Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-05-2023, 17:01   #9
Athos
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
- Mogłaby mieć Pani rację zakładając, że jakiś bufon w śmiesznie drogim garntiturku chce narzucić Pani swoją wolę. A ja odczytując to z Pani oczu pełnych złości, mógłbym powiedzieć: posłuchaj Malutka, mamy pieniądze, znajomości, pozycję w świecie, w którym ty dopiero raczkujesz, ale jeśli zrobisz to czego chcę, nagle stroma ścieżka kamienistą drogą pod górę zamieni się w spacerek plażą. - patrzył jak zdumiona jego nagłą zmianą zarówno w tonie, jak i w doborze słów walczy by nie rzucić się na niego w ataku słownym,
- Jednak rzeczywistość jest inna. Ta, zmieniła się 7 lipca 2016 roku. - popatrzył na nią, a baczna prokurator mogła dostrzec, że ton głosu powrócił do poprzedniego, opanowanego, a wzrok adwokata podążył gdzieś w dal, tak jakby chciał odszukać coś, co już przeminęło.
- Wtedy to poznałem Piotra. Coś we mnie pękło. Zrozumiałem, że w swoim wspaniałym życiorysie popełniłem największy błąd. Założyłem rodzinę, krzywdząc moją żonę, a później dzieci. Przy Piotrze poczułem wszystko to, z czego dotychczas się śmiałem. Mój partner pomógł mi zrzucić opaskę z oczu. Pokazał co to namiętność, czułość, partnerska przyjaźń. Wziąłem rozwód z żoną, oczywiście odpowiednio zabezpieczając ją, jak i nasze dzieci. Myślę, że ona też była wdzięczna za to, że Piotr odebrał jej człowieka, który zawsze był tylko gościem w jej domu, sypialni czy sercu. Uzna Pani to za żart, ale moje relacje z dziećmi także wbrew logice uległy polepszeniu. Teraz byłem z nimi wyłącznie szczery, otwarty, pełen zrozumienia dla ich problemów. Wszystko było wspaniałe, sielankowe. Ani ja ani Piotr nic nie planowaliśmy, wszystko przychodziło spontanicznie, naturalnie. - przerwał na chwilę i sięgnął po wino, a Pola poczuła, że za chwilę stanie się świadkiem czegoś wyjątkowego.
- 12 maja 2020 roku mój świat się skończył. Piotr zginął potrącony przez kierowcę na strzeżonym przejściu dla pieszych. Byłem zrozpaczony, wściekły, bezradny. Mój Piotr zabity przez pirata drogowego, który wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Pamiętam, jak na pogrzebie, jak ten zabójca śmiał się tam w ogóle pojawić, próbował mnie przekonać, że jest bez winy. Trzy dni piłem, ale w snach widziałem uśmiech na twarzy mordercy, który mówił: i co mi zrobisz? Nie mogłem być bezczynny, wytrzeźwiałem. Pamiętam, jak pojawiłem się w kancelarii z furią w oczach. Byłem zaskoczony tym, że mój wspólnik jeszcze nie rozpoczął przygotowania do procesu, który doprowadzi do skazania winnego śmierci mojego ukochanego. - kolejny przystanek na łyk wina.
- Pamiętam każdy szczegół, każde słowo, które wtedy usłyszałem. Mój partner zaprosił mnie do swojego gabinetu, po drodze widziałem spuszczone głowy pozostałych pracowników naszej kancelarii. To co później nastąpiło było jak cios. Mój wspólnik wykazał się rozsądkiem. Te słowa: Toni, on miał rację. Wjechał na zielonym świetle. Piotr również wkroczył na zielonym. I te obrazy z kamer, które potwierdziły fakty. Sygnalizacja uległa uszkodzeniu. To był wypadek, kontynuował, facet nie mógł nic zrobić, nie jechał szybko, samochód miał sprawne hamulce, może gdyby słońce nie oślepiało, gdyby Piotr był kaskaderem. Dalej dzięki mojemu wspólnikowi, bo ja nie potrafiłem reagować bez gniewu, ustaliliśmy, że instalacja miała wszelkie przeglądy, bo moja złość oczywiście potrzebowała odnaleźć kolejny cel, na którym mogła skupić się. Wieczorem usiedliśmy i wtedy on zapytał: Toni, będziesz teraz ścigał elektrownie? Twórcę podzespołu tworzącego układy scalone instalacji świetlnej? A może kopalnie, która nie dostarczyła odpowiednio kalorycznego węgla dla obsługi elektrowni? Nie odpowiedziałem nic, wspólnik spędził ze mną resztę wieczoru, w gabinecie panowała absolutna cisza. Nazajutrz udałem się na grób mojego Piotra. Zapaliłem znicz i wreszcie poczułem, że jest gdzieś tam na górze. Patrzy na mnie i dziękuje za te wszystkie chwile, które mogliśmy dzielić. W tej śmierci nie było zabójcy, albo wszyscy byliśmy zabójcami. Kierowca tego samochodu, inżynier, który zaproponował taką instalację świetlną, a może twórca silnika spalinowego, a przede wszystkim ja. Gdybym zmusił go aby pozostał ze mną dłużej w łóżku albo nie było w domu mleka, a przez to kawa była zbyt gorąca, aby mógł ją szybko wypić. Może gdybym wolniej całował go na pożegnanie, znalazłby się tam kilka sekund później, a przez to żył. Tego nigdy się nie dowiem. Dzięki przyjaciołom zrozumiałem, że była to niezawiniona śmierć. - zatrzymał się na chwilę w swej opowieści, lecz tym razem nie sięgnął po wino
- Śmierć tego młodego mężczyzny była inna. Nie była przypadkowa. Ktoś miał wybór, ktoś miał wyjście, ale jednak to zrobił. Odebrał coś do czego nikt nie dał mu prawa. Zniszczył przyszłość i nie tylko swojej ofiary, lecz tych którzy byli z nim mocno związani, to właśnie sprawiło, że nasze ścieżki się splatają pani prokurator.
 
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem