Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2023, 15:23   #14
Bugzy Malone
 
Bugzy Malone's Avatar
 
Reputacja: 0 Bugzy Malone ma wyłączoną reputację
Marcel spróbował wykryć w okolicy działanie jakiejś magii, ale niczego takiego nie udało mu się uchwycić. W tym czasie S’Ula wykorzystała prostą sztuczkę, by się dostatecznie rozgrzać, a pozostali mogli skupić się wokół Oddysyi, której kostka termiczna emitowała przyjemne ciepło. Szybko postanowiliście ruszyć za odnalezionymi przez Ritę śladami, mając nadzieję, że te doprowadzą was gdziekolwiek, gdzie będzie można spędzić noc.


Paladynka szła przodem, za jej plecami znajdowali się S’Ula, Vaeri, Oddysya z Ravem oraz Marcel. Powietrze w lesie było nienaturalnie nieruchome a jedyne dźwięki wydawały skrzypiący pod butami śnieg i nierówne, parujące oddechy. Nie zauważyliście żadnych oznak życia pośród gęstwiny, jakby cały las był wymarły. Pomimo ciepła, jakie sobie zapewniliście, wciąż czuliście jak palce dłoni i stóp drętwieją, tak samo jak wasze twarze. Trzeba było znaleźć miejsce, gdzie można by było rozgrzać i te części ciała, zwłaszcza że buty mieliście już całkiem przemoknięte a mróz stawał się coraz dotkliwszy.

Podążając przez kolejne kilka minut za tropami zauważyliście, że dwa razy ślady zagęszczały się, tworząc chaotyczną mozaikę pośród śniegów. Wyglądało na to, że mężczyzna zatrzymywał się tutaj i próbował walczyć lub odgonić to, co siedziało mu na plecach. Jeszcze pięć minut marszu zajęło wam, nim za zasłoną drzew dostrzegliście jasne, żółte światło. Ślady prowadziły właśnie w tamtą stronę.

Wychodząc zza kilku sosen, waszym oczom ukazał się w końcu parterowy, drewniany dom. Jedynie na ganku przy drzwiach, popychana lekkim wiatrem paliła się niewielka latarnia. Wnętrze było ciemne i chyba puste.


Biorąc pod uwagę bale i kłody drewna porozrzucane bez ładu i składu na ganku, chata mogła stanowić schronienie jakiegoś drwala albo innego leśnika. Teraz jednak wyglądała na opuszczoną. Podeszliście bliżej, dostrzegając przy drzwiach porzucony plecak. Oddysya szybko do niego zajrzała, odkrywając w środku kilka zamarzniętych racji żywności (głównie suszone mięso i ser), bukłak z równie zamarzniętą wodą, gruby koc, hubkę, krzesiwo i kilka metrów liny. Całkiem prawdopodobne, że ruksak mógł należeć do nieznajomego mężczyzny uciekającego przed swoimi oprawcami.

Rita zgarnęła latarnię ze skobla, by sobie poświecić i najpierw zapukała mocno do drzwi, a gdy odpowiedziała jej głucha cisza, nacisnęła na klamkę. Ta ustąpiła, wpuszczając was do pogrążonego w półmroku głównego pomieszczenia chałupy. Było tu bardzo zimno, ale nie aż tak, jak na zewnątrz. Na przeciwnej ścianie w lewym rogu znajdował się wygaszony kominek a obok niego stała wysoka półka z drewnem - wilgotnym, jak się szybko okazało.

Przy palenisku, na lewej ścianie dostrzegliście łóżko z rozgrzebanym pledem i poduszką, jakby ktoś zerwał się z niego naglony jakąś sprawą. Oprócz tego w pokoju znajdował się okrągły stół z czterema krzesłami a ścianę po prawej stronie zajmowały dwie szafy - w jednej z nich odkryliście typowy sprzęt do wyrębu drzewa: siekiery, piły, capiny, chwytaki oraz dwie dwulitrowe butle z olejem do lamp. Druga natomiast skrywała pięć grubych, zimowych futer, trzy futrzane czapy, grube, skórzane rękawice oraz sześć par rakiet śnieżnych.

Przyglądając się kominkowi, Marcel i Vaeri natrafili na ciekawe znalezisko - podarty dziennik leżący w zimnych popiołach paleniska. Diariusz był w dużej mierze zniszczony, ale pomiędzy spalonymi stronami znajdowały się i takie, które można było odczytać. Z tyłu dziennika znajdowała się mapa wymalowana czarnym tuszem na zwierzęcej skórze. Oprócz lokacji, znajdowały się na niej również różne wtręty autora. Co ciekawe, napisane były we wspólnym, tak samo jak i ocalałe karty z dziennika.


Marcel przekartkował i zaczął czytać pierwszy.

- “Ten dziennik należy do Igora Rikorsky’ego i zaczyna się z początkiem roku 1127 Kalendarza Patriarchy. Postanowiłem zapisywać tu swoje podróże po Vorostokovie w nadziei, że nawet jeśli nie odnajdę sposobu, jak uciec z tej przeklętej krainy, tym, którzy przyjdą po mnie, uda się to zrobić.”

Kolejna karta, tym razem nieco nadpalona.
- “Wróciłem do Kirinovej, żeby skonsultować się z Sergejem Ikovievem na temat lokalizacji kilku przejść na północy, ale gdy dotarłem na miejsce, zauważyłem, że Bojarscy Gregora zgromadzili się tuż za palisadą wioski. Ich obecność zwiastuje tylko kłopoty i boję się o mieszkańców Kirinovej.”

I następna.
- “Mężczyźni z Kirinovej odparli atak i przegonili Gregora i jego Bojarskich z wioski. Gregor obiecał, że wróci do wioski z posiłkami i spali ją do gołej ziemi.”

- “Za namową Sergeja podążyłem za Gregorem i jego ludźmi, mając nadzieję, że uda mi się czegoś dowiedzieć. Pewnego wieczoru zbliżyłem się do jego obozu i udało mi się podsłuchać całą rozmowę odnośnie ataku na Kirinovą. Wtedy powiedział, że Torgov też musi paść. Czyżby kolejna wioska sprzeciwiała się temu tyranowi?”

- “Odkryli, że podsłuchiwałem. Uciekam przed nimi, ale Bojarscy nie dadzą mi spokoju, póki nie będę martwy. Muszę dotrzeć do Torgova i ostrzec ziomków, by byli przygotowani.”

- “Nie dam rady dotrzeć do Torgova, wilki są tuż za mną. Nawet teraz, siedząc w chacie, widzę ich czerwone ślepia przebijające mrok lasu. Ale jest jeszcze szansa… podniosła się dziwna mgła i zrobiło się dużo chłodniej. Spróbuję zgubić ich w tej mgle, mam nadzieję, że mi się uda…”


Więcej nie udało się wyczytać, ale i tak nieco (ale tylko nieco) rozjaśniało to sytuację, w której się znaleźliście. Dla was najważniejsze było teraz, że znaleźliście schronienie przed nocą, choć w chacie i tak było na tyle zimno, że ciężko będzie zasnąć. Można było spróbować napalić w kominku, no i w końcu trochę odpocząć.
 
Bugzy Malone jest offline