Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2023, 18:30   #298
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację



Miejsce zasadzki, późne popołudnie 24 sierpnia 2595

Mechaniczne pojazdy Afrykanów pożarły dystans dzielący Perpignan od miejsca śmierci szaserów z prędkością, której sierżant Renton nie potrafił oszacować. Żadne zwierzę nie było w stanie konkurować z tymi konstrukcjami, podobnie jak wiele wolniejszych kutrów będących na stanie perpignańskiej floty. Podskoki na nierównościach terenu nie raz i nie dwa sprawiły, że czarnoskóry olbrzym uderzył głową w oparcie fotela kierowcy, a to dawało zaledwie przedsmak tego, co czekało pasażerów Komów podczas jazdy po wertepach.

Harapowie wydawali się tryskać entuzjastyczną niecierpliwością. Mathieu nie rozumiał niczego z ich wykrzykiwanych do siebie wzajemnie gardłowych słów, ale wyczuwał czystą męską radość z wyzwania, jakim miało być polowanie na zbiegłych niewolników. Plemienni wojownicy Trypolisu lubowali się w takich misjach, od najmłodszych lat odzierani z najmniejszych drobin empatii i miłosierdzia. Wychowani w duchu szacunku dla prawa pięści - oraz jego odmiany w postaci szacunku dla wartości neolibijskiego pieniądza - niemal wszyscy przechodzili inicjację polegającą na odnalezieniu i zabiciu zbiegłego niewolnika.

Sierżant pewien był, że dla wielu z nich wypad na wertepy południowej Franki był niejako powrotem do lat młodości.

Gościniec pozostawał gęsto uczęszczany, ale wędrowni kupcy, rolnicy i złomiarze bez jakiejkolwiek zwłoki usuwali się z drogi nadjeżdżającego konwoju, obwieszczającego swoją obecność z daleka rykiem silników i chmurami wzbijanego w powietrze pyłu. Próbując uchronić muły i osły przed napadem paniki, furmani ściągali swe zaprzęgi jak najdalej na pobocza, zatykając przestraszonym zwierzętom uszy, kiedy zmotoryzowana kolumna przewalała się środkiem szlaku odprowadzana pełnymi nabożnej fascynacji spojrzeniami wędrowców.

Komy prowadzili ci sami kierowcy, którzy poprzedniej nocy uczestniczyli w rajdzie do strefy wystrzelenia sygnałowych flar. Jak się szybko okazało, doskonale zapamiętali miejsce, gdzie wracając do Perpignanu natrafili na porzucony konny zaprzęg. Pojazdy zaczęły hamować z przeraźliwym zgrzytem zużytych klocków i tarcz, harapowie bez czekania na rozkazy rozsypali się wzdłuż kolumny zabezpieczając teren i otwierając kłódki klatek z hienami.

- Rozpadlina, w której były ciała znajduje się kilkanaście metrów stąd - powiedział Assegai, który przywołał do siebie sierżanta Rentona, Kuoro Wanadu i kapitana Demarque. Jehan podszedł bezszelestnie do rosnącej wokół Afrykanina grupy, pozornie beznamiętnie taksując wzrokiem okolicę, ale jednocześnie skrzętnie nadstawiając uszu. Pozostali zolnierze Rezysty oraz łącznicy Bordenoir dołączyli do harapów przeczesując perymetr miejsca zbrodni w poszukiwaniu śladów, które być może przeoczyli będący tam wcześniej śledczy.

- Wyciągnijcie z klatki tego Polanina! - zawołał w stronę Sarkozego i Wildera Sang - Jak będzie próbował uciekać, możecie mu wybić kilka następnych zębów. A wy do mnie, Frolic! Poznajecie to miejsce?

Ocalały z masakry szaser skinął twierdząco głową, ale wypowiedziane przez niego słowa utonęły w demonicznym chichocie wyciąganych z klatek hien. Ogromne drapieżniki szarpały się na trzymanych przez harapów łańcuchach, toczyły z pysków ślinę i kłapały zębami na najbliższych Europejczyków. Assegai zaczął wyrzucać z siebie potok rozkazów w yorubie, pokazując w różnych kierunkach rękami. Trzymający hieny na uwięzi tropiciele ruszyli natychmiast we wskazaną stronę, wywrzaskując jakieś komendy i smagając swoich czworonożnych pomocników po zadach krótkimi pejczami.

Chichocząc, zawodząc i wyjąc, hieny zaczęły węszyć tuż przy ziemi i napinać łańcuchy w chęci czym szybszego zerwania się z uwięzi. Obserwujący zwierzęta Jehan poczuł lodowaty dreszcz próbując wyobrazić sobie emocje zbiegłych niewolników słyszących w oddali narastający zgiełk czyniony przez te zajadłe bestie.

- Moi łowczy zaczną od grobu zabitych Wron - powiedział Assegai odwracając się w stronę reszty grupy - Zobaczymy, jaki trop podejmą.

- Chcę zobaczyć miejsce, w którym porzucono zwłoki moich żołnierzy - oznajmił kapitan Demarque.

- Potem - odparł natychmiast Assegai - Hieny trudno utrzymać na wodzy, kiedy poczują krew. Jeśli stanie obok nich obcy, mogą wpaść w amok, a ich ugryzienia wywołują gangrenę.

Wyraz władczej determinacji rysujący się na dumnym obliczu Sangliera zniknął w jednej chwili zastąpiony wyrazem niepokoju. Nie zwracając na oficera Rezysty dalszej uwagi Assegai wyciągnął z kieszonki taktycznej uprzęży garść liści i włożywszy je pod język zaczął je ssać z wyraźnym upodobaniem.

Widząc rozluźnioną postawę Afrykanina Jehan nastawił się w myślach na dłuższy postój, ale tropiciele harapów nie pozwolili mu zaznać nudy. Po zaskakująco krótkiej chwili hieny zaczęły wracać zza chaszczy pobocza, nadal chichocząc i wyjąc w sposób mogący wpędzić człowieka w obłęd. Cztery pary - wściekłe zwierzęta i ich zamaskowani opiekunowie - cofnęły się poprzez zarośla na środek traktu, a potem rozdzieliły się nieoczekiwanie.

Jedna hiena zaczęła ciągnąć tropiciela w poprzek gościńca na przeciwną jego stronę, na południe; trzy inne zaś ruszyły wzdłuż zaparkowanych Komów na zachód, skrajem traktu ku Perpignanowi.

- Idą tropem złapanym przy rozpadlinie - powiedział Kuoro Wanadu, który zdążył wcześnie wymienić porozumiewawcze spojrzenie z Assegai - Idą za albo wstecz, w zależności od kierunku. Ciekawe.

A czy Wy też sądzicie, że to ciekawe?

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem