Wątek: Scavengers
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2023, 18:18   #32
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
04.02.20
Rano, Dzień, Wieczór, Noc, Przełom dnia
Końcówka łagodnej zimy: wietrzny dzień
Wieje chłodny wiatr. Ludzie chodziliby grubo ubrani.

W późnych godzinach dnia Avitus usłyszał rozbrzmiewające dzwony wojenne miasta. Zwykle bito w nie wyłącznie na nowy rok, aby uświadomić mieszkańców, czego mają nasłuchwiać, jeśli nadejdzie kryzys w Bramie. Gwardziści zaczęli maszerować ulicami w pełnym rynsztunku, nawołując wszystkich do zebrania się na placu przed domem burmistrza. Avitus również ruszył na zbiórkę, choć starał się nie zwracać na siebie uwagi w tłumie.

Na drewnianym podium naprzeciw domu burmistrza stanął Zbigniew oraz Grzmotomiła. Zebrani obywatele wyglądali na przestraszonych.

- Witam i dziękuję wszystkim za przybycie. Proszę, przekażcie dzisiejsze ogłoszenia nieobecnym. - rozpoczął Zbigniew. - Ze smutkiem muszę zdradzić, że zeszłej nocy doszło do włamania do głównych koszarów miejskich. Miasto nie jest już wyekwipowane do zagwarantowania waszego bezpieczeństwa, co zdradziła poprzednia noc. Szczęśliwie, nikomu nie stała się krzywda. Skradziono jednak ważne dokumenty i dowody zbrodni. Natura zagubionych dokumentów wskazuje, że motywacją przestępcy było utrudnienie śledztwa morderstwa, do którego doszło w kościele Mammona.

Na tę wieść przez tłum przeszedł szum niedowierzań i strachu. Zarówno święty przybytek kościoła, jak i dedykowana miastu gwardia, nie były bezpieczne ode złego. Pośród starszych mieszkańców zaczęły pojawiać się szepty o demonach, czy też przeklętej naturze samych Fantazjan.

- Widzę, że wielu z was rozumie powagę tej sytuacji. Ponieważ tego typu przestępstwa są niedopuszczalne, byłem zmuszony do zamknięcia murów miasta do czasu zakończenia śledztwa. Przez najbliższy czas nikt nie będzie w stanie udać się poza mury bez specjalnej zgody od administracji miejskiej. Prosimy wszelkie wnioski składać do jej gmachu. Pozwolę teraz głos zabrać Grzmotomiłej.

Minotaurzyca, która zastąpiła małego starca, ledwo mieściła dłonie na mównicy, próbując się oprzeć. - Wydarzenie wczorajszej nocy jest świadectwem mojej doszczętnej niekompetencji. Z tego powodu gwardia funkcjonuje teraz pod komendą Zbigniewa. Zrobimy co w naszej mocy, aby złapać sprawcę. Wszyscy podejrzani zostali już objęci aresztem domowym. Mamy nadzieję rozwiązać tę sprawę w ciągu dni lub tygodni. Zależnie od jej powodzenia i dalszych skutków, jestem gotowa do zstąpienia z roli kapitana gwardii. Nabory na mojego następcę odbędą się po rozwiązaniu sprawy.

Tłum zareagował na to mieszaniną uczuć. Dla wielu Grzmotomiła była przykładem świetnego strażnika i miała za sobą renomę swojego ojca. Ci, którzy jednak potrzebowali sposobu na uwolnienie swojego gniewu, chętnie rzucali w nią wyzwiskami. Zbigniew ponownie zastąpił ją na mównicy, oferując przemowę o wartości braterstwa. O tym, jak wszyscy muszą działać razem, aby zaprzestać ten konflikt. Apelował również, aby zacięcie zgłaszać i meldować wszystkie podejrzenia straży.

Avitus oglądał całą przemowę z niedowierzaniem. W swoich najśmielszych oczekiwaniach nie wyobrażał sobie takiego obrotu sprawy. Liczył raczej na zrobienie zamieszania w gwardii, które ułatwiłoby mu dalsze działania, a nie spowodowanie paniki i utrudnienia życia zwykłym mieszkańcom. Pierwszy raz od dłuższego czasu spędzonego w kryminalnym półświatku, ukłuło go poczucie winy. Odepchnął jednak szybko te emocje i postarał się myśleć bardziej chłodno i wyrachowanie. Chciał przecież osiągnąć w swoim życiu wiele, a bez drastycznych środków jest to niemożliwe. Postanowił więc zrobić wszystko aby wykorzystać zaistniałą sytuację na swoją korzyść.

04.02.20
Rano, Dzień, Wieczór, Noc, Przełom dnia
Końcówka łagodnej zimy: chłodna noc
Jest zimno, choć nie ma wiatru.

Wieczorem, Avitus udał się do starej latarni tuż obok mokrego ogona. Budowla miała być posłużna dla portu, więc Zbigniew zlecił jej konstrukcję z ekscytacją. Chciał jednak, aby to gildia handlowa płaciła za jej operacje i utrzymanie. Czarnozęby z kolei stwierdził, że jego statki i tak pływają przede wszystkim rzekami, więc nie wyraził zainteresowania. Ostatecznie skończyła ona jako porzucona, nigdy przedtem nie rozpalana. Płot oraz liczne ostrzeżenia zakazywały wejścia do środka. Avitus miał teraz lekkie przekonanie dlaczego.

Gdy satyr spróbował otworzyć drzwi, te były zamknięte. Rozchyliła się niewielka zasuwka na poziomie oczu, w której pojawiły się dwa żółte ślepia. Chwilę później drzwi się otworzyły, jednak ich strażnik przeszedł wraz z drzwiami w bok, pod ścianę. Avitus wspinał się mając wglad wciąż tylko na ślepia, których spojrzenie odprowadzało go po schodach.

Na szczycie latarni panował chaos. Między licznymi kuframi i szafeczkami porozrzucane były dokumenty, kubki, tobołki oraz krzesła. W tej chwili urzędowały tu jednak wyłącznie dwie osoby, obie siedzące na taboretach przy oknie latarni, oglądając miasto z góry.
Tobiego Avitus rozpoznał od razu. Jego nowy kapitan uśmiechnął się. - Avi, cześć. Dałem ci trzy dni, nie spodziewałem się, że od razu przyjdziesz. Zwłaszcza w tak szalony dzień. Poznaj Ein.

Akwariańska dziewczyna wyglądała przez szyby udając, że ma lornetkę przyłożoną do twarzy. Słysząc o satyrze, odwróciła się w jego stronę, wystawiając język. Była niska, o szczupłej budowie, z czarnymi pasmami tatuaży na twarzy i ramionach. Na jej głowie nie było macek, płetw, czy meduz. Zamiast tego, wyrastały z niej liczne kolce przypominające morskiego jeża.

- Ona zbiera dla nas informacje i przygotowuje mapy. - wyjaśnił Tobi.
- Miło poznać. - przywitał się satyr grzecznie, rozglądając się po latarni. - Dobrą macie tu kwaterę, bardzo dyskretne miejsce. - pochwalił.
- Dzięki. Trochę przyfarciliśmy. Choć osobiście podejrzewam, że Czarnozęby się w to nie pakował na wypadek, gdyby latarnia przeszkadzała Karlowi. - uśmiechnął się lekko. - Co ciekawe konsorcjum nie ma pełnej wiedzy o klanie. Są tylko świadomi, że Karl jest w stanie zmusić Zbigniewa do wszystkiego.
- Żeby tylko Zbigniewa. Karl to zwierze. - Ein nie miała problemu naśmiewać się ze swojego szefa.
- Masz do nas jakieś pytania, czy chcesz od razu usłyszeć, czym będzie twój test? - spytał Tobi. - Muszę sprawdzić, na co cię stać i jaki masz styl działania.
- Mam trochę pytań, ale myślę że niektóre z nich mogą się wyjaśnić kiedy dowiem się jaki jest mój test. - przyznał chłopak.
- Uczciwie. - Tobi podniósł z gratów na parapecie porzucony przez kogoś widelec i wskazał nim na pięknie wykonany, kamienny dom z wyłożonym kafelkami dachem. Niechybnie posiadłość kogoś wyżej postawionego w gildii handlowej lub konsorcjum. - Wyślę cię do tej posiadłości. Jest spora, dwupiętrowa. Właściciel słynie tylko z jednej rzeczy: posiada naprawdę piękną, nasyconą magią różę. Zwykle wystawioną w jadalni, choć jeśli nie planuje mieć gości przez dłuższą chwilę, zdarza mu się ją gdzieś schować. - wyjaśnił Tobi.
Akwarianin kontynuował: - Chcę, żebyś się włamał i spróbował ją czmychnąć. Nie ma żadnych zasad ani jak, ani kiedy. Będę cię jednak oceniał. Kradzież róży to piątka. Kradzież czegoś z jadalni, czwórka. Kosztowny przedmiot z innego miejsca w mieszkaniu: trójka. Jeżeli wejdziesz, ale nie uda ci się nic wynieść, dwója, będziemy cię trenować od podstaw. - ustalił kapitan. - Oblejesz, jeżeli ktoś zapamięta twoją twarz i zobaczę listy gończe na ulicach. - ostrzegł. - Ein kreśli ci właśnie mapę.
- Za murem od wschodu jest blok z drabiną z zewnątrz. Możesz skoczyć z dachu na dach, ale będziesz zaczynał na drugim piętrze. Jadalnia to parter. - wyjaśniła Ein. Patrząc na jej dokumenty, Avitus widział, że zaznacza dość szczegółowo również wnętrze mieszkania.
- Ein to nasz zwiad. Jeżeli będziesz potrzebował informacji o jakimś miejscu lub szukał bardzo konkretnej rzeczy, rozmawiasz z nią. Ale to już jak pokażesz, na co cię stać.
Avitus słuchał z uwagą i zapamiętywał wszystkie szczegóły. - Do kogo należy ta posiadłość? I jakie są właściwości róży? - dopytał.
- Posiadłość należy do jakiegoś urzędasa z administracji gildii handlowej. Człowiek Kolibra, może być w zarządzie miejskim. Jest bogaty bo jego rodzina dużo artefaktów wyniosła przez portal, gdy spieprzaliśmy z Fantazji. Większość bogaczy tak wyfarciła. - w uśmiechu Tobiego znajdował się cień pogardy dla zamożnych. - Róża też jest z fantazji. Ma w sobie magię, choć nie wiem jaką. Możliwe, że jest słońcokradem. Jeżeli tak, to będzie w hibernacji, bo nikt nie opowiadał, żeby się odzywała.
- Roślina jest zwykle w szklanym kloszu. - dodała Ein. - Pojemnik pewnie blokuje magię przed wyjściem na zewnątrz, więc dobrze jakbyś wyniósł cały. - doradziła.
Tobi zamyślił się. - Słuszna uwaga, będę też oceniał stan przedmiotu. Jak przyniesiesz mi coś zniszczonego, to tak jakbyś nic nie przyniósł.
Satyr przytaknął. - W takim razie wiem już chyba wszystko czego potrzebuję do tego zadania. Chce coś szef jeszcze dodać, czy mogę przejść do innych pytań?
- Jak się nad czymś zastanawiasz, to wal śmiało. - zachęcił Tobi.

- Wiecie coś więcej o niedawnym morderstwie? Całe miasto się tym interesuje, a po dzisiejszych wydarzeniach, to już w ogóle ludzie nie będą o niczym innym mówić. -
Tobi zachichotał. - Tsesesese… myślę, że Zbigniew coś knuje. Cokolwiek by się stało, nie ma sensu, żeby niszczył honor swojej Grzmotomiłej i straszył całe miasto. To nie w jego stylu. - ocenił - Karl się temu uważnie przygląda. Może staruch zrobi coś, co wyjaśni jego intencje w zaśmiecaniu rzeki i Akwarii. - teoretyzował. - Nie szukamy na razie złodzieja ani mordercy. Na razie to problem Bramy, niech Brama go poszatkuje.
Ein początkowo zdawała się nie słuchać pytania, zamiast tego uważnie temperując ołówek nożem. - Nie rozumiem, skąd strzelili tego elfa. W sensie w kościele. - skomentowała nagle. - Gdyby ktoś go dźgnął, to nożem nie bełtem i nie zostawiłby go w truchle.
- Może zabójca był na zewnątrz i postrzelił go przez okno? - zaproponował satyr.
- Ktoś by zwrócił uwagę, gdyby były otwarte zimą. Plus, Agnus kazał rozwiesić te takie… firanki? Między kolumnami. Celowania one nie ułatwią. - wyjaśniła.
- Czyli sprawca był w kościele. A skoro użył kuszy, to pewnie znajdował się z dala od elfa. Może gdzieś na zapleczu? - zastanawiał się Avitus.
Ein wzruszyła ramionami.
- Masz dobry pokaz, czemu polegamy na niej, gdy chodzi o analizę lokacji. Co cię tak nurtuje w tej sprawie? Gernon się ciekawił, co się dzieje? - Karl poznał Avitusa, gdy na zleceniu Gernona wraz z Kin ograbiali ludzką grotę. Przy braku zainteresowania głowy klanu w sprawach Bramy, nawet Toby wciąż nie wiedział o jego pracy jako agent Bugsbiego.
- Toż to ciekawa sprawa sama w sobie, wszyscy się tym interesują. Dlatego też każda informacja na ten temat jest cenna. - wyjaśnił Avi.
- No, faktycznie dawno nic się nie działo w bramie. - przyznał Tobi.
Satyr przytaknął. - To do następnego pytania. Macie w klanie jakiegoś alchemika który orientuje się w miksturach i umie je przygotowywać? -
- Madam ma sklep w dzielnicy portowej. Zwykle sprzedaje rzeczy z dna oceanu miastowym, ale jak powiesz, że jesteś z klanu, to zaoferuje również mikstury. Nad wejściem ma wydziergany symbol butelki. Jak wiesz czego szukać, to znajdziesz. - zapewnił.
- Dobrze wiedzieć, przyda się. A znacie może krasnoluda imieniem Mercury? Pracuje ponoć dla Czarnozębego. - kontynuował z pytaniami.
- Bardzo mało wiemy o szczegółach polityki miasta. - przyznał Toby. - Znamy frakcje, wiemy co robią ludzie Czarnozębego, ale z imienia żadnego nie rozpoznam. Mogę poszukać w notatkach czy coś z nim kiedyś robiliśmy, o ile to coś ważnego. - obiecał.
- Można powiedzieć że w miarę ważne. Jeśli to nie problem, to z chęcią poznam co o nim wiecie. - przyznał chłopak.
- Ważne dlaczego? Bez powodu nie będę ci grzebał za konkretnymi ludźmi w mieście.
- Doszły mnie słuchy że jest powiązany z morderstwem. Chciałem to zbadać. - odpowiedział.
Tobi wzruszył ramionami. - Nie sądzę, aby morderstwo było dla nas istotne, więc nie wysyłam w tej sprawie ludzi. Jeśli zobaczę coś, co może być ciekawe, to dam ci znać. - stwierdził Tobi. - Karl wychodzi z założenia, że miasto jest jego. Tego typu ‘towar’ praktycznie nigdy nie przykuwa jego uwagi. W wolnej chwili przekartkuję swoje dzienniki za ‘Mercurym’.
- Dziękuję, to mi wystarczy. W takim razie to chyba będzie wszystko. - podziękował.
- To przejdźmy do mapy. - zaproponowała Ein, rozkładając ją na podłodze jak płachtę. - Jeżeli wejdziesz do posiadłości drzewem, to będziesz w jednym z pokojów, chyba naszej ofiary. Drugie piętro jest bardziej półpiętrem, z trzema pokojami mieszkalnymi, biblioteką i widokiem na halę balową w centrum posiadłości. To tu odbywają się wszystkie imprezy. Połączone z nią są jadalnia, kuchnia i salon wypoczynkowy. Zakładam, że strażnicy mogą się tam często obijać. - wyjaśniła swoje szkice. - Uważaj na okna. Wydaje mi się, że te na parterze są szklane i nie jestem pewna, czy da się je otworzyć.
- A są jakieś inne opcje wejścia do posiadłości? Brama będzie na pewno zamknięta, więc zostaje chyba tylko drzewo. A swoją drogą jak wysoki jest mur? - dopytywał satyr.
Ein się zastanowiła. - Jakiś metr, choć może być miejscami nierówny. Ludzie Gernona nie są najlepszymi budowniczymi.
- Masz czas, nie każde wejście musi być włamem. - zasugerował Tobi. - Nie wiem aż tyle o tym kliencie, ale jego dom to praktycznie sala balowa. Na pewno coś się tam regularnie dzieje.
- Tak, tak, na pewno najpierw się rozejrzę i spróbuję dowiedzieć kto tam mieszka. Bo rozumiem, że wy przekazaliście mi już wszystko? -
- Właściwie tak. - przyznał Tobi. - chcę zobaczyć, jak operujesz, więc nie zbierałem dużo informacji o sprawie. Będziesz się zbierał?
- Jeśli nie macie dla mnie więcej zadań, to tak. No chyba że chcecie jeszcze coś obgadać - odpowiedział chłopak.
- Jedną rzecz. - Tobi zatrzymał satyra. - Chcę wiedzieć jakie masz słabości. Wtedy łatwiej się planuje. Przykładowo, Ein potrzebuje używek, aby móc korzystać ze swojej magii. - słysząc ten komentarz, dziewczyna wystawiła język.
Avitus podrapał się w bródkę. - Jak macie jakiś nadprogramowy wyciąg z tataraku to z chęcią przygarnę. Nie powiedziałbym, że jest on dla mnie niezbędny, ale zawsze jakiś plus. - przyznał.
- Mam lepsze rzeczy. - zaproponowała Ein, puszczając oko. Tobi wzruszył tylko ramionami.
- Z tym sobie poradzimy. - stwierdził. - Jesteś wolny. Jakbyś czegoś potrzebował, wiesz gdzie nas szukać.
- W takim razie do następnego spotkania, które mam nadzieję już niedługo. - pożegnał się satyr, odpowiadając Ein oczkiem i uśmiechając się w kąciku ust.
- powodzenia w teście. - uśmiechnął się Tobi.
Schodząc z latarni, satyr zobaczył, że drzwi są już otwarte. Uchylały się do wewnątrz, przez co ich strażnik znów był ukryty przed Avitusem, wystawiając tylko oczy przez wizjer. Gdy chłopak się do nich zbliżał, zza drzwi padło pytanie:
- Wiesz, co znaczą tatuaże w akwarii?
- Nie, nie zastanawiałem się w sumie nad tym. - przyznał się satyr.
Osobnik milczał przez chwilę. - Po prostu się nie wygaduj, że taką znasz. - zarekomendował. - Karl myśli, że polityka go nie dotyczy. Chcesz się przydać jako lądowy, wypatruj rzeczy, przez które może się wpakować w niepotrzebne kłopoty.
Chłopak przytaknął. - Tak też planowałem. Jak znajdę coś ważnego, to na pewno poinformuję klan. - zapewnił. - A wyjaśnisz mi te tatuaże? -
- Nie. - stwierdził krótko.
Chłopak podniósł brew, lekko skonfundowany, ale postanowił nie drążyć tematu. Pożegnał się ze strażnikiem i udał w stronę bunkra Knot.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline