Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2023, 03:36   #115
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Zejście na deski pomostu, które w przeciwieństwie do desek pokładu ”Nefrytowej Gwiazdy” nie miały prędko zabujać się mu pod nogami, Theodoryan powitał z cieniem ulgi. Gęściejszym niż przewidywał, lecz swoją rolę odgrywało tutaj nieprzyzwyczajenie do żeglugi otwartym morzem, pozornie bezkresnym, jak i bliskie spotkanie z rzekomym pomiotem Hircyna. Wszak na stałym gruncie Stros M’Kai nie wisiało nad nimi ryzyko napotkania monstrum większego od trójmasztowca. Tutaj zagrożenia przybierały już o wiele bardziej znajome formy, a co ważniejsze - łatwiejsze do opanowania czy spacyfikowania.

Kierując się w ślad za Minorne ze Zmierzchu i braćmi Orsimerami - instynktownie puszczając ten duet przodem i sytuując się dwa kroki za, by móc spoglądać naprzód ponad ich szerokimi ramionami - czarownik był pomny tychże zagrożeń. Port Hunding, mimo że wypadało nad wyraz blado w porównaniu do Daggerfall, Stanicy czy redgardzkiej Warowni, miało czelność uzurpować sobie miano miasta z prawdziwego zdarzenia, nawet jeśli z prawdziwymi miastami dzieliła je tylko prędkość, z jaką sakiewki czy kieszenie nieuważnych przybyszy były opróżniane w tłumie. Theodoryan był przekonany, że korsarska stolica wręcz przodowała w tej kategorii, mając żywo w pamięci słowa siwego mędrca, jakie usłyszał w Kowadle.

— “Port Hunding. Nigdzie nie znajdziesz równie ohydnej przystani łajdactwa i występku.”


Z tego też powodu Morayne o wiele uważniej śledził spojrzeniem coraz to kolejne twarze i sylwetki w ciżbie, bezustannie analizując rozstępujący się przed orsimerami motłoch. Jedną rzeczą, którą Port Hunding mogło się poszczycić - nie licząc ciekawej architektury w wielu miejscach będącej mariażem Yokudy i Dwemerów - był zaskakujący kosmopolityzm. W parze z nim szły towary z przeróżnych stron świata, czasami równie egzotycznych co niektóre sylwetki. Theodoryan mógł przysiąc, że na którymś straganie w oddali błyszczał nawet tradycyjny, zakrzywiony miecz Ostrzy. Bursztynowe spojrzenie wyłowiło również tuzin butelek wina z jakże znajomą pieczęcią Château Morayne.

Breton nie spodziewał się, aby ich pracodawca uznał za stosowne osobiście powitać ich w porcie, wobec czego wcale nie zdziwił się faktem, że do tego zadania oddelegował Bosmerkę. Uprzednio, jak wnioskował po jej znajomości ich imion, w przejawie naukowej skrupulatności dzieląc się z nią ich tożsamościami i instruując, by jak najprędzej przywiodła ich przed jego oblicze. Co mogło okazać się kłopotliwe i być może nie w smak kilku osobom.

Niezwłocznie może nadejść później, niż byś sobie tego życzyła, Bosmerko-Bez-Imienia — Theodoryan wysunął się nieco do przodu, słysząc znajomy chód współpasażerów za plecami. Skóra naprawdę zaczynała go świerzbić niemożebnie przez bycie otoczonym zewsząd. Czarownik spojrzał przez ramię, na chwilę znacząco zawieszając bursztynowe spojrzenie na mechanizmie, który miał wyciągnąć piaskożery Panmęża i Paniżony na brzeg. Ku powszechnej uldze Żagli i trwodze portowych przekupów. — Niektórzy z nas niestety potrzebują więcej czasu, aby być gotowym do drogi. Redgardzkie małżeństwo może zechcieć wyzwać cię na pojedynek, jeśli zasugerujesz pozostawienie ich bestii pod pieczą Żagli w imię niezwłoczności. Wybierz bardziej rozsądne miejsce i czas, Bosmerko-Bez-Imienia.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 25-05-2023 o 03:53.
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem