Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2023, 21:19   #1
Prince_Iktorn
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
[STAR WARS d6]Opowieści z Nowej Republiki:Cularin

STAR WARS Opowieści z Nowej Republiki: Cularin




Grupa przyjaciół siedziała na tarasie na dachu budynku Senatu Nowej Republiki. Rozciągał się stamtąd imponujący widok. Ciągnący się aż po horyzont krajobraz zabudowy Coruscant, niekończące się linie ciągów komunikacyjnych dla statków lśniły w promieniach wschodzącego słońca. Młody mężczyzna o poważnej twarzy, z przypiętym do pasa mieczem świetlnym, wpatrywał się jednostajnie płynące przez niebo strumienie pojazdów.
- Coś się stało, Luke? Czemu nas tu zebrałeś? – zapytał głos z grupy. Starszy od Luke’a, z szelmowskim błyskiem w oku. Jego słowom zawtórował pytający warkot siedzącego obok potężnego Wookiego.
- Przepraszam, zamyśliłem się. – Luke Skywalker, Rycerz Jedi, spojrzał na swoich gości, przyjaciół, którzy przybyli tutaj na jego prośbę. Han Solo, niegdyś przemytnik, obecnie generał w stanie spoczynku. Obok niego, patrząca z dobrze ukrywanym cieniem niepokoju, siedziała siostra Luke’a, księżniczka Leia Organa-Solo, szefowa gabinetu Kanclerz Nowej Republiki. Kolejna osoba wywołała mimowolny uśmiech na twarzy Skywalkera. Spod burzy rudych włosów spojrzenie Jedi pochwyciły jasnozielone oczy Mary Jade, byłej Ręki Imperatora, obecnie jednej z najważniejszych dla Luke’a osób w galaktyce.
Chrząknięcie.
- Dalej zamyślony? – z parsknięciem zapytał ostatni z gości. Kyle Katarn, były żołnierz sił specjalnych Sojuszu Rebeliantów.
- Tak, jeszcze raz przepraszam. – Luke uśmiechnął się do gości. - Jest coś… - zawahał się – coś o co chciałbym was prosić.
- Ostatnio coś… poczułem. Przez chwilę. Nie jest to pewnie nic wielkiego, zwłaszcza przy tym wszystkim co dzieje się dookoła, ale nie chcę tego całkiem ignorować. Coś dzieje się albo może się stać w systemie Cularin.
Mara skinęła głową w stronę małego baryłkowatego droida i po chwili R2D2 wyświetlił podstawowe dane o systemie.
- Mało informacji – Mara zdawała się być zaskoczona – jak na świat tak blisko jednego z głównych szlaków handlowych galaktyki, widzę zapisy o problemach nawigacyjnych, dopiero niedawno wybrali senatora… - urwała.
- Po tym jak dwóch poprzednich zmarło – poważnym tonem dokończył Katarn, patrząc na dane wyświetlane przez droida – chodzi ci o śledztwo w tej sprawie?
- To też. Ale… nie wiem. To tylko ślad przeczucia, jakby echo w Mocy? A może jestem po prostu przemęczony. – młody Jedi odparł z rozbrajającym uśmiechem.
Leia pokręciła głową.
- Chyba wiem co czujesz, Luke. Gdy spojrzałam na ten opis też poczułam… - wyraźnie się zawahała.
- Niepokój? Tak. Przy wszystkim co mamy do zrobienia to może być drobna sprawa, ale nie chciałbym nic z tym nie zrobić. – Luke popatrzył na pozostałych.
- Wiem, że wszyscy mamy swoje obowiązki, ale myślę że każdy z nas zna istoty godne zaufania, takie którym można byłoby polecić udanie się do Cularin i rozeznanie się w sytuacji. Śmierć dwójki senatorów to nie jest błahostka.
- Dobrze więc, kto mógłby się przydać? – zamyśliła się Mara – jakiś szpieg?
- Albo ktoś z zespołu senackiego – dodała z uśmiechem Leia – może trzeba będzie rozmawiać z władzami systemu.
- Jak tam dolecą? Damy im statek? W ostateczności może znajdę kogoś kto jest mi winny przysługę… dużą przysługę – były przemytnik popatrzył na pozostałych.
- Przyda się ktoś do sobie radę jeśli będą konieczne… agresywne negocjacje. Dwoje senatorów Republiki nie żyje. Nie sądzę że to przypadek. – stwierdził krótko Katarn.
Luke słuchał jak pozostali podsuwali propozycje i rozważali opcje. Miał nadzieję, że dokonają dobrego wyboru i że to złe przeczucie pozostanie tylko przeczuciem.

Kilka dni później


Port kosmiczny D187 planetopolis Coruscant tętnił życiem. Stolica Nowej Republiki Galaktycznej przyciągała podróżnych zarówno ze światów Jądra jak i z Rubieży. Wielobarwny i wielorasowy tłum przemieszczał się wydawałoby się w kompletnym chaosie, który mógłby przyprawić o istny ból głowy. Istniały światy, na których główna osada była mniejsza niż teren tego jednego z ponad tysiąca portów gwiezdnych rozsianych po powierzchni planety-miasta.
Na jednej ze znajdujących się nieco na uboczu prywatnych platform, promienie słońca odbijały się od lśniącej powierzchni jachtu gwiezdnego.


Spod jednego z silników dobiegały stuki, kilka zgrzytów a po chwili rozległ się odgłos zatrzaskiwanej klapy. Szurając po płytach platformy zestawem narzędzi przymocowanym do pasa, potężnie zbudowany mężczyzna podniósł się na nogi. Gdy zobaczył dwie postacie zbliżające się do lądowiska z różnych wejść, na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Wędrowniczka przybyła na miejsce spotkania korzystając z transportu publicznego. Tłumy podróżnych przetaczały się z miejsca na miejsce a młoda Jedi odczuwała emocje i wrażenia które ją otaczały. Nadzieje, marzenia, żądze, pragnienia, czasem strach – wszystko to tworzyło wrażenie podobne do słuchania muzyki w tle podczas spaceru. Nie była w stanie wyłowić poszczególnych umysłów bez bardziej agresywnego ich badania ale czuła je, czuła to, że istnieją, jak człowiek dotykający innego człowieka przez zasłonę z materiału. Dobrze zbudowany mężczyzna na platformie przy porcie D187 emanował spokojem, wesołością i jowialnością. Słyszała o nim, choć nie miała okazji go poznać. Dash Rendar, przemytnik, okazjonalnie „agent” Rebelii, przyjaciel Hana Solo I Kyle’a Katarna. Jego towarzyszka natomiast w pierwszej chwili przyprawiła Miralukę o niemałe zdziwienie. Ona żyła, Wędrowniczka postrzegała jej życie i witalność, ale coś było nie tak… życie istniało tylko na zewnątrz, jak powłoka lub… skóra. Pod spodem czuła delikatne przeływy energii, niepodobne do istoty żywej, ale do droida. Umysłu kobiety także nie odczuwała. Przypomniała sobie wtedy o czym ją uprzedzono. Towarzyszką Rendara była Guri – droid replikant, z zewnątrz doskonale udający człowieka. Stojący nieopodal Kyle Katarn promieniował Mocą. Słabiej niż Luke, ale nadal dość silnie. Widać wznowienie treningów zrobiło swoje. On także miał dobry humor.
Cialdan w tłumie podróżnych czuł się nieco podobnie do ryby zbliżającej się do wielkiej ławicy. Wyczuwając silne emocje grup lub poszczególnych jednostek, chłonął wrażenia i wiedział, że gdyby chciał im się poddać, sam poczułby podniecenie zbliżającą się podróżą. Po dotarciu na platformę lądowiska, gdzie miał znajdować się statek i jego nowa towarzyszka, wpadł w uścisk Dasha.

- Już są! – krzyknął w stronę opuszczonej rampy wejściowej do wnętrza statku, po czym odwrócił się i pomachał w stronę przybyszów.
- Nie trzeba krzyczeć. Kyle i ja słyszymy doskonale. – idealnie modulowany głos należał do pięknej kobiety schodzącej z perfekcyjną gracją po pochyłej rampie. Po chwili za nią pojawił się jeszcze jeden mężczyzna, nieco niższy i szczuplejszy od poprzednika, ale z jakiegoś powodu sprawiający wrażenie o wiele groźniejszego.
- Dobrze, że jesteście tak szybko. – Kyle Katarn, znany zarówno Wędrowniczce jak i Cialdanowi nauczyciel z Akademii Jedi na Yavinie 4, popatrzył na zgromadzonych.


- Hej, chłopie! Fajnie, że dotarliście! – wielki przemytnik nie przejmował się za bardzo konwenansami. Stojąca obok Guri tylko pokręciła głową. Dash był zadowolony, bardzo zadowolony z widoku obojga przybyszów. Emocji Guri Cialdan nie był w stanie wyczuć. Jak zawsze.


- Witajcie i usiądźcie. Dziękujemy wam za przybycie – głos androidki był nie do odróżnienia od głosu człowieka.
- Wiemy że zapoznaliście się ze szczegółami waszego zadania, ale uznaliśmy, że będzie dobrze, jeśli wszystko sobie jeszcze raz omówimy – Kyle pokiwał głową.
Guri kontynuowała spokojnym, ciepłym tonem.
- Waszym zadaniem jest udać się do systemu Cularin, w sektorze Thaere i ustalić, czy dzieje się tam coś, co może stanowić zagrożenie dla Republiki. Jeśli tak, należy temu zaradzić, samotnie, z pomocą tamtejszych zasobów, lub w ostateczności zawiadamiając nas. Jednakże należy pamiętać, że czas podróży z Coruscant do Cularin wynosi dziesięć standardowych dni.
- Wasz statek zrobi tą trasę w pięć – wtrącił się Dash – sam sprawdziłem silniki i wszystko jest w pełni sprawne.
- Tak – Guri kontynuowała – Jedyne na czym bazujemy to przeczucie Luke’a Skywalkera, ale doświadczenie pokazuje, że jego przeczuć nie należy lekceważyć. Obecnie siły Republiki zaangażowane są w wygaszanie kilku wewnętrznych konfliktów, więc na wsparcie Floty nie ma co liczyć.
Guri dotknęła przycisków na przenośnym wyświetlaczu i oczom zebranych ukazała się mapa gwiezdna.
- Jedyna dobrze wytyczona trasa hiperprzestrzenna prowadzi przez system Thaere. Jest to związane z anomaliami grawitacyjnymi wywoływanymi przez dwa słońca w systemie Cularin. Standardowa procedura polega na dolocie do Thaere, pobraniu danych z przekaźnika nawigacyjnego połączonego z drugim, znajdującym się w Cularin i wykonanie skoku. Według teorii skoków hiperprzestrzennych powinno być możliwe wykonanie skoku poprzez samodzielne obliczenia, ale nikt z tych co próbowali, nie przeżył. Jest to więc rozwiązanie stanowczo odradzane – androidka spojrzała wymownie na Dasha. Ten lekko się zaczerwienił.
- Kontynuując, powinniście wiedzieć, że sektor Thaere ma już swojego senatora w Republice. Dlaczego zatem Cularin go nie uznaje i wybrało własnego? Nie jest to do końca jasne. Utracono dużo danych po upadku Imperium, ale wiemy, że Cularin był silnie eksploatowany przez Imperium, a Thaere zaliczało się do systemów silnie je popierających. Na Thaere nie prowadzono Imperialnego poboru, bo nie było to potrzebne zważywszy na regularnie duże liczby ochotników zaciągających się do Imperialnego wojska. Być może to jest przyczyna. W każdym razie, sam układ Cularin składa się z dwóch gwiazd, Morasil i Ternadus, czterech planet wraz z księżycami, dużej asteroidy o ekscentrycznej orbicie oraz pasa asteroid. Planety to Acilaris- jałowa skała, toczą się tam prace wydobywcze na małą skalę, Culrain – planeta niemal w całości porośnięta dżunglą, gdzie tubylcza gadzia rasa tarasin zamieszkuje lasy, zaś koloniści żyją w miastach budowanych na ogromnych platformach wznoszących się kilometry ponad czubkami drzew.

Kolejna planeta to Genarius, gazowy gigant, gdzie podobnie jak na Bespin, latające miasta zajmują się zbieraniem rzadkich gazów. Najdalsza planeta to Almas – toksyczne, jałowe pustkowie. Na Cularin znajduje się posterunek Republikańskich Rangersów, od jakiegoś czasu zgłaszają problemy ze sprzętem, ale jak na razie wszystkie zasoby są lokowane gdzie indziej. Dowódca posterunku to major Wosino Praados.
Senator Cularin to Alyla Melne, była zarządczyni jednego z Sześciu Miast Handlowych Cularin. Od niedawna w pasie asteroid ponownie zaczęły ujawniać się grupy pirackie, które oprócz żerowania na legalnych ładunkach coraz częściej wdają się w starcia z przemytnikami i statkami organizacji przestępczych.
- Mamy dla was dokumenty, jesteście wciągnięci na listę pracowników biura vicekanclerz Leii Organy Solo, jako młodsi asystenci. To najniższa ranga, ale jesteście już oficjalnymi przedstawicielami Republiki. Nie możecie rozkazywać miejscowym, ale jeśli ktoś będzie chciał wam zaszkodzić, musi wziąć to pod uwagę. Pytanie czy będziecie chcieli z tego korzystać. Ujawienie się jako przedstawiciele wicekanclerz może otworzyć przed wami drzwi, ale także je zamknąć. – Guri podała Wędrowniczce i Cialdanowi dwa zestawy dokumentów.
- Do wykonania zadanie dostajecie ten statek. Jest zarejestrowany na was obojga, w pełni wyposażony. Zapakowaliśmy wszystko co uznaliśmy że może się przydać, gdzieś w środku jest pełen spis – Dash machnął ręką z grubsza w kierunku rampy.
- Ponadto, dostajecie dwadzieścia tysięcy kredytów na potrzeby i wydatki. To pieniądze z biura wicekanclerz i możecie nimi dysponować, ale to ja będę was potem rozliczał – spokojnie dodał Kyle.
-Jakieś pytania?
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 25-04-2023 o 20:37.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem