Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2023, 14:59   #95
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Sny są ponoć projekcją ludzkich marzeń, pragnień i lęków. Szkoda, że nie dawało się nimi sterować. To może osłdziłoby nieco gorycz jaką Druidka czuła z powodu tego, że dała się podejść tym ludziom. Tak sobie solennie obiecywała, że będzie czujna. Co oczywiście oznaczało, że nie zaśnie.
Niestety bardzo szybko wpadła w objęcia młodszego brata śmierci, który teraz w swym królestwie wyczarował dla niej jakże znajome otoczenie. Znajome i jakby jednocześnie obce. Jak to w snach zwykle bywa. Nic się z tym nie dało zrobić. Tak jak z uczuciem zagubienia.
Można było próbować z nim walczyć. Niestety z góry było się skazanym na porażkę.

- Jakiej dziury w pamięci? - Zapytała Vannessa chodzi podświadomie zdawała sobie sprawę, że to jej własny umysł układał te pytania. A że jej, powiedzmy gospodarze, tylko o wymazywaniu pamięci mówili, to nie powinno jej dziwić, że ten wątek pojawił się gdy wpadła w objęcia Morfeusza.

- Te, które w niej masz - zachichotała staruszka, jak złośliwy podlotek, najwyraźniej uznając odpowiedź za wyczerpującą.

Billingsley próbowała też zgłębić naturę rozmówczymi. W końcu to był sen. Zdecydowanie była to fea, ale ta należáca do Ukrytego Dworu. Co kazało się mieć kobiecie na baczności.
- Kto ich nie chciał? - Zadała kolejne pytanie. Słowa starowinki znaczyły, że Vannessa nie była pierwszą, której ofiarowano bukiet. A skoro wcześniej obdarowani odrzucili dar, to znaczy była gorszą alternatywą. Drugim, trzecim a może dziesiątym wyborem? Nie była to najmilsza wiadomość.
- Inni. Ci, którzy zrodzili się z ich krwi. Ci, którzy spali, ale w końcu się obudzili.
Starucha zamlaskała, zaciumkała, jakby coś weszło jej między zęby.
- Co chcesz w zamian? - Vannessa Billingsley nie wierzyła, że ów podarek wręczony będzie zupełnie bezinteresownie i bezpłatnie.
- Nic. To prezent.
- Prezent, którego inni nie chcieli - zauważyła rzeczowo Druidka. - To bardzo podejrzane.
- Nie każdy dojrzał do takiej odpowiedzialności - zarechotała staruszka.
- Albo dojrzali na tyle, żeby zrozumieć że to raczej niechciany obowiązek - Vannessa wysiliła się na uśmiech.
- Dziura w głowie nie spowodowała, że nie masz intuicji. Nie masz też zaufania do darów, prawda? Zawsze tak było, czy ktoś cię skrzywdził, Vani-eshszo?
Oczy starszej kobiety zatrzymały się na oczach Vannessy i druidka wyczuła w nich magię, moc kotłującą się pod powierzchnią, skrytą niczym silne prądy pod pozornie spokojną taflą wody.
- Biorąc pod uwagę nieznaną naturę owego daru, to mój sceptycyzm nie powinien cię dziwić - Billingsley przymrużyła oczy i uważniej zaczęła śledzić ruchy rozmówczyni. Ta kipiąca pod powierzchnią moc mogła być niebezpieczna. - Kończymy tę zabawę zgadywanki. Jak mnie obarczy te twój dar?
- Obarczy? Nie. Wyzwoli? Tak.
- Jak? - Najwyraźniej ta istota miała inną definicję tych słów niż Vannessa. A nie o semantykę tu chodziło.
- Wyzwolenie oznacza wyzwolenie. Zdjęcie okowów i barier.
Starucha zamlaskała niesmacznie.
Vannessa przewróciła oczami. Tłumaczenie było bardzo pokrętne i oszczędne.
- Nie jestem pewna czy zdjęcie okowów i barier jest wyzwoleniem. Taki socjopata nie ma żadnych zahamowań, bo nie ma dla niego barier. Czy on jest wolny?
- Kto? - staruszka spojrzała na nią. - Ja cały czas mówię o tobie, moja piękna, dziurawa
- To też miało mnie wyzwolić? - Druidka podwinęła rękaw i pokazała tatuaże na rękach.
- To miało wyzwolić nas. - zarechotała starucha w dość nieprzyjemny sposób. - Ale nie udało ci się zrozumieć daru, jaki otrzymałaś a potem … wmieszały się Zwierzchności i wszystko się skomplikowało.
- A teraz tak ot sobie, istota taka jak Ty daje prezent człowiekowi? - Kobieta udała wielce zdziwioną. - Taki, który ma wyzwolić mnie? Gdzie wy macie w tym interes? Nasze gatunki nie mogą żyć nawet neutralnie obok siebie.
- Nie chcesz, nie bierz - wzruszyła chudymi ramionami, cmokając jednocześnie. - I nie udawaj mi tutaj wielce zdziwionej bo nie wychodzi ci to za dobrze, skarbeńku. I nie zgadzam się z twoim światopoglądem, co do koegzystencji naszych gatunków. Nie jestesmy skazani na wrogość, nienawiść czy wojnę. To właśnie myślenie takich ludzi jak ty, zagubionych ludzi, powoduje, że tak jest. Znasz może Krola Wiewiórek, Calma i jego społeczność z londyńskiego parku. Jeśli nie znasz, to powinnaś poznać. Calm i jego fae już od czasu przybycia pomagali ludziom, zaprzyjaźnili się z nimi, leczyli, bawili razem, a więzi pomiędzy społecznościami stały się zwyczajną przyjaźnią i oddaniem. Nawet niektóre mroczne istoty żyją obok ludzi, zawiązując z nimi relacje oparte na wzajemnym szacunku i zrozumieniu. Nie wiem zatem skąd twoje serce zatruwają takie myśli o tym, że nie jesteśmy nawet w stanie żyć obok siebie na stopie neutralnej, skoro to nie prawda. No i jakie nasze gatunki. przecież ty, skarbeńku, nie jesteś człowiekiem.
- Cobyś nie mówiła, jakbyś się nie upierała, to i tak nie zmieni faktu, że ludzie i fomorianie nie mogą koegzystować. Ja dokładnie pamiętam, że te tatuaże właśnie fomorianie mi wcisnęli - powiedziała Vannessa.
- One cię odnalazły. Zawsze należały do ciebie, a kiedy się spotkaliście, po prostu wróciły tam, gdzie ich miejsce. Nawet jeżeli tego nie pamiętasz. Zapomnienie to czego doświadczyłeś najbardziej. One - spojrzała na tatuaże na ręce - są jak ostrze miecza. Może być zadbane i ostre, może być stępione i niegroźne i można je skierować tam, gdzie się je chce. Ty jesteś ich właścicielką. Tego ostrza. Nie one ciebie. Pamiętaj o tym. Nie zapominaj. Bo zbyt wiele już zapomniałaś.
- Wiesz jak mogę odzyskać pamięć? - Vannessa nie chciała zbytnio przyznać się sama przed sobą, że te wszystkie słowa o tym, że ktoś wymazał jej wspomnienia, zaczynały ją przekonywać. Że zaczynała w nie wierzyć. - One w tym pomogą? - Wyciągnęła dłoń w kierunku dziwnego bukietu.
- Na pewno nie zaszkodzą - odpowiedziała.
- Wiesz jak mogę odzyskać pamięć? - Druidka powtórzyła pierwsze pytanie.
- Wiem jak możesz spróbować to zrobić. - najwyraźniej starucha lubiła, jak się ją ciągnie za język lub te gierki słowne miały coś na celu.
- Czy możesz podzielić się ze mną tą wiedzą? - Billingsley wypowiedziała to zdanie uprzejmie.
- Przede wszystkim musisz się odszukać sama w sobie. Możliwe, że przypomnieć najważniejsze rzeczy, najważniejsze osoby, miejsca i doznania. No i zacząć kontrolować swoje moce. One są kluczem do ciebie. Prawdziwej i zapomnianej ciebie.
Słowa staruszki, choć mądre i pouczające, nie wywołały entuzjazmu na twarzy Vannessy. Jak każda tego typu nauka nie przynosiła nic konkretnego zniecierpliwionym i szukającym szybkich rozwiązań. Do tej właśnie grupy zaliczyła się teraz Billingsley. Chciała szybko dostać odpowiedzi na pytania, które nie dawały jej spokoju.
- Tak - rzekła lakonicznie Druidka. Spojrzała na swoją wyciągnęła rękę, a później na istotę przed sobą i znów na swoją dłoń. - Mam nadzieję, że nie okażesz się posłańcem, który przekazuje złe wieści.
Ostatecznie Vannessa przyjęła dar.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline