Dyskusje i planowanie się przedłużały. Zod wykorzystał moment. Odszedł dwa kroki w bok. Wziął wdech ukierunkowując magię. Zacisnął zęby aż zgrzytnęły nieprzyjemnie. Mrowienie w skórze było więcej niż boleśnie nieprzyjemne. Nie był pewny czy minęły trzy sekundy czy dziesięć gdy wreszcie przeszło. Sięgnął opancerzoną rękawicą pod maskę i metal przejechał po skórze wydając chropowate, głuche drapnięcie. Zacisnął pięść i poczuł jak skóra nadpękała przy każdym ruchu boleśnie. Był gotowy gdy Jin przejął inicjatywę. Dyskusja i tak trwała już zbyt długo. Ruszył do przodu, a na umówiony znak Edward wteleportował go między wrogów. Uśmiechnął się dziko pod maską i zaczął ciąć i siekać.