Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2023, 09:35   #610
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Klekot zamka automatycznego w broni był dziwnie cichy. Wystrzały również. Wszystko sprawiało wrażenie jakby dookoła spadły tony wody i każdy dźwięk był w niej rozproszony. Yusuf czuł jak jego ciało wypełnia życiodajna Vitae. Był pełny…

W ciemnym pomieszczeniu, za szerokim biurkiem siedział de Worde. Uśmiechał się szpetnie w świetle niewielkiej lampki. Wskazał siwemu mężczyźnie w okularach krzesełko naprzeciw siebie.

- Witamy w odmętach zapomnienia. Zostaniesz tu osądzony.

Głos de Worde brzmiał jak głos Yusufa. Nawet słowa, które wypowiadał były słowami sędziego, a nie Nosferatu. Świadomość starego wampira rozpadała się i rozrzedza w krwi Banu Haqim. Tak, jak wkrótce w zapomnienie odejdzie Ravanoski iluzjonista imieniem Mantikora.

***


Pierwsza kula trafiła w ramię. Druga w nogę.

Yusuf upadł na jedno kolano.

Za nim stał łysy mężczyzna. Yusuf wiedział już, że to nie sztylet był w jego plecach, tylko kości palców przekształcone w ostrze. Teraz naboje odbijały się od pancerza z kości, jaki okrywał jego ciało.

Sędzia widział leżącą we krwi Gangrelę. Jeden z komandosów wbijał kołek w jej serce. W koło leżało kilka ciał policjantów, ale nie miała szans. Antigen był zbyt liczny.

Yusuf najwyraźniej sprowadzony do parteru został uznany, za nie stwarzającego zagrożenia. Cały ogien skupiał się na pancernym Tzimisce. W błocie obok sędziego leżał jego miecz… sam. Nie było czapki.

“Nie znam nikogo szybszego niż Honey” głos Ravanosa zabrzmiał w głowie Yusufa.

Yusuf sięgnął po miecz. Nad głową rykoszetowały kule. Był w samym środku walki. Pewnie osttniej w swej egzystencji, ale jednocześnie był w tym wszystkim jakiś dziwnie spokojny. Jego umysł analizował zupełnie inny moment czasu. Moment, który teraz był już całkiem jasny dla Sędziego.

Dwie godziny wcześniej, sklep z akcesoriami okultystycznymi....

- To będzie proste. Nie martw się. Duszę już mamy. Podajcie proszę czapkę - Camden wyciągnął dłoń przed siebie.
- Potrzeba jeszcze ciała napełnionego jego krwią. Przyodziejemy je w czapkę i pierścień. Założymy pas ze sztyletem, a w dłonie włożymy regalia: pieczęć i kielich. Wtedy Pan nasz powróci w pełni sił. Niestety, poza świątynią to się nie uda. - Nekromanta tłumaczył wszystko spokojnie czekając z wyciągniętą po czapkę dłonią.

- Ciało? Masz ciało naszego pana? To niemożliwe. Znam wspomnienia de Worde, wiem że spłonął. A nawet jeśli nie to ciało dowolnego wampira… nawet boga, natychmiast się rozłoży po śmierci. - odpowiedział Yusuf, analizując słowa. To było proste. O wiele zbyt proste. - Użyjesz ciała kogoś innego? Kogoś… bliskiego? Z tego samego klanu? Valerius nie żyje. Żadne pomniejsze ciało nie wytrzyma jego naporu… Spoon? Oddaj proszę czapkę. - stawiał wszystko na jedną kartę. Tą że Camden nie ulotni się jak tylko dostanie czapkę. Że wiedziony własną pychą będzie chciał by Heroldzi byli świadkami jego sukcesu - Podaj adres pod który mam wysłać resztę heroldów. Dołączą jak tylko uporają się z psami rozrywającymi Londyn. Jakiego ciała użyjesz? Czy znaczenie ma tutaj rezonans, klanowe pokrewieństwo, czy jest to całkowicie obojętne?

- Ani klan, ani rezonans nie mają znaczenia. Krew naszego Pana jest tak silna, że poradzimy sobie z tymi drobnymi niedogodnościami. A gdy przyjdzie czas, to On ich wezwie. Ty Yusufie, chciałbym, żebyś towarzyszył mi w trakcie ceremonii przekazania artefaktów. W końcu byłeś jego Głosem. Sędzią. Tymczasem chodźmy, nie ma czasu do stracenia.

Plac budowy w centrum miasta. Teraz.

Czy było już za późno, na powstrzymanie boga?
“On nie jest bogiem” - w głowie Yusufa jednocześnie zabrzmiały głosy de Worde i Mantikory.

***


Spoon spokojnie oddalał się od świątyni. Zwrócił jedynie uwagę na zbliżający się hałas. Helikoptery?

***


Antigen radził sobie świetnie. Poniósł straty, ale niewielkie. Z tego co widziała Cath to jeden wampir uciekł. Trójka leżała w błocie. W tym Yusuf. Tylko jeden przeciwnik dzielnie odpierał atak komandosów. Przeniosła lornetkę w inną część placu budowy. Navaho kierował się w tamtą stronę. Raczej nie miał wartości bojowej w tej żółtej kamizelce, ale może chciał pomóc Yusufowi?
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline