Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2023, 19:11   #294
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Znaki wyrysowane przez Yago w piasku, będące imitacją znanych Jehanowi symboli, nie napawały go otuchą. Linie potwierdziły słowa Pollanina o tożsamości napotkanych niewolników i ich wyznaniu, rozpraszając Baudelaire'a chwilą zadumy, lecz głębsza rewizja teorii na temat ataku na "Mufasę" musiała poczekać aż ruszą ponownie w drogę. Zwłaszcza że młodzieniec ledwo zdołał powstrzymać pogardliwe prychnięcie i chęć przewrócenia oczami na słowa sierżanta Rentona o "honorowym pojedynku", a nadszedł oczekiwany wybuch. Jednak nie - jak początkowo przewidywał - ze strony pierwszego bufona Rezysty w Perpignanie, a dzikich psów na smyczy konsulatu.

Jehan nie oderwał spojrzenia od sylwetki Pollanina smaganej i wstrząsanej opadającymi na nią pięściami i kopnięciami, krzywiąc się tylko w nie do końca kontrolowanym odruchu sympatyzowania z morzem bólu w jakim mężczyzna musiał teraz pływać. Mocarnymi uderzeniami hartowano nie tylko stal, lecz zanim te widma przeszłości zupełnie wychyliły łby z czeluści pamięci, ryk Demarque'a uciął rozrywkę harapów. Bordenoir z trudem oderwał spojrzenie iskrzące niezdrową fascynacją od czerwieni w przydrożnym pyle i odwrócił się na pięcie gdy Afrykanie dźwignęli Pollanina do pionu. Balansując na listwie koma, chłopak wyciągnął swoją torbę spod siedzenia i wyciągnął z niej parę rzeczy, zeskakując z powrotem na trakt. Podszedł do pojazdu ciężarowego, na tył którego, do przygotowanej klatki, wrzucono Swarnego.

Bordenoir podał Pollaninowi porcję suchych racji żywnościowych i manierkę z wodą, przywdziewając wyraz współczucia i cień uśmiechu na twarz. Wściekłe ujadanie hien tuż obok sprawiało, że miał bezbrzeżną ochotę wbić puginał w czaszkę zwierzęcia i zrobić z prymitywnego mózgowia sito.

Zdaj się na łaskę Veracqa — wyszeptał, niemal opierając czoło o żelazne pręty, by wypowiadane słowa zginęły w ryku spalinowych silników i ujadaniu prążkowanych czworonogów. — I tylko jego.

Inne prymitywne mózgowia również wymagały dziurawienia. Jehan czuł na karku spojrzenia harapów i nijak ukrywane śmiechy, które przerywały wymianę słowną w yorubie. Domyślił się ich znaczenia, wyłowiwszy znajome mu słowo, znaczące tyle co "nałożnica" lub "nierządnica". Nie był do końca pewien właściwego znaczenia, ale nie musiał być by w mig zrozumieć kontekst tego, co samcze stado dzikusów musiało uznawać za wyżyny humoru. Jehan przewrócił tylko oczami, odbierając manierkę i wręczając Pollaninowi zwinięty, lniany materiał.

Lub zniknij przed powrotem do miasta — kontynuował. — I wynurz się w jakimś bezpiecznym schronieniu. Podobno portowe kocury są dobrymi przewodnikami.

Sugestywna nuta wkradła się w ton, a zieleń spojrzenia przybrała na dwuznaczności.
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem