Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2023, 11:38   #597
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Sędzia szedł przed siebie już sam. Z odsłoniętym mieczem. I wtedy ujrzał przed sobą starego chudego mężczyznę w ciemnych okularach. Był w garniturze. Obok niego stała niska kobieta w skórzanej kurtce. Jedno z jej uszu wypełniały okrągłe kolczyki od górnej do dolnej krawędzi. Mężczyzna wykonał gest zapraszający do wnętrza świątyni.

No właśnie, świątyni. Wewnątrz było mitreum w pełnej krasie. Nienaruszone zębem czasu. W pomieszczeniu było jeszcze kilka osób. Szczupły, wysoki i elegancko ubrany Qwerty. Obok niego niemal równie wysoka i szczupła czarnoskóra kobieta? Mężczyzna? Ubrana w czarny garnitur androgeniczna, czarnoskóra postać. Dalej był ogolony na łyso krępy mężczyzna, z dwoma zakrzywionymi nożami noszonymi przy pasie. Pokazywał z daleka, że jest niebezpieczny. Ostatnia postać wycofywała się w cień, miała na głowie naciągnięty kaptur. W pierwszej chwili Yusuf wziął ją za nosferatu, jednak gdy podszedł bliżej i zobaczył futro porastające jej czoło niemal do nosa zdał sobie sprawę, że ma do czynienia ze starą gangrelką.

Na środku, nad posągiem byka był wywyższony tron. A na tronie siedział młody mężczyzna w wygniecionym garniturze. Bez boskiej aury. Bez całego tego patosu, który otaczał go we wspomnieniach. Dwie osoby stojące przy drzwiach weszły za Yusufem blokując mu możliwość wyjścia.

Mitra zdawał się zauważyć zwątpienie w twarzy Yusufa. Mitra, który nie był Mitrą. Twarz była zupełnie inna. Jednak oczy… oczy które się zwęziły i wpatrywał w Yusufa Cetina były boskie.

- Mój lojalny przyjaciel. Widzę, że przyniosłeś ostatni przedmiot o który prosiłem. Wygląda na to, że jesteś sobą bardziej niż przedtem. Wiesz kim jestem i może wiesz kim ty jesteś. Podejdź.

Chuda dłoń mężczyzny sięgnęła do przodu, jak w wizji, w której podawał pierścień do pocałunku.

Chodź i pozwól nam odbudować Londyn, tak jak odbudowałem Rzym. Razem.

Yusuf poczul na sobie spojrzenie Qwertego. Ile wiedział Herold? Pamiętał jak widział przyszłość. Pamiętał, że umie widzieć oczami innych. Czy to oznaczało, że wiedzieli o Camdenie i Spoonie? O Cath i Camarilli? O Utamkeeusie i Antigenie? Twarz bldolicego Malkavianina nie wyrażała niczego.

***

Spoon był ulicę dalej. Ułożył ciało kapłana na chodniku. Włamał się do pozostawionego na parkingu samochodu. Położył nekromantę na tylnej kanapie zamykając za nim drzwi. Był bezpieczny, przynajmniej do rana. Choć poczuł pewną wątpliwość. Camden nic mu nie zrobił. Jego jedyną winą była miłość do Mitry. Spoon z każdą chwilą darzył go coraz bardziej pozytywnymi uczuciami. Pozostawało pytanie co dalej.

***
Cath i Tony wjechali na dach budynku. Był z nimi wysoki czarnoskóry mężczyzna ogolony na łyso. Przedstawił się jako Pierre.

- Wybraliśmy to miejsce, bo jest nieco dalej. Najbliższe dachy zajmą snajperzy Antigenu. Możemy stąd ich zaatakować zza ich pleców, jeżeli zajdzie taka potrzeba.

***

Szturm Antigenu zaczął się szybko. Żołnierze wyskakiwali z samochodu zapominając o Utamukeusie. Ruszli. Trzy oddziały po sześć osób. W każdym zespole był snajper, który biegł zająć miejsce na podwyższeniu. Indianin usłyszał silniki małych dronów, które były sterowane przez techników przy jednej z ciężarówek. Oddział ruszył w ciemność. Rozbłysk i strzały z karabinu. Wszystko wskazywało, że o Navaho zapomniano.

***

Spoon usłyszał huk i strzały.

***
Cath i Tony obserwowali z dachu jak poplecznicy Camdena zostali zmieceni przez oddział Antigenu. Komandosi maszerowli w głąb placu budowy. Nawaho zaś właśnie wyszedł z samochodu skuty w kajdankach i w odblaskowej żółtej kamizelce.

***

Huk i wystrzał spowodował, że wszyscy zamarli w świątyni. Tylko jeden Mitra-nie-Mitra wyciągał dłoń i mówił:

- Podaj mi proszę czapkę - wtedy Yusuf zauważył, że miał na sobie pierścień, a na oparciu stał kielich.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline