- Wiesz nie wypada oceniać całej rodziny po jednym osobniku może być bystrzejsza od wu… - Odparła Ramiel lecz przerwała gdy Karendis w końcu oświeciła Grimalkin. Miast tego pacnęła się tylko w czoło wzdychając ciężko.
- Dobra zapomnij że cokolwiek mówiłam… a już myślałam że to taka cicha woda tylko wyglądająca na niewinnego mola książkowego.
- Nie wiem co Mordechaj ci nagadał a już na pewno nie chcę wiedzieć co sobie wyobrażał. Ale bez obaw nikt tu na niczyją cnotę podstępem nie nastaje. Z resztą popatrz na Eleril, chyba nie myślisz że ona może kogoś zdeprawować. Prędzej ktoś ją. - Wskazała na niemniej czerwoną fechmistrzynię.
- Co do Karendis... - Zastanowiła się jak to zgrabnie ubrać w słowa patrząc na wiedźmę.
- Ona bardzo chętnie “deprawuje” ale za obopólną zgodą, bez manipulacji i brudnych sztuczek. Prosta odmowa raczej wystarczy więc nie ma się czego bać. |