedmiot o który prosiłem. Wygląda na to, że jesteś sobą bardziej niż przedtem. Wiesz kim jestem i może wiesz kim ty jesteś. Podejdź.

Chuda dłoń mężczyzny sięgnęła do przodu, jak w wizji, w której podawał pierścień do pocałunku.

Chodź i pozwól nam odbudować Londyn, tak jak odbudowałem Rzym. Razem.

Yusuf poczul na sobie spojrzenie Qwertego. Ile wiedział Herold? Pamiętał jak widział przyszłość. Pamiętał, że umie widzieć oczami innych. Czy to oznaczało, że wiedzieli o Camdenie i Spoonie? O Cath i Camarilli? O Utamkeeusie i Antigenie? Twarz bldolicego Malkavianina nie wyrażała niczego.

***

Spoon był ulicę dalej. Ułożył ciało kapłana na chodniku. Włamał się do pozostawionego na parkingu samochodu. Położył nekromantę na tylnej kanapie zamykając za nim drzwi. Był bezpieczny, przynajmniej do rana. Choć poczuł pewną wątpliwość. Camden nic mu nie zrobił. Jego jedyną winą była miłość do Mitry. Spoon z każdą chwilą darzył go coraz bardziej pozytywnymi uczuciami. Pozostawało pytanie co dalej.

***
Cath i Tony wjechali na dach budynku. Był z nimi wysoki czarnoskóry mężczyzna ogolony na łyso. Przedstawił się jako Pierre.

- Wybraliśmy to miejsce, bo jest nieco dalej. Najbliższe dachy zajmą snajperzy Antigenu. Możemy stąd ich zaatakować zza ich pleców, jeżeli zajdzie taka potrzeba.

***

Szturm Antigenu zaczął się szybko. Żołnierze wyskakiwali z samochodu zapominając o Utamukeusie. Ruszli. Trzy oddziały po sześć osób. W każdym zespole był snajper, który biegł zająć miejsce na podwyższeniu. Indianin usłyszał silniki małych dronów, które były sterowane przez techników przy jednej z ciężarówek. Oddział ruszył w ciemność. Rozbłysk i strzały z karabinu. Wszystko wskazywało, że o Navaho zapomniano.

***

Spoon usłyszał huk i strzały.

***
Cath i Tony obserwowali z dachu jak poplecznicy Camdena zostali zmieceni przez oddział Antigenu. Komandosi maszerowli w głąb placu budowy. Nawaho zaś właśnie wyszedł z samochodu skuty w kajdankach i w odblaskowej żółtej kamizelce.

***

Huk i wystrzał spowodował, że wszyscy zamarli w świątyni. Tylko jeden Mitra-nie-Mitra wyciągał dłoń i mówił:

- Podaj mi proszę czapkę - wtedy Yusuf zauważył, że miał na sobie pierścień, a na oparciu stał kielich.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 27-04-2023, 20:05   #598
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację


Cath była zadowolona z miejsca, jakie wybrali dla niej żołnierze Parr. Było dostatecznie daleko, aby nie rzucać się w oczy i dostatecznie blisko, aby w odpowiednim momencie zaatakować. Uśmiechnęła się krwiożerczo gdy pomyślała, że to będzie dobra noc i przy odrobinie szczęścia uda jej się wykrwawić wszystkich wrogów za jednym zamachem. Spojrzała na zegarek. Miała nadzieję, że niedługo pojawi się Arwyn (tak jak ją prosiła w wysłanej po drodze wiadomości tekstowej) i reszta Brujah Justycariusz. Noc była jednak jeszcze młoda, więc usiadła wygodnie na chustce od Hermesa i przyglądała się widowisku z góry.

Po chwili odezwała się do Pierra.

- Na razie bądźmy w pogotowiu. Powiem kiedy zaatakować. Następnie spojrzała na Navaho i zapytała.
- Macie kogoś bardzo szybkiego? Bo możliwe że trzeba będzie w odpowiedniej chwili ściągnąć tego nieszczęśnika w idiotycznej kamizelce.


 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Wisienki jest offline  
Stary 27-04-2023, 22:19   #599
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Yusuf pokonał kroki dzielące go do tronu, spokojnie, z dwuręcznym mieczem w dłoni. Oparł go przed sobą, jak rycerz stojący na straży i zatrzymał się, wpatrując w twarz swojego boga. Twarz która była obca. Nie ukląkł przed "Mitrą", ani nie pocałował pierścienia.

- Zabiłem de Worde panie za grzech zdrady. Mam jego wspomnienia. - stwierdził Yusuf, taksując kogoś starszego od siebie o milenia wzrokiem. Był Prawem. - Przeżyłeś jego ruch... ale jesteś odarty z swojej boskości. Jak? I kim są... oni? - spytał wskazując podbródkiem nieznanych mu zgromadzonych.

Mitra nie drgnął. Patrzył uważnie swymi boskimi oczyma.
- A więc uważasz, że obdarto mnie z boskości. A jednak udało mi się zebrać lojalnych towarzyszy. Zresztą, nie tylko ich.

Z cienia wyszła para elegancko ubranych ludzi. Obydwoje byli w marynarkach i obydwoje trzymali w dłoniach eleganckie strzelby półautomatyczne. Wielkość lufy sugerowała, że były one zabójcze na krótkim dystansie. Wzrok Yusufa spotkał się ze wzrokiem kobiety, a gdy ta się skłoniła Sędzia zrozumiał kim są.

- Dziękuję za załatwienie kwestii szpiega i porywacza. Jednak memu Seneszelowi darowałeś życie.

Ostatni raz tę parę ghuli widział kilka nocy temu. Gdy zabierali Valeriusa z Londynu. To, że stali teraz przed tronem Mitry znaczyło ni mniej ni więcej, jak to, że Valeriusa nie było już wśród żywych. Co słowa Mitry zdawały się potwierdzać.

- Wyraził głęboką skruchę i gotowość poddania się mojemu osądowi. De Worde okazał tylko pychę. Pozwoliłem mu odejść, naznaczonym przez moją krew. Gdybyś wyraził panie nowy wyrok, wyrok wymagający jego śmierci nie byłoby odległości i miejsca na ziemi w którym mógłby się ukryć. Nie musiałbym go nawet widzieć by zmienić Vitae w jego żyłach w płynny ogień. - odparł Yusuf oceniając sytuację. Nie miał żadnych szans w walce. - Ale to mamy jak widzę za sobą.

Wampir na tronie skinął na głową na znak akceptacji takiej odpowiedzi.

- Czy masz jeszcze jakieś pytania?

Yusuf zastanowił się przez chwilę. Miał ich milion, ale czuł że czas im się kończy i nie wiedział czy uzyska prawdziwe odpowiedzi.

- Czemu? Dlaczego stworzyłeś nas, Heroldów? I czemu mamy cudze wspomnienia? Kim byłem zanim... stałem się tym czym jestem teraz? Ile z tego co wiem to prawda, a ile to cienie cudzej świadomości?

- Mieliście być między mną a resztą. Ty miałeś być mym Głosem. Przekazywać mą wolę śmiertelnym i nieśmiertelnym. Wszystko co wiesz jest prawdą.

Yusuf zamilkł. Był rozbity. Słowa które wypowiedział Mitra brzmiały prawdziwie. Głos Boga powinien być zbyt potężny, zbyt przytłaczający dla ludzi, jak i dla wampirów. Ale nie był. Był to zwyczajnie kolejny element mistyfikacji. Kolejny krok oddzielający Mitrę od swoich wyznawców, od ich problemów. Kolejna desperacka próba starego wampira by pogłębić swoją władzę.

Nagły huk i wystrzał spowodował, że wszyscy zamarli w świątyni. Tylko jeden Mitra-nie-Mitra wyciągał dłoń i mówił:

- Podaj mi proszę czapkę - wtedy Yusuf zauważył, że miał na sobie pierścień, a na oparciu stał kielich.

Sędzia skinął głową swojemu "bogowi". Wyjął czapkę z kieszeni wojskowej kurtki i trzymając ją przejechał dłonią po ostrzu swojego miecza, "błogosławiąc" je, jak i czapkę. Krwawy trybut dla Mitry. Spokojnie ruszył w kierunku tronu, z mieczem opartym o bark, jak u żołnierza prezentującego broń na defiladzie, a czapką wyciągniętą przed siebie w drugiej dłoni.

Podchodząc bliżej zebrał całą energię, energię zawartą w swojej krwi i przemówił z całym ciężarem Prawa nadanego jego przodkom, a przez to i jemu.

- Nie jesteś bogiem. - te trzy słowa zabrzmiały w Mitreum, w centrum władzy Boga niepowstrzymane w żaden sposób. Herezja. Zabrzmiały prawdziwie. I teraz każdy wampir w jego wnętrzu wiedział że to prawda. Czy musieli coś z tym zrobić? Nie. Ale wiedzieli. I to wystarczyło. Zasiał ziarna zwątpienia.

Wezwał całą siłę swojej Vitae i ruchem wymykającym się oczom przeciętnych śmiertelnych uniósł oburącz miecz, z czapką zawiniętą wokół rękojeści i ciął wyciągniętą dłoń Mitry.
 
Zaalaos jest offline  
Stary 28-04-2023, 04:15   #600
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
- Kogo można spotkać w okolicy? Gwendolin Arwyn? Anna Bowsley? Inni z waszego rodzaju? Ilu? - padła seria pytań od dowódczyni. Odpowiedzi musiały być zwięzłe, każda sekunda się liczyła.
- Prawdopodobnie czterech pozostałych Heroldów, których widzieliście wcześniej, poczuła to samo wezwanie, co ja. Ja potrafiłem się mu oprzeć dzięki mojemu treningowi, ale nie mogę ręczyć za ich silną wolę. Mogą tu być, ale nie muszą. Mogą też być potencjalnie agresywni. Po akcji w Shard i trwającej godzinie policyjnej niewielu postronnych nas tu będzie. Gwendolin Arwyn jest niewiadomą, na obecność Anny bym nie liczył.

Navaho spojrzał na swoją kamizelkę odblaskową. Świecił się jak księżyc w pełni. Nie umiał odgadnąć jej przeznaczenia w tym momencie, oprócz tego jednego, najbardziej oczywistego: był właśnie wystawiany jako przynęta.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.
Klejnot Nilu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172