Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2023, 17:58   #49
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Po paru dniach podróży przez śnieżne i mroźne pustkowia Verryn miał szczerze dosyć całej misji i, najchętniej, zawróciłby, bowiem miał wrażenie, że niedługo wszyscy zamienią się w śnieżne, omiatane zimnym wiatrem figury.
I nie ukrywał zaskoczenia, gdy wreszcie usłyszeli śpiewy świadczące o tym, że - zapewne - dotarli do obozowiska poszukiwanych gigantów.
- Niech najpierw idą dwie osoby, z flagą pokoju, i niech grzecznie spytają, czy niezapowiedziani goście zostaną przyjęci - odpowiedział na pytanie Salomona. - I, jeśli mamy szukać jaskini, to jednak powinniśmy najpierw spotkać się z mieszkańcami tych okolic.
-Czyli, że kto powinien pójść?- zapytał Hugo.
-Na pewno ja- odparł Salomon -Chyba, że ktoś poza mną rozumie mowę gigantów?- spojrzał na towarzyszy -Kto pójdzie ze mną? Nie wiedzieć czemu to on mi najbardziej pasuje do tej misji- czerwonooki wbił ślepia w Verryna.
- Czuję się doceniony - stwierdził z wyraźną ironią zaklinacz. - Ale jeśli nie ma innych ochotników, to pójdę.
- Wszyscy mamy serdecznie dość tego cholernego zimna. Im szybciej pójdziecie tym szybciej wrócicie, a my nie będziemy odmrażać tu tyłków.- odparł Itkovian strzepując śnieg w wąsów. Przenikliwy chłód doskwierał mu szczególnie przez pancerz, który nosił, ale musiał być przygotowany na wszelkie niespodzianki…
-A… A może warto by było… No wiecie… plan "B" ustalić jeszcze, póki nie musimy uciekać. No… no no jeśli te giganty jednak nie uznają sztandaru pokoju od twojego mistrza- Hugo spojrzał na Tenię -I postanowią nas zdeptać lub w optymistycznym scenariuszu po prostu pogonić to dobrze by było mieć coś w zanadrzu? Jedyną opcją, jaką widzę w takiej sytuacji to ucieczka tam- skierował wzrok na wąski wąwóz prowadzący w wyższe partie Kopca Kelvina -Tędy gigant się raczej nie przeciśnie a jeśli zaczniemy uciekać w dół to… no cóż… dogoni nas w ciągu kilku chwil- zamilknął dając kompanom czas to przeanalizować.
- Ja nie znam ich języka więc śśsię nie pcham, chyba, że chcecie bym ich oczarował moim wssspaniałym uśmiechem. - Thulzssa wyszczerzył się nader paskudnie dla odpowiedniego kontrastu. - Plan B brzmi dobrze, w razie czego wiemy przynajmniej, gdzie biegnąć.- Podsumował pokrótce bard. - Powodzenia, niech wam Tymora sssprzyja. - Odezwał się na koniec do niosących sztandar.
-No dobra…- syknął Salomon, biorąc głęboki wdech -W takim razie pozwól, że zabiorę to od ciebie- wyciągnął ręce w kierunku Tenii, by przejąć prostą konstrukcję z kilku gałęzi i wyblakłej szmaty z narysowaną runą, tworzące w całości sztandar. Druidka oddała bez wahania konstrukcję czerwonookiemu.
-Niechaj bogowie wam sprzyjają- pobłogosławił im Hugo.

Verryn

Dwójka towarzyszy ruszyła ostrożni9e w głąb jaskini, skąd dobiegały ich pijackie śpiewy. Trudno było stwierdzić jak wysoka jest jama, lecz na pewno wystarczająco by gigant mógł się tutaj swobodnie poruszać. Po kilku chwilach marszu po lekkiej pochyłości w dół dotarli do miejsca gdzie powitał ich lodowy totem przedstawiający jeden z aspektów Auril. Szczupła humanoid przypominający lodowy konstrukt o wysokości około czterech metrów spoglądał na nich groźnie. Ciało lodowej figury było pokryte licznymi kolcami z lodu i trudno było stwierdzić czy tak to powinno wyglądać czy może jest to dzieło wahań temperatur. Jaskinia sama w sobie nie wymagała oświetlania, gdyż jej ściany stanowił najzwyklejszy lód, który reflektował bladą poświatą z nieznanego źródła. Mimo iż dwójka kompanów nie doświadczała już na twarzach porywistego wiatru, to odczuwana temperatura wcale nie była ani odrobinę wyższa.
Po kwadransie marszu jaskinia wpadła do innej, przeogromnej jamy, która prawdopodobnie stanowiła serce Kopca Kelvina, oraz dom gigantów. Ku zdziwieniu Salomona i Verryna panowała tu kompletna pustka (nie licząc porozrzucanych po różnych miejscach kości czy prowizorycznych ubrań z futer jakiś olbrzymich stworzeń. Śpiew nasilał się z każdym pokonanym krokiem, aż w końcu z jednego z bocznych korytarzy wyłonił się śpiewak. Tak po prawdzie to wytoczył się, omal nie gubiąc rytmu kroków.
Mierzył ponad dziesięć metrów wysokości i budził swym wyglądem lęk w sercach. Trudno było oszacować jego wiek. Chłodne rysy twarzy świadczyły raczej o tym, iż jest mu bliżej do starczego wieku niż młodzieńczego. Potwierdzała to jego długa, siwa broda sięgająca klatki piersiowej. Wielkolud był niemal nagi, jego genitalia osłaniała jedynie przepaska z różnego rodzaju futer, zszytych prowizorycznie. Gigant nie był uzbrojony, ale w ręku trzymał drewnianą beczkę, z której na raz zawartość przerywając na ten czas śpiew.
-Myślisz, że teraz kiedy jest pijany to odpowiedni moment?- syknął Salomon, próbując ukryć swoje obawy. Mężczyźni, póki co pozostawali poza zasięgiem wzroku wielkoluda.


 
Kerm jest offline