Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2023, 16:45   #87
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Oczy aasimara wypełnił niepokój gdy tylko zobaczył pierwsze pytanie testowe. Nie znał go. Podobnie jak drugiego. I trzeciego. W panice przeleciał przez pytania. Nowy test. Zero repet z poprzednich lat. Nawet nie było pytań które byłby parafrazą wcześniejszych. Profesor Lang ułożyła egzamin od podstaw. Młodzieniec złapał się za głowę i z trudem zaczął stawiać krzyżyki, z nadzieją na to że odrobina wiedzy którą posiadł wystarczy.

***

Pytanie otwarte było za to... zaskakująco proste. Jak uspokoić Slaada równie dobrze mogło być pytaniem jak uspokoić humanoida. Te istoty były w zasadzie wszystkie inteligentne, choć nie zawsze z inteligencji korzystały. Czyniło to je podatnymi na cały szereg zaklęć, z szczególnym naciskiem na te wpływające na umysł. Od tej tezy rozpoczął też pisanie swojego eseju. Eseju który z każdą minutą wydłużał się o kolejne zdania, nie raz pozbawione niemal treści, a pełne pisarskich sztuczek czyniące go coraz bardziej kwiecistym, jak i coraz trudniejszym do czytania.

Skończył gdzieś w połowie nadanego czasu z raczej markotną miną. Test uwalił, wszystko zależało od jego wodolejstwa. Miał cichą nadzieję że profesor Lang przymruży oko, albo że zwyczajnie nie będzie jej się chciało przeczytać wszystkiego. Burknął coś pod nosem i opuścił salę.

***
Wieczór spędził jak zawsze, wymykając się na świeże powietrze. Nie był to jednak pobyt spokojny. Nocne niebo go wzywało jak zazwyczaj, ale czuł napięcie. Po części z powodu egzaminu, a po części z powodu istot które włóczyły się nocami po Strixhaven. W końcu dotarł do publicznego parku i rozłożył się na świeżej trawie, z wzrokiem wbitym w górę.

Nie przyznałby się nikomu, ale najzwyczajniej w świecie się bał. Bał się nie tyle mroku, co odsłonięcia. Te krótkie chwile kiedy był sam, poza nawiasem rodziny i społeczeństwa były w równej mierze wyzwalające, co straszne. Gdyby tylko miał się za czym schować... schować pod zaklęciem niewidzialności...

Nagle powietrze wokoło aasimara zafalowało i zestaliło się, odcinając mu wzrok. Serce zaczęło walić w klatce piersiowej młodzieńca jak szalone. Zerwał się na nogi jak oparzony i przedarł na zewnątrz. Odskoczył jeszcze kilka kroków nim zrozumiał że nikt go nie atakuje, a w miejscu w którym był przed chwilą stoi... zabudowana ławka.

Podniósł z ziemi kamień i rzucił nim w dziwaczne zjawisko. Głuche tąpnięcie sugerowało że ten zderzył się z ziemią, nie drewnem. Tig niepewnie wyciągnął dłoń, która przeszła przez ławkę na wylot. Iluzja. Poczuł równocześnie z tyłu głowy jakąś obcą energię, energię którą czuł zazwyczaj gdy rzucał zaklęcia. Skupił się i wyzwolił ją, a "ławka" zafalowała i znikła.

- Jestem genialny. - oznajmił cicho i skupił się myśląc o... profesor Lang i Slaadach. W powietrzu przed nim zmaterializowała się iluzja driady trzymająca czerwonego Slaada za gardło, w pozie zwycięzcy którą kiedyś widział na starej rzeźbie w rodzinnej posesji.

Wymiary były całkowicie nie tak. Pośladki i piersi profesor były przerysowane, tak jakby namalował ją napalony piętnastolatek. Twarz była niemal pozbawiona szczegółów, jakby obserwator nie był wstanie się na niej skupić, Slaad natomiast wyglądał dokładnie jak żaba która startowała w niedawnych wyścigach. Nawet miał komicznie małe ubranko.

Tig zamachał dłońmi, rozpraszając zjawisko i pomyślał o czymś co znał o wiele lepiej. Pomyślał o sobie.

Patrzył w lustro. Złote włosy w artystycznym nieładzie. Twarz niemal idealnie symetryczna, jak wyciosana ręką artysty. Ciało niezbyt umięśnione, ale smukłe, pozbawione grama zbędnego tłuszczu. Tęczówki wyglądające jak roztopione sadzawki platyny. Osadzone w białych... nie! Czarnych niczym węgiel twardówkach. Iluzja zamigotała i znikła.

Aasimar zaklął i znalazł spore drzewo o które się oparł. Po chwili jego powierzchnia się wybrzuszyła, chowając młodzieńca w sobie.

***

Do dormitorium wrócił dopiero nad ranem, z oczami podkrążonymi ze zmęczenia, jakby zarywał dopiero co noc do egzaminu. Na jego twarzy gościł uśmiech, uśmiech osoby która odniosła znaczny sukces.
 
Zaalaos jest offline