Pojawienie się paru osób, które były chętne do uzupełniania stanu załogi "Wilka Morskiego", ucieszyło "Księcia". Aczkolwiek umiejętności kandydatów na załogantów nie były Simonowi znane, ale przynajmniej żaden z tej grupki nie wyglądał na szczura lądowego, w przeciwieństwie do świętej pamięci Brent.
- Podajcie imiona - powiedział. - Bosman Emdure zapozna was z panującymi na tym statku prawami, potem odbiorę od was przysięgę.
- A łupy dzielimy sprawiedliwie - dodał.- Dla tych, co się wykażą, zawsze jest dodatek...
* * *
Miłe są złego początki, a to, co zdarzyło się chwilę później sprawiło, że humor Simona z umiarkowanie dobrego zmienił się w zdecydowanie zły.
Przeklęty Bonar... niech go piekło pokłonie. A jeśli czasem cholerny były pierwszy oficer wpadnie w ręce Simona, to "Książę" z wielką przyjemnością pomoże mu w tej wędrówce.
- Wszyscy na pokład! - zawołał Simon. - Mandisa, przygotuj wszystko do odpłynięcia. Jeśli nas zaatakują, odpływamy nie czekając na nikogo.
Mimo wszystko miał nadzieję, że zamieszanie w porcie sprawi, że ci, co poszli do miasta, wnet wrócą.
- Emdure, szykować działa! - dodał.
Nie miał zamiaru pomagać Bonarowi (jak już to prędzej Duńczykom), ale gdyby go zaatakowano, to wolał być przygotowany.
- Szykować się do walki! Czekać na dalsze rozkazy!