Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2007, 22:53   #44
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Vintilian spojrzał na nieprzytomnego mężczyznę, a następnie na poszczególnych członków drużyny. Wszyscy już zdążyli zsiąść z koni tylko jedna Vanessa uparcie na nim trwała.
-Dlatego pędzili na złamanie karku. Kto się zna na ranach bo zraz nam tu umrze, kim jesteście i dlaczego was tak urządzili, to tych trzech co nas przed chwilą minęli-rzekł Albreht.
-Tak... To może być prawda, choć nie musi... Czy któryś z nas potrafi mu pomóc?-zapytał, po czym spojrzał po towarzyszach, ale ich miny nie wskazywały pozytywnych wiadomości. Nikt tego nie potrafił. Nagle kątem oka zobaczył jak Półelfka zeskakuje z konia i schyla się po coś.
-Wiecie, że te śmieszne kamienie są powiązane z naszą energią życiową?-stwierdziła beznamiętnym tonem, stojąc tyłem do nich, po czym odwróciła się i pokazała seledynowy, gasnący w oczach, kamień.
-Lepiej się pośpieszcie, bo mi kolor umiera....a wam właściciel kamienia-zakończyła zimnym tonem, ze złośliwym uśmiechem.
-Jeżeli nie chcesz lub nie potrafisz pomóc, co na jedno wychodzi, to racz nie docinać nam lub tym co próbują pomóc. Racz również nie przeszkadzać, jeżeli pomagać nie masz zamiaru. Grzeczniejszy ton i szczery uśmiech nie zawadzi, lecz po co ja to mówię. Skutek jest ten sam, co bym rzucił grochem o ścianę, im mocniej rzucę, tym dalej się odbije. Zgorzkniała Półelfka... nie ciebie jedną życie doświadczyło tak boleśnie, że zostawiło otwartą ranę na umyśle, tak bolesną i ciężką, iż nie może się zagoić przez długie lata życia. Zastanów się dwa razy zanim zaczniesz docinać grupie, gdyż ja sobie na to nie pozwolę, wtedy kiedy próbuję zdziałać coś, czego ty nie potrafisz-wypowiadał wszystkie słowa z dużą prędkością, a głośność nie przekraczała złowieszczego szeptu. Odwracał się powoli w stronę Vanessy. Po raz pierwszy od pobytu w chacie, zaczął bić od niego przeraźliwy chłód, a cała twarz rozświetlona była przebiegającymi ładunkami elektrycznymi, sprawiającymi, że była doskonale widoczna nawet w ciemnościach kaptura, lecz mimo wszystko oczy były najgroźniejsze. Połyskiwały tak, jakby woda zamarzła i utworzyła idealnie gładką, białą powierzchnię, po której bezustannie przebiegały prądy. Częstość występowania ładunków elektrycznych stała się tak wielka, że utworzyły one dziwną elektryczną tęczówkę bez źrenicy, lecz po chwili pole elektryczne rozsunęło się, ukazując białą powierzchnię oka, w kształcie wężowej źrenicy, która błyskawiczne przybrała zimny, niebieski kolor lodu. Przez cały ten czas nie tracił spokoju, lecz chłód dalej się utrzymywał.
-Straciliśmy już zbyt wiele czasu-wyszeptał tym samym tonem, po czym przykucnął nad nieprzytomnym. Oderwał sporej długości oraz szerokości, pas materii z jego ubrania, a następnie mocno zawiązał nad raną. W tym czasie jego twarz zaczęła tracić ze swojej dzikości i zaczęła przybierać normalny wyraz.
-Sanaha wasera erda!-rzekł swoim już zwykłym głosem. Wyciągnął prawą dłoń nad ranę, po czym obserwował reakcją krwi na zaklęcie. Czar miał sprawić, że krew delikatnie skrzepnie, tworząc cienki zakrzep, który łatwo zerwać. Jest to konieczne, gdyż krew musi krążyć w jak największej ilości, a ta ma w tym przypadku wielkie znaczenie.
Miał zamiar przerwać zaklęcie w momencie, w którym uzna to za stosowne, czyli wtedy kiedy krew zakrzepnie.
Jego biała szata zaczęła unosić się na wietrze, który pojawił się znikąd, ale tylko w obrębie białego płaszcza. Owy wiatr działał tylko na Półelfa rzucającego zaklęcie, zaś wokół dłoni zaczęła rozciągać się para wodna, która krążyła coraz szybciej, ochładzając się i tworząc wodę. Krążyła ona wokół dłoni, przypominając walec. Gwałtownie przyspieszała aż w końcu wyglądała jak jednolita, krystaliczna masa. Vin pozwalał jej opływać dłoń, rozwierając palce. Powoli zaczęła tworzyć krystaliczną rękawicę. Jeżeli zaklęcie zadziała, od razy zacznie napływać malutki strumyczek pary wodnej, która ochłodzi się, łącząc z rękawicą, zaś po zakończeniu, woda gwałtownie zmieni się w parę wodną i zniknie.
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 21-09-2007 o 23:23.
Alaron Elessedil jest offline