Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2023, 11:58   #603
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Ktoś z ludzi Justycariusz miał lornetkę, którą użyczył Cath. Teraz mogła obserwować działania Antigenu. Wyłączyli latarki i ledwo ich widziała. Krążyli po placu i… niczego nie widzieli. Miała nadzieję, że plan Yusufa wypalił. Pozostawało jej czekać. Co mogło pójść nie tak?

***


Wygrzebywanie śmieci ewidentnie nie mieściło się w ramach estetyki jaka odpowiadał Spoonowi. Wampir, który potrafił przebić człowieka na wylot i wyrwać mu serce po to, żeby pokazać mu je jeszcze bijące, zanim mózg przestanie funkcjonować nie był gotów na wytrzepywanie puszek po sardynkach i gnijących kości kurczaka. Jednak w miarę szybko znalazł kilka ciemnych worków i przy użyciu pasów do mocowania ładunków w samochodzie skrępował ciało najwyższego kapłana. Ubocznym efektem było to, że starożytny wampir nie miał już w sobie nic ze swego majestatu. Został zredukowany do odpadu, który za chwilę miał znaleźć się na dnie Tamizy.

***


- Nic tu nie ma - brzmiało we włączonym radio. Humvee przy którym stał Indianin było w sieci łączności Antigenu.
- Widzę, nie krzycz na mnie. Sonar wariuje, ale to może być przez deszcz - brzmiał głos technika.
- Jak wariuje? - po drugiej stronie słychać było wyraźnie zdenerwowaną Diaz.
- No nie możemy zmapować terenu. Obraz video nie zgadza się z odbitymi falami. Nie widziałem tego nigdy.
- Ja widziałem - zabrzmiał drugi technik.
- A ty coś za jeden? - zabrzmiała Diaz.
- Kapral Simons, Królewskie Siły Powietrzne, drugi pułk rozpoznania bezzałogowego.
- Aaa, chłopak od dronów z RAF.
- Tak proszę Pani.
- No to gdzie to widziałeś?
- Sonar dawał takie odczyty gdy skanowaliśmy lotnisko z samolotami stealth.
- Kapralu Simons, z całym szacunkiem, ale stoje po kostki w błocie na placu budowy. I ni chuja nie widzę tu myśliwców stealth.
- Być może przeciwnik dysponuje jakąś inną metodą kamuflażu? - odpowiedział już niepewny kapral.

Yusuf spokojnie przysłuchiwał się rozmowie. Na ile było to niedopatrzenie, że ją słyszał, a na ile ustawka? Trudno było to określić. Do techników miał przeszło sto metrów. Do obszaru działań Antigen pewnie ponad trzysta. Pogoda praktycznie uniemożliwia działania snajperskie. A Mitra najwyraźniej dobrze się ukrył. Gdyby tam był, to pewnie doprowadziłby Diaz po śladach, albo zwróciłby uwagę, że na iluzji hałdy błota nie rozbryzgują się krople wody. Czy tak chciał udowodnić swoją przydatność?

***


Yusuf poczuł dłoń zaciskaną na karku. Poczuł jak odrywa się od ziemi uniesiony jedną ręką.

“To nie jest bóg...”

- Przychodzisz więc do mnie, swego Pana i próbujesz mi wymierzyć sprawiedliwość? Mnie? Temu, który stanowi prawo?

Ciało Tzimisce zmieniało się w zasuszoną mumię, a ziejąca w klatce dziura po mieczu zdawała się tlić w ciemnym pomieszczeniu. Spotkała ją ostateczna śmierć.

Yusuf poczuł ruch, po jego broni. Był pewny, że Mitra wyrwałby mu ją… ale brakowało mu drugiej dłoni. Cisnął więc Sędzią ze spora siłą. Ciało Głosu Mitry uderzyło o kamienną ścianę świątyni z siłą rozpędzonej lokomotywy. Zapadająca się z trzaskiem klatka piersiowa wypchnęła powietrze z płuc. Gdy Yusuf opadł na plecy ujrzał jak Mitra podnosi swoją dłoń z podłogi i zaciskając zęby wokół palca zdejmuje pierścień.

Czapka nadal była zawinięta wokół rękojeści miecza, a ta nadal spoczywała w dłoni Yusufa.

“To nie jest bóg...”
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline