Spoon się spieszył. Prawie nie czuł obrzydzenia przy grzebaniu w śmieciach tylko strach. Bo coś generalnie było mocno nie tak bo… Ciągle czuł wezwanie Mitry. Jak to było w ogóle możliwe? Przecież Camden leżał przy nim w kilku warstwach worków na śmiecie które jeszcze dla pewności dociążył znalezionymi losowo śmieciami żeby nekromata napewno nie wypłynął. Jednak wezwanie trwało a on teraz był przerażony i… wściekły. No bo o co do kurwy nędzy mogło chodzić? To przez te przeklęte artefakty? Że zgromadzili je razem? No cholera jasna! Naprawdę musiał posłuchać Yusufa i oddawać tą cholerną czapkę? Jakby nie mógł dźgnąć Camdena i się zawinąć zanim Yusuf zdążył by powiedzieć „kurwa”. A teraz ma! Oddech Mitry na karku. Nie… Nie… Kurwa nie! Nawet nie wyobrażał sobie tego że Mitra jakoś wróci i zmusi go do wytłumaczenia co się stało z Camdenem. Po prostu nie dopuszczał takiej myśli do siebie. Wsiadł do samochodu i z piskiem opon ruszył nad Tamizę. Musiał to dokończyć! To było ważne!
Ostatnio edytowane przez Rot : 07-05-2023 o 09:57.
|