Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2023, 19:46   #118
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
- Qqim tsusmem s Sandur ɣlayen - Redgard poklepał uspokajająco wierzchowca.
Wyglądało na to, że oba zwierzęta doszły do siebie bez uszczerbku na zdrowie. Zarówno Sandur jak i Makani były już usypiane w ten sposób, ale rejs był to ich pierwszy. Zresztą podobnie jak samych Redgardów. Nieco większy samiec wyprężył dumnie łuskowate ciało i syknął gniewnie na nielicznych przekupniów, którzy obwieszeni wszelakim dobrem nie ustępowali w swych staraniach o utarg. Niebaczne na nich małżeństwo dosiadłszy wierzchowców skierowało je ku zgrupowaniu reszty współpasażerów by obwieścić swój zamiar.
Stwory stąpały niezbyt śpiesznie i w pewien zupełnie niemagiczny sposób otaczały Redgardów aurą nietykalności, którą mało kto śmiał naruszyć. Charakterystyczne pazury ze zgrzytem ocierały się o skałę nabrzeża pozostawiają w łatwych domysłach to co stałoby się gdyby ktoś znalazł się pod łapą piaskożera. Małe niemal pozbawione białek oczy łypały w drapieżnym instynkcie rozpoznając w tłumie najzdatniejsze ofiary w postaci starców, kalek i wyrostków. I w spojrzeniach tych nie było krztyny nici porozumienia.
Stanąwszy przed Bosmerką otoczoną już wianuszkiem innych członków wyprawy Yared skłonił się.
- Tamettut-inu. - pozdrowił ją po yokadańsku w momencie gdy dłoń Andrasephony zsuwała się z jej ramienia. - Ty zapewne masz nas powieść ku mistrzowi Neramo. Wiedz tylko, że najpierw wraz panią żoną pójdziemy oddać pokłon świętemu mężowi.
Co rzekłszy wskazał ruchem ramienia olbrzymią figurę starożytnego wojownika.

Sildriel otworzyła na moment usta nie będąc widać pewną, czy dobrze zrozumiała wypowiedziane z silnym akcentem yoku słowa Yareda.

- Jak to, najpierw oddać pokłon świętemu mężowi? - zapytała marszcząc czoło i zadzierając głowę w górę, aby skrzyżować spojrzenie z siedzącym w siodle piaskożera nomadem. Wierzchowiec Redgarda prychnął głośno, zasyczał przeciągle wypuszczając powietrze przez wąskie nozdrza. Stojący w pobliżu członkowie ekspedycji odsunęli się na ten dźwięk o kilka kroków od pustynnego drapieżnika.

- Otrzymałam polecenie, aby was czym prędzej zaprowadzić we wskazane miejsce - powiedziała czym prędzej Bosmerka - Czekamy już tylko na nich!

Spojrzenie błyszczących gniewnie czarnych oczu pobiegło w stronę schodzącej dostojnym krokiem w dół trapu Hlandrii Sedri oraz ku sunącej w ślad za nią kawalkadzie objuczonych niemal ponad siły argoniańskich służących.

Yarek pokiwał głową w pełni zgadzając się z Bosmerką.
- Dlatego nie będziemy marnować więcej czasu i ruszamy pod posąg natychmiast. Pani żono? - Co rzekłszy przepuścił Kej’Kerni na Makani puszczając je przodem portową aleją.

***

- Piaskożery…
Słowa wypowiedziane zostały tym rodzajem silnego i pewnego tonu, że oboje Yared i Kej’kerni wstrzymali wierzchowce by spojrzeć kto je wypowiedział. Starszy mężczyzna redgardzkiej karnacji odziany był nędznie, acz z jakąś mimo to tchnącą z sylwetki dumą. W dłoniach trzymał kij, a patrzył niby na nich, a jakby gdzieś za nimi. Charakterystycznym niewidzącym wzrokiem.
- Lata nie słyszałem tego syku
Twarz mężczyzny zdobiła bardzo brzydka i wyjątkowo źle zabliźniona stara rana. Najpewniej bardzo ciężka i bitewna. Posiłkując się kijem podszedł do Sandura i szepnąwszy coś położył bez obaw dłoń na ciepłej skórze gada, który jakby nie zauważał nieznajomego. Porośniętą siwiejącym zarostem oblicze wykrzywił wdzięczny uśmiech.
- Nie każdy wie jak to uczynić - rzekł Yared.
- Nie. O, nie. Nie na Stros M’kai. Idziecie może przed oblicze Hundinga?
Oboje z panią żoną spojrzeli po sobie, po czym Kej’Kerni podjechała bliżej i podała nieznajomemu monetę.
- Poprowadzisz nas?
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem