Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2023, 14:14   #4
Cioldan
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Cioldan żegnając się z Planetą Voss zaczął od odwiedzin Krainy Koszmarów, która to stała się prawie jego drugim domem. Dużo tam medytował i oczywiście próbował swoich sił z pomniejszymi stworami zamieszkującymi to przeklęte miejsce. Po krótkiej sesji treningowej udał się do Gorma-Koss aby uścisnąć dłoń tamtejszym kupcom i handlarzom. Cioldan nie był zbyt wylewny, uznał więc, że uściśnięcie dłoni będzie wystarczającym gestem na pożegnanie. Popędził na swoim 74-Z do domu, jakim była jaskinia nieopodal Voss-Ka. Zabrał ze sobą niezbędny sprzęt i udał się na ostatnią lekcję do mistyków Voss. Odkąd przybył na planetę, często przebywał u nich w świątyni, to od nich dowiedział się o Krainie Koszmarów, ich nauki skupione były na zagadnieniach duchowych, co Cioldan chciał wykorzystać aby nauczyć się lepiej posługiwać mocą i swoimi naturalnymi zdolnościami telepatycznymi. Przez lata spędzone tutaj nie usłyszał jednak ani jednej przepowiedni na temat swojej przyszłości, a pytań miał wiele. Myślał o tym czy wróci jeszcze na rodzinną planetę, czy spotka jeszcze swoją 'mentorkę' Ashlę, z którą kontakt urwał się jeszcze przed bitwą o Yavin. Na ostatnim spotkaniu z mistykami Cioldan ukłonił się nisko, rzekł tylko swoim niskim i nieco wibrującym głosem – to nasze ostatnie spotkanie, dziękuję za udzielony mi azyl i liczne lekcję. Mistycy odpowiedzieli ukłonem i chóralnie powiedzieli – wkrótce będziesz musiał wybrać, przemyśl dobrze swoje opcję. Żegnaj. To było na tyle, dostał swoją jedyną wizję, która w niczym mu nie pomogła. Cioldan zresztą i tak nigdy im nie zaufał w pełni. Udał się do małego portu i odleciał na planetę Lianna, skąd miał się udać bezpośrednio na Coruscant. Był entuzjastycznie nastawiony na spotkanie z Kylem. Po dłuższym czasie w końcu zobaczy jakąś przyjacielską twarz. Myślał dużo o swoim zadaniu i był bardzo zdeterminowany by jak najszybciej uporać się z zadaniem i wrócić do podróży po galaktyce. „Może odnajdę Dasha i zaoferuje mu swoją pomoc? Zbyt długo byłem na Voss…” pomyślał.

Po niemal tygodniowej podróży był już na miejscu. Majestatyczne miasto nie robiło na nim pozytywnego wrażenia. Zbyt duże, zbyt hałaśliwe i zbyt tłumne.
Cioldan w tłumie podróżnych czuł się nieco podobnie do ryby zbliżającej się do wielkiej ławicy. Wyczuwając silne emocje grup lub poszczególnych jednostek, chłonął wrażenia i wiedział, że gdyby chciał im się poddać, sam poczułby podniecenie zbliżającą się podróżą. Wszędzie dookoła mógł słyszeć szum. Był to szum utworzony przez liczne myśli i emocje istot znajdujących się w porcie Planetpolis. To co wyniósł z Voss to umiejętność tłumienia telepatii, co miał bardzo pozytywny efekt, a raczej przykrywało negatywną stronę jego zdolności. Słabiej czuł negatywne emocje i dzięki temu nie miały aż tak wielkiego oddziaływania na niego. W tym stanie jednocześnie nie mógł jednak wpływać na innych, ale wiedział, że kiedy będzie trzeba, to przejdzie w odpowiedni stan skupienia i ‘uruchomi’ swoje moce. Przez ten cały szum i skupienie się na znakach informacyjnych prowadzących do odpowiednich portów, całkowicie zapomniał o droidzie. „No cóż, znajdzie mnie, jak zwykle…” pomyślał.

Po dotarciu na platformę lądowiska, gdzie miał znajdować się statek i jego nowa towarzyszka, wpadł w uścisk Dasha. Jakie było jego zaskoczenie i radość gdy zobaczył swojego przyjaciela. Jedynego przyjaciela. Widok innych znajomych sprawiał, że Cioldanowi uśmiech nie schodził z twarzy i była to dla niego nowość. Guri, Kyle i Dash, co więcej mógł chcieć? Z uwagą wysłuchał celów misji o której czytał również podczas swojej podróży. Po ich wymianie zdań, odezwała się tajemnicza dla niego postać, nigdy Jej nie poznał, choć wydaję się jakby inni ją znali. Jednak sama znajomość z tymi samymi osobami nie czyniła jeszcze z Niej osoby godnej zaufania…

Dziękuję serdecznie za wszystko, przyjaciele — jej głos był spokojny, melodyjny i głęboki. — Ufam przeczuciom Mistrza Skywalkera bardziej niż własnym. Dlatego bez wahania podjęłam się tej misji. Rozumiem także, co jest naszym zadaniem. Nie pojmuję jednak po co nam tyle pieniędzy? Na co mielibyśmy przeznaczyć taki majątek?
Po usłyszeniu tego, szybko wtrącił — Dawno nie widziałem Was, ile to już czasu minęło? Cieszę się, że macie dla mnie zadanie. Popatrzył na kobietę obok, nie myśląc wiele, ukłonił się lekko i dodał — Jestem Cioldan. Po czym znów nieco się rozluźnił i zaczął mówić do wszystkich — Myślę, że pieniądze powinniśmy przeznaczyć na pilota, albo drobną pomoc podczas rozmowy z Imperialistami, to znaczy z ludźmi z Thaeran. Do tej pory nie wiem jak nazywali się poprzedni senatorowie i jak zginęli. Coś wiecie na ten temat, czy musimy dowiedzieć się na miejscu?
 

Ostatnio edytowane przez Cioldan : 04-05-2023 o 19:15.
Cioldan jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem