Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2023, 17:25   #2
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
To przyszło nagle. Bez ostrzeżenia. Po prostu to poczuła. Satynowa pościel delikatnie pieściła jej nagie ciało. Była miła, ale jednocześnie chłodna. Tak jak ich związek. Popatrzyła na oddychającego miarowo Adama jakby zobaczyła go pierwszy raz w życiu. Wyrzeźbione ciało, piękny profil, osłonięte wachlarzem gęstych rzęs oczy w których można utonąć. Adonis - powiedziałaby ona, Brad Pitt - rozpłynęłyby się w zachwycie jej koleżanki. Nie mogła stwierdzić oczywiście, że ta piękna skorupa była pusta w środku. Nie. To nie byłoby obiektywne. Adam mógł interesować, mógł fascynować, ale nie ją, w każdym razie nie na dłuższą metę. Pod warstwą spontaniczności i niesamowitych zainteresowań kryło się duże dziecko - wieczny chłopiec - nieodpowiedzialny i egoistyczny. Czy tego do tej pory nie widziała? Najwidoczniej nie chciała zobaczyć lub zwyczajnie się oszukiwała.

Wysunęła się ostrożnie spod kołdry i założyła szlafrok. Sięgnęła do torebki po rezerwową paczkę vogue’ów, wyszła na balkon i zapaliła. Dym, który wypełnił jej krtań, a potem płuca zintegrował się doskonale z uczuciem pewności, które opanowało jej myśli: To nie ma sensu. Jedyne co jest dobre między nimi to seks. O tak, w tym zgrywali się wręcz idealnie, lecz choć to cholernie ważne w związku, nie mogło być jego kwintesencją. Już nie. Po prostu była już na to za stara, nie miała cierpliwości, by czekać aż piękny chłopiec dojrzeje. Wypuściła ostatni kłąb dymu i zgasiła papierosa, dociskając go do dna popielniczki z determinacją równą tej, która towarzyszyła powziętej właśnie decyzji.
***
Pomyśleć, że to właśnie w ten weekend miałam go przedstawić rodzicom - roześmiała się gorzko w duchu, wrzucając małą walizkę do swojego forda. - I co ja im teraz powiem? Matka była taka szczęśliwa. W końcu odetchnęła zadowolona, że będzie mogła z dziką satysfakcją ukrócić złośliwe komentarze sąsiadek o staropanieństwie córki. - Jak ja przeżyję to gderanie? Że nie wypada, że wszystkie mają, że dzieci, że wnuki, że ksiądz… Aż się wzdrygnęła. O tym, że wypisała się z tej instytucji ponad dziesięć lat temu też jakoś nie umiała im powiedzieć. Oni żyli w innym świecie - takim, gdzie ksiądz i nauczyciel to wyrocznie. Owszem, nie zamknęli się na otaczający ich świat, pozwalali nowoczesności wejść tam gdzie było to wygodne, lecz konserwatyzm poglądów był po prostu nie do ruszenia. Kiedyś próbowała z tym walczyć, dziwiąc się, że mają te same geny. Zrozumiała, że zaściankowość zbyt głęboko w nich tkwi, dając jednocześnie swoiste poczucie bezpieczeństwa, dała sobie więc spokój. Na szczęście, dzięki ciotce z Krakowa, która zaoferowała jej stancję, mogła wyrwać się z tego uroczego światopoglądowego piekiełka polskiej wsi. Czy wstydziła się pochodzenia? Ależ skąd! Mówiła o tym bez krępacji, bawiąc się setnie zniesmaczonymi minami co poniektórych rozmówców. Może dlatego nie odnalazła się w tym światku? Nie miała raczej wrogów, starała się nie prowokować i w razie czego nawet ustąpić, wierząc, że krok wstecz opłaci się w przyszłości. Być może z tego samego powodu nie miała też w pracy przyjaciół, ale to akurat nie było jej potrzebne. Jeśli już coś robisz, to rób to dobrze, a wtedy nie będziesz musieć szukać popleczników, bo twoja prawda obroni się sama - tak sobie powtarzała za każdym razem gdy dopadały ją wątpliwości.

Opuściła osłonę przeciwsłoneczną i przejrzała się w lusterku. Chyba nie było tak źle. Atrakcyjna brunetka po trzydziestce - tak ją ktoś ostatnio określił. Matka pewnie będzie narzekać, że nie dojada i że znowu schudła. Skrytykuje kolor włosów i wypomni zmarszczki, które już zaczęły pojawiać się w okolicach oczu. Bo przecież nie do pomyślenia było, żeby te miały pierwszeństwo przed mężem. Westchnęła. Poglądy i zachowanie rodziców męczyły i wkurzały ją za każdym razem, gdy do nich przyjeżdżała. Dlatego robiła co mogła, by tych wizyt unikać. Tym razem jednak musiała stawić czoła wyzwaniu. Odpaliła silnik i ruszyła w stronę Wieliczki. W okolicach Gdowa nadal nie miała pomysłu jak wytłumaczyć im to, że rozstała się z Adamem. W Łapanowie pomyślała, żeby im powiedzieć, że był żonaty, ale już w Grabiu zrezygnowała z tego pomysłu. Matka mogłaby dostać zawału, a ojciec rozwalić ze złości jakiś mebel. Droga zaczynała być kręta, a miejscowi królowie szosy lubili ścinać zakręty, zwolniła więc i obserwowała okolicę ze zdziwieniem i rosnącym zainteresowaniem. Dawno tu nie była, tak dużo się zmieniło. Wybudowano rondo koło szkoły, a na orliku kręciła się jakaś młodzież. Trochę dalej za bramą biegały małe dzieci, już nie za kurami jak kiedyś, ale za nisko latającym dronem Pięć minut później zjechała z głównej drogi i zaparkowała przed nowym ogrodzeniem. Nowoczesność i dzieci. Tak! To jest to! Wiedziała już co im powie. To z pewnością przekona rodziców. Oznajmi im, że Adam nie chciał mieć dzieci!
Pchnęła, otwartą - jakże by inaczej - furtkę i weszła do domu, do którego mógł dostać się każdy. I po co im to nowe ogrodzenie?

- Mamo, tato, niespodzianka! - krzyknęła do dwójki wpatrzonej w grzmiący głośno telewizor.
- Pola! Nie słyszeliśmy samochodu. Już jesteś? Mieliście być jutro…
- No ale troszkę się pozmieniało.
- Chodź, chodź, a gdzie Adam? W samochodzie? Chyba się nas nie wstydzi?
- Nie tato. Nie ma go. Nie przyjechał. Zaraz wam wszystko opowiem.
- Dobrze, dobrze. Chodź tu do mnie i uściskaj mnie najpierw, no chyba, że pani prokurator to już nie wypada?
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem