| Mandy zdziwiła się tym, że tak nagle została wezwana przez Mamo. Przez myśl jej przemknęło, że chciał się pożegnać, bo umierał, ale chyba nie było aż tak źle mimo wszystko?
- Jak tak pilnie, to chyba bardziej Tay potrzebna? - zdziwiła się. - Ale niech będzie… skoro chcesz mnie tam aż zanieść… - Przez twarz przemknął jej uśmieszek, ale zaraz zastąpił go wyraz zmartwienia, o co mogło chodzić Mamo.
Udali się więc pod pokład, i do miejsca, gdzie miał swój hamak Mamo… tyle tylko, że teraz on leżał na kocach, na podłodze. Z nieco zabandażowaną głową, no i ogólnie wyglądał na słabego, i… ledwie żywego??
- Mandyyyy - Wychrypiał, przywołując ją do siebie gestem.
- Jestem już, jestem… - z troską odparła Mandisa, kuśtykając blisko niego, gdzie przycupnęła na podłodze tak, by nie narażać swojej gojącej się nogi na ból. - Co się dzieje, Mamo? - Zapytała, niecierpliwie czekając na to, co ma do powiedzenia.
- Źle ze mną mała, źle… - Powiedział Mamo, krzywiąc się z bólu.
- Przecież wykaraskasz się z tego, nie? - starała się zabrzmieć pewnie. - Jesteś nam tu przecież potrzebny.
- Tay gadała, że niedobrze… i że jest tylko jedna szansa… - Mamrotał coś dziwnego ranny murzyn.
- Jak niby tylko jedna szansa? - zdziwiła się Mandy, zerkając na moment też na Sefu. - O co chodzi?
Sefu nic nie powiedział, ale za to zaczął niby kaszleć, przystawiając pięść do ust, aż w końcu całkiem się odwrócił do Mandy plecami…
- O co chodzi? - ponownie dopytała Mandy, skupiając się tylko na Mamo.
- Pomożesz… mi…? - Powiedział, Mamo, i odsłonił kocyk, pokazując na wpół sterczącego fiuta, i głupio się uśmiechnął, nagle już nie będąc taki umierający. A Sefu, stojący obok, to wprost zarechotał. No coooo zaaaaa debileeee!!
- Wy fiuty pierdolone! - wrzasnęła Mandy, nie przejmując się, że będzie słychać to na kilka kabin dookoła. - Ja tu od zmysłów odchodzę, a wy kurwa… Ja pierdolę… - Wyrzuciła z siebie złość, po czym przyparła plecami do ściany i próbowała uspokoić oddech.
Dłuższą chwilę Mandy się dąsała, ale chłopaki zaczęli ją z początku delikatnie, a z czasem coraz ostrzej dotykać, gładzić, masować, w końcu więc uznała, że to może nie był taki zły pomysł na rozluźnienie po ostatnich wydarzeniach…
Ponownie więc w trójkę oddali się miłosnym uniesieniom. Było trochę ciężej ze względu na urazy dwójki z nich, ale nie była to dla nich szczególna przeszkoda, poza tym, że jednak trochę się pilnowali, by nie pogłębić swoich ran. Wszyscy osiągnęli po orgazmie, chwilę tak leżeli, a zaraz usłyszeli pukanie do drzwi i pośpieszenie, że ktoś musi doglądać żagli. Obecnie głównie zajmował się nimi Sefu, ale i Mandy uznała, że zerknie spojrzeć, czy wszystko się nie sypie pod jej nieobecność. |