Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2023, 15:22   #278
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Wieczorem magazyn był pusty, drzwi zamknięte zamknięte nikt nie kręcił się po okolicy. Żuki znalazły kryjówkę, o której mówił Jace bez większego problemu - skrytka pod podłogą, mająca z metr wysokości. W środku dwie istoty, obie paskudne.
Vircan zdał raport Mścicielom z tego czego się dowiedział, po czym obleciał magazyn i przycupnął przy ścianie najbliższej kryjówki. Wyszeptał zaklęcie rozszerzając swoje zmysły by widzieć dźwiękiem. Poprzez szczeliny w ścianie, poprzez szczeliny w podłodze… widział ich kawałki. Przesuwając się o ułamki milimetrów widział ciut inne kawałki składając to powolutku w całość jak puzzle. Dwie osoby. Kobiety. Jedna leży, druga półsiedzi. Wygląda jakby była na warcie. Spodziewane. Kolejne zaklęcie ujawniające magię. Aby zobaczyć czy nie mają jakiś alarmów czy innych zabezpieczeń ale takowych nie było, jedynie kilka aur odpychania i transmutacji promieniujących od kobiet.

Druid wrócił do towarzyszy i szybko opowiedział o dalszych wynikach zwiadu.
- Ok. Mój plan brzmiałby tak… - drużyna skupiła się wokół gawrona nieopodal magazynu ustalając szczegóły. Jace był zadowolony z tego, że jego słowa się potwierdziły i drużyna tym razem bez kłótni ustaliła plan.

- Ja ze swojej strony mam kilka olejków które pozwolą poświęcić naszą broń jak prosił Jace i trochę wody święconej - uśmiechnął się Rufus, zadowolony że wykryli w końcu tak podstępnego wroga… - Poprosiłem oddział milicji, żeby obstawił budynek.
Jak na potwierdzenie słów półorka, do bohaterów dotarł Kargar. Łysy najemnik rozejrzał się i odchrząknął.
- Wszyscy są na miejscach, pochowani w zaułkach, żeby nie rzucać się w oczy - powiedział cicho - Nikt przypadkowy nie powinien się napatoczyć, wydębiłem też to od brygadzisty - uśmiechnął się krzywo, podając Rufusowi klucz do magazynu - Skopcie im dupska, my osłonimy wasze -
Rzucanie zaklęć wzmacniających trwało dobrą minutę, ale potem byli już gotowi do działania, stojąc przed zamkniętymi, drewnianymi wrotami.

Jace zajął pozycję obserwując zdalnie ukryte kobiety. Jego zadaniem był informowanie drużyny czy element zaskoczenia nadal jest po ich stronie.
- No, skopiemy tym żmijom dupska tak że się już nie podniosą - Rufus uśmiechnął się do Kargara, nałożył błogosławiony olej na swój oręż a potem już z zaciętą miną zwrócił ku drzwiom, rzucając zaklęcie przyspieszenia.
-To co, otwieramy tym kluczem?

Mikel bez słowa sięgnął po klucz i zabrał się do roboty, starając się zrobić jak najmniej hałasu. Powoli, z pietyzmem obracał go w zamku, ostrożnie niczym przy rozbrajaniu pułapki, by wyciszyć nawet najmniejszy trzask mechanizmu, a potem delikatnie, ledwie na kilka metrów uchylił wrota.

Vircan kiwnął głową i wyszeptał kolejne zaklęcie gdy drzwi były po cichu otwierane. Jego oczy zalśniły blado na moment gdy wytężał je dostrzegając magię. Przez szparę wleciał do środka magazynu i przysiadł na jednej z krokwi pod dachem z której miał dobry widok na kryjówkę.
Wyskandował proste zaklęcie wykrycia magii.
Gdy wzrok odpoczął mu już od feerii aur towarzyszy, mógł skupić się na samej kryjówce. Tam jednak dostrzegał tylko dwie podobne sobie słabe aury magii, emanujące zza desek kryjówki. Obserwujący jej wnętrze Jace miał pewność, że jeszcze nie zostali zauważeni - jedna z sióstr wciąż leżała nieruchomo, a druga półleżała, ostrząc i czyszcząc paskudnie wyglądające kukri. Dzięki zaklęciu jasnowidzenia mógł w końcu się im przyjrzeć. Siostry okazały się być bugbearami, po których dobrze widać było wpływ esencji koszmaru - skóra szara niczym u trupa, oczy będące mrocznymi otchłaniami i niemal posągowy bezruch, który budził potworny niepokój. Psionik aż się wzdrygnął, ale szybko się opanował, utrzymując koncentrację na zaklęciu, mającym wykryć myśli sióstr. Ich umysły były mrocznymi, pełnymi cieni miejscami, w których obecnie przeważała niecierpliwość i rozmyślania na temat tego, jakie potworności mogłyby zesłać swoim celom.
Przygotował się do rzucenia zaklęcia i czekał na sygnał.

Gawron obserwował przez chwilę wydarzenia z krokwi przy suficie. Wszystko wskazywało, że na razie pozostali niezauważeni. Dobrze. Zleciał w dół, chowając się za beczkami przed siostrami w skrytce. Zajrzał w szczeliny między deskami, aby uniknąć skrzypnięć w związku z tym co miał zaraz zrobić. Wydawały się wystarczająco solidne. Skupił się. Nakrył skrzydłami, wziął głęboki wdech i zacisnął dziób. Nie lubił tego rodzaju przemian. Pióra zaczęły wypadać i rozpadać się w magiczny proch i nicość. Ciało urosło, zafalowało powoli, bo Vircan starał się robić to możliwie cicho. Beczki kryły go przed spojrzeniami, ale wciąż mógł zostać usłyszany. Kończyny wyrosły z niego, wygięły się. Pierwsza, trzecia, piąta i ósma gdy za osłoną wyrosła zwinięta w kłębek, starająca się być jak najmniejsza wielka ośmiornica. Vircan wstrzymywał oddech. Miał tylko kilka, kilkanaście chwil nim będzie musiał porzucić formę, ale powinno starczyć, a z tych ośmiu macek ciężko jest uciec.

Rufus przygotował się do wbiegnięcia do pomieszczenia które otworzył Mikel i zaatakowania Sióstr na sygnał towarzyszy. Nie mógł już doczekać się rozprawienia z tym podstępnymi wiedźmami.

Vircan odliczał sekundy w swojej głowie dając towarzyszom czas by się pozycjonować. Przygotować. Musieli być bardzo zgrani aby uniemożliwić wiedźmom ucieczkę. Tak cicho jak był w stanie wybulgotał słowa zaklęcia po cichu wspinając się na beczki. Jedna z macek zalśniła blado magią, ale chował ją pod innymi póki nie ukończył inkantacji… wtedy gwałtownie wystrzelił ją uderzając w najdłuższą z desek pod którymi kryły się wiedźmy. Powstrzymał się przed krzyknięciem “teraz”. Mógłby dzięki magicznemu amuletowi wtopionemu teraz w formę, ale drużyna wiedziała co robić. Na całej swojej długości deska rozbłysła światłem południowego słońca wręcz oślepiając na dwa oddechy przyzwyczajone do mroku oczy Vircana, ale był na to gotowy.

Zmiana w ośmiornicę była niemal bezgłośna, ale ciężko było zapanować nad taką ilością nowych kończyn. Gdy ustawiał się na pozycji, by rzucić zaklęcie światła, jedna z jego macek plasnęła o deski o ton za głośno. Jace zauważył, że przytomna z sióstr poderwała nagle głowę – podchody się skończyły, trzeba było działać. Mikel i Rufus wpadli do oświetlonego jasno pomieszczenia, a zerwanie deski nie stanowiło żadnego problemu, wystarczyła odrobina siły i osłona odskoczyła, ukazując dwie istoty o szarej skórze pokrytej czarnymi malunkami i stanowiących bezdenne otchłanie oczach. Obie zrywały się właśnie na nogi, a coś w tym widoku sprawiło, że wojownicy poczuli wyraźne ukłucie strachu.

 
psionik jest offline