Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2023, 19:06   #128
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Porozumienie między stronami zostało zawarte, wynikiem czego obie włamywaczki odwiedziły posiadłość przy 1155 Stradella Rd.
Tylko ślepiec by nie zauważył, że sposób, w jakie je tam przyjęto, daleki był od entuzjazmu, ale motywów takiego a nie innego podejścia do "obcych bab" można było się domyślać. Z tym jednak, że Jeff nie zamierzał nad tymi motywami zastanawiać się ani sekundy. Bardziej go interesowało, czy za zachowaniami Jessy kryje się chęć spędzenia z nim kilku gorących chwil, czy też blondyneczka pogrywa sobie z nim, wraz z Katie knując coś paskudnego.
- Nie siedźcie tam za długo - powiedział do tych, co mieli ruszać w poszukiwaniu księgozbioru. - I w razie czego dajcie znać. - Poklepał wisząca przy pasie krótkofalówkę.

* * *

To. że ktoś miał ochotę na porządną kąpiel, było całkiem zrozumiałe. Ale Jeff jakoś nie miał ochoty spuszczać Jessy z oczu. Miał co prawda ochotę zaciągnąć ją do łóżka, ale to nie oznaczało bezgranicznego zaufania do nowo poznanej osoby.
Odpowiedział na pocałunek, na moment przyciągając dziewczynę do siebie.
- A może umyć ci plecy? - spytał, wypuszczając ją z objęć. - A potem skombinuję jakiś poczęstunek...
- Dzięki, ale chwilowo się obejdzie… - Jessy zatrzepotała rzęskami.
- Polecam się na przyszłość - odparł z nie do końca szczerym uśmiechem.
Zamknął drzwi, poczekał, aż Jessy uruchomi prysznic, a potem odwiedził drugą łazienkę, by się nieco odświeżyć.
Gdy skończył, zastukał do drzwi, za którymi Jessy zmywała z siebie tygodniowy brud.
- Żyjesz? - spytał.
- …aaale faaajnieee… - Dobiegły go ledwie słyszalne odgłosy, poprzez lecącą wodę z prysznica. Wychodziło na to, że Jessy się nadal jeszcze pluskała? No i chyba nie słyszała pukania…
Jeff westchnął, potem wziął karabin i wyszedł przed dom by sprawdzić, czy w okolicy nie kręcił się ktoś obcy.
Wszędzie panowała cisza i spokój, więc można było wrócić do domu i zabrać się za przygotowanie jakiejś przekąski. Zaniósł wszystko do swego pokoju.
Za 'coś fajnego do picia' miało służyć wino. Miał tylko nadzieję, że Jessy lubi Cabernet Sauvignon.
- Hej tam - Usłyszał znajomy głos blondyneczki, która w końcu się zjawiła przy nim po kąpieli. Miała jeszcze mokre włosy, inny t-shirt(i zdecydowanie bez staniczka), shorty, i bose stopy. Szeroko się uśmiechała…
- Heeej - odparł. Przez moment przyglądał się jej z uznaniem. - Jakie wrażenia po kąpieli?
Podszedł do niej i objął.
- Było suuuuper - Powiedziała Jessy(która siedziała w sumie pod prysznicem dobre pół godziny), mrugając do niego - To co teraz?
- A na co masz ochotę? Wino, jakaś przegryzka, czy… coś innego? - Przesunął dłoń na jej pupę.
- Może po kolei? W końcu mamy czas… - Zastanowiła się blondyneczka, robiąc słodką minkę.



'Chyba że Katie wróci za wcześnie', pomyślał.
- Zapraszam zatem do stołu… - Uprzejmie odsunął krzesło, a gdy Jessy usiadła nalał wino do kieliszków. - Twoje zdrowie. - Uniósł kieliszek w geście toastu.
- Uuuu, prawdziwy dżentelmen… - Zaśmiała się dziewczyna, po czym "brzdęknęła" się z Jeffem, i oboje się napili - To chyba będzie serio fajny dzień…
- W takim miłym towarzystwie, z pewnością. - Uśmiechnął się do niej, po czym zabrał się za szykowanie kanapek.
- Ser, rybka z puszki, szynka, pomidorki? - spytał. - Nie jesteś na żadnej diecie?
- Same smakowitości… - Jessy minimalnie oblizała koniuszkiem języczka swoje usteczka, po czym się szeroko uśmiechnęła.
Jeff przez chwilę przyglądał się jej ustom, potem prześlizgnął się wzrokiem po jej biuście… i podsunął jej pierwszą kanapkę. Z serem, do którego dołożył kawałek pomidora.
- Dzięki! - Powiedziała słodkim głosikiem blondyneczka, po czym zabrała się za kanapkę, od czasu do czasu popijając winko - A powiedz… Jeff… taki fajny… chłopak jak ty… nie masz dziewczyny?

Jeff skrzywił się.
- Miałem… - Westchnął, upił spory łyk wina. - Zabrali ją żołnierze, parę dni po wybuchu tego wszystkiego. - Gestem dłoni objął spory kawałek świata. - Ją zabrali, zabili psa… Nie wiem, czy jeszcze żyje. - Upił kolejny łyk wina.
- Och, wow… sorry… ja… czasem za dużo paplam? - Jessy pacnęła się dłonią w czoło, po czym lekko uśmiechnęła, i również napiła spory łyk wina - Grunt to się nie poddawać? - Położyła swoją dłoń, na dłoni chłopaka, na blacie stołu, i minimalnie pogłaskała palcami, już bardziej słodziutko się uśmiechając.
Jeff przykrył drugą ręką dłoń dziewczyny i uśmiechnął się.
- Nie zamierzam - zapewnił. W jego oczach na. ułamek chwili błysnęło coś twardego. - Mam zamiar przetrwać i wyciągnąć stąd kogo się da.
- Polejesz jeszcze winka? - Spytała z nadal słodkim uśmieszkiem Jessy - Nawet jest dobre! - Zaśmiała się.
- Najlepsze kalifornijskie - odparł z uśmiechem, po czym spełnił prośbę.
Z butelki zniknęła połowa…
- Za pomyślny rozwój naszej znajomości. - Uniósł kieliszek. Ona również, i znowu się napili. A blondyneczka na chwilę rozglądała się po pokoju, po czym wstała od stołu, i ku zdziwieniu Jeffa… zaczęła zbierać jego ubrania, i składać je. W końcu, po kilku chwilach, gdy on ją obserwował, a ona się tym zajmowała, ich wzrok się spotkał. A Jessy zachichotała, kręcąc głową.
- Sorry, to… jakoś tak silniejsze ode mnie… lubię porządek - Potrząsnęła rozbawiona główką z mokrymi włosami.
Wstał, podszedł do niej z uśmiechem, przytulił.
- Powinienem był posprzątać, ale nie spodziewałem się gościa… Tak miłego - podkreślił, pocałował ją w policzek. - A porządek mi nie przeszkadza - szepnął jej do ucha, po czym ponownie pocałował.
- Awwww, bo się rozpłynę… słodziak jesteeeeś… - Mruknęła dziewczyna, po czym wpatrując się w jego oczy, wodziła paluszkiem po torsie Jeffa - A może… przeniesiemy się na balkon? Słoneczko fajnie grzeje, posiedzimy tam?
- Lubisz się opalać? - Otworzył drzwi na balkon. - Zapraszam więc. Leżaczki czekają.

Blondyneczka przyklasnęła w dłonie.
- Przenieś proszę tam nasze winko, a ja… zaraz wracam z małą niespodzianką! - Powiedziała wesoło, i potuptała boso do łazienki, chyba do swojego plecaka?
Prośba nie była trudna do wykonania, więc po chwili na balkonie pojawiły się, na małym stoliczku, butelka i kieliszki.
A Jeff stanął przy balustradzie, wpatrując się w panoramę miasta.
- Heeej, już jesteeem - Zawołała Jessy, niosąc w dłoni przed sobą, w palcach, wprost niemal teatralnie i z… namaszczeniem(?) jointa. Zachichotała, wypatrując reakcji chłopaka - Skusisz się? Dobry shit, i sama tam dodałam kilka ekstra ziółek, babcia mnie nauczyła kiedyś trochę tego… no… zielarstwa!
- Prawdę mówiąc... nie przepadam - przyznał.- Wolę to zostawiać tym, którym to sprawia większą przyjemność... ale raz, dla towarzystwa... spróbuję…
- Super! - Uśmiechnięta blondyneczka pocałowała go miękko w usta, po czym sobie usiadła, i odpaliła jointa. Wzięła spory mach, przytrzymała go w płucach, przymknęła na moment oczka, po czym wypuściła dym. Po chwili tak jeszcze raz, aż w końcu podała i Jeffowi, a sama napiła się wina, i dla wygody zarzuciła swoje nóżki na stolik.



- Mmmm… to jest życie… - Mruknęła zadowolona.
Jeff również się zaciągnął, chociaż mniej, niż Jessy, potem powoli wypuścił dym.
- Może powinniśmy go przekazywać metodą usta-usta - zażartował, oddając jointa, na co dziewczyna zerknęła na chłopaka, parsknęła… ale po chwili i się głośno roześmiała.
- Masz pomysły… - Pomachała w jego stronę chaotycznie dłonią, po czym znowu puściła dymka.
- Staram się - odparł z uśmiechem, po czym dolał wina do kieliszków. - Piękny widok, prawda? - W zasadzie mogło to dotyczyć rozciągającego się w dole miasta, ale w tym akurat momencie Jeff spojrzał w stronę blondynki.
- Myślisz, że kiedyś wszystko wróci do normy? Wiesz… ja dosyć dużo kasy zarabiałam, szkoda tak… a właśnie, czym ty się zajmowałeś? - Spojrzała w jego stronę z sympatycznym uśmiechem.
- Pracowałem w metrze - odparł. - Obsługa techniczna... żeby wszystko gładko się kulało. I żeby nikt nie włóczył się tam, gdzie nie powinien. To drugie to okazyjnie - dodał. - I niezbyt często - uśmiechnął się. - A że to Hollywood, to i w paru filmach się pojawiłem. Na minutę czy dwie - dodał z jeszcze szerszym uśmiechem
- Uuuu… - Powiedziała z uznaniem Jessy, a na ostatnie słowa się mocno zaciekawiła - Jakie filmy? Jaaakieeee?
- Nic ważnego... parę reklamówek... i trochę postaci z tła - wyjaśnił. - Nic wartego Oscara - dodał z uśmiechem.
- Ahaaa - Pokiwała główką blondi, po czym znowu machnęła marihuany, i napiła się winka, a jointa przekazała Jeffowi - Auć, ten stół już mi się wbija w łydki… - Powiedziała, poruszając nieco nogami.
- Może się przesiądziesz? - Jeff poklepał zachęcająco swoje kolana. Przejął jointa i ponownie się zaciągnął. Lekko. A Jessy przygryzła figlarnie usteczka, patrząc na gesty, jakie jej pokazywał chłopak.
- Nie obiecaliśmy coś Katie? - Uśmiechnęła się, pokazując nawet figlarnie czubek języczka.
- A gdzie jest granica między być a nie być grzecznym? - spytał, przypatrując się dziewczynie. - A poza tym... masz zamiar zbić szybę? A może pokazać komuś język?
- Ja potrafię być baaardzo niegrzeczna… - Mruknęła blondyneczka, powstrzymując chyba śmiech - Myłeś się? - Walnęła nagle.
- Oczywiście - odparł, nieco zaskoczony zmianą tematu. - Chociaż nieco krócej, niż ty, bo musiałem przygotować to i owo...
Oddal jej jointa, o którym prawdę mówiąc zapomniał.
- Pójdziemy na kompromis? Co ty na to, żebym ci zrobiła dobrze? - Jessy palnęła kolejnym, niezłym tekstem, słodziutko się uśmiechając do Jeffa.
- A ty? Nic nie potrzebujesz? Czy może potem... się zrewanżuję?
Tym razem spojrzenie Jeffa przesunęło się powoli po sylwetce dziewczyny, a on sam poczuł, że spodnie robią mu się nieco zbyt ciasne.
- Wiesz… bardzo chętnie bym wypięła pupcię, ale jej obiecałam… - Blondi przewróciła oczkami - Tak, wiem, dziecinne… - Uśmiechnęła się.
- A jak się zajmiesz mną, to nie będzie zła? To chodźmy do środka... - zaproponował, nie zamierzając rezygnować z okazji.
- A tu ci źle? - Powiedziała dziewczyna, wzruszając ramionkami, uklęknę sobie i… - Oblizała perwersyjnie usteczka, wstając z miejsca.
- Nie... chociaż tam byłoby wygodniej... - Nie wstał jednak, tylko usiadł wygodniej, zostawiajć inicjatywę w rękach Jessy, która stanęła przed nim, po czym przejechała swoimi dłońmi po własnych biodrach, a następnie bokach, i w końcu po cycuszkach pod koszulką.
- To portki w dół słodziaku? - Powiedziała, i w końcu podniosła nieco koszulkę w górę, pokazując Jeffowi naprawdę małe piersiątka.

- Słodkie... - powiedział, chociaż prawdę mówiąc z żalem wspomniał (znacznie większe) cycki Pamelki. Ale nie zamierzał narzekać. W końcu nie biust był najważniejszy, chociaż odgrywał pewną rolę w stosunkach damsko-męskich.
Podniósł się nieco, by ściągnąć spodnie… na których po chwili przyklęknęła sobie blondi, między nogami Jeffa. Pochwyciła rosnącego penisa w dłoń, po czym spojrzała raz jeszcze w twarz chłopaka, słodko się uśmiechając.
- Może chociaż... potem... cię pocałuję tu czy tam...? - zaproponował, poprawiając się nieco, by ułatwić dziewczynie dostęp. Jego członek prężył się, oczekując na rozpoczęcie pieszczot. A Jessy zachichotała, po czym lekko poruszając rączką, zaczęła go masować, by po chwili, wśród mrugnięcia do Jeffa, gdy skórka odsłoniła już czubek, zaczęła po nim wodzić języczkiem. Robiła to powoli, i bardzo… profesjonalnie(?), rozpoczynając oralne harce.
Jeff westchnął z wyraźną przyjemnością, a potem przymknął oczy, chcąc w pełni skupić się na doznaniach płynących z tak ważnego dla mężczyzn organu.
A mimochodem przypomniał sobie słowa Jessy, gdy ta mówiła o swej znajomości z Katie.
- Baaardzo przyjemne... - przyznał.
- Mmmhmmm - Mruknęła blondi, której języczek zataczał okręgi po samym czubku penisa, ale i w końcu przesunął się w bok, po czym lizała i całość wzdłuż, z góry do dołu. Po kilku zaś chwilach, miękkie usteczka w końcu pochłonęły w siebie najpierw ledwie kilka pierwszych centymetrów, a dłoń dziewczyny zaczęła słodkie, lekkie ugniatanie jajeczek.
- Masz... talent... - z uznaniem wyznał Jeff, który odczuwał coraz większą przyjemność. Otworzył oczy, by przyjrzeć się, w miarę możliwości, działaniom Jessy. - mógłbym tak siedzieć i siedzieć... i rozkoszować się twoim dotykiem... A ona chyba się uśmiechnęła, powoli obciągając, i poruszając rytmicznie główką, wpychając sobie coraz głębiej, i głębiej penisa… tak, uśmiechała się, to było widać po jej oczach. Jeff po chwili aż chyba zachłysnął się powietrzem, czując, iż już jest praktycznie w jej gardle???
- Dawno nie miałem kobiety... - powiedział, gdy odzyskał oddech. Co było zarówno stwierdzeniem faktu, jak i pewnego rodzaju ostrzeżeniem, że zabawa może potwać nieco krócej, niż by chciał.
- Jesteś wspaniała - dodał. - Ale i tak mam coraz większą ochotę na ciebie... całą...
- Młaaaachhhh… - Jessy cofnęła głowę, a penis opuścił jej gardło i usteczka z mlaśnięciem. Przetarła je dłonią, po czym się uśmiechnęła, teraz lekko go trzepiąc w rączce - Och dziękuję… ale nie marudź, jak ci dobrze - Zachichotała - I przesuń się na skraj leżaka? - Dodała - Chcę do jajeczek…
Jeff nie uznawał przedstawiania faktów za marudzenie, ale nie zamierzał dyskutować, szczególnie w takiej sytuacji. Zgodnie z prośbą dziewczyny przesunął się by umożliwić jej swobodny dostęp do swych klejnotów.
- Lubię takie wygolone - Szepnęła blondyneczka z uśmieszkiem, i zanurkowała głębiej między nogami Jeffa, po czym zaczęła ssać jego jajeczka, jednocześnie dłonią masując coraz bardziej naprężonego, i powoli już drgającego penisa.
Jeff głęboko odetchnął.
- Bardzo, bardzo przyjemne... - przyznał. - Wspaniałe paluszki i wspaniałe usteczka... Ale pewnie niedługo dojdę...
- Gsie… chesz…? - Wymruczała z głębin jego ud blondi, zwiększając intensywność wszelkich pieszczot. A dodatkowo, zaczęła nagle nawet paluszkiem drugiej dłoni pocierać obszary… jego dziurki!
- Eeejjj... - powiedział, czując pieszczoty w nietypowym jak na niego miejscu. - Jak nie cipka czy dupcia, to usta...
- Jasne - Jessy cofnęła się nieco, po czym nadal trzepiąc penisa dłonią, zbliżyła do niego otwarte usteczka, z wyciągniętym języczkiem…
- No... - Jeff zaczął coś mówić, ale nie dokończył, gdyż działania blondyneczki osiągnęły zamierzony cel. Jeff zacisnął dłonie na brzegu leżaka, podczas gdy jego penis zadrżał po raz kolejny, a potem wytrysnął, posyłając w usta Jessy sporą porcję nasienia. Zapaskudził jej buzię, usta, języczek… dochodząc naprawdę obficie. A ona, trzepiąc dłonią jak szalona, przyjmowała te ładunki nawet z lekkim uśmieszkiem. Kilka razy również się oblizała, i chyba i połknęła część, część skapała w dół, na jej małe piersiątka i brzuszek, i w końcu i blondi wzięła nawet penisa w usta, by jeszcze chwilę go delikatnie possać, i wydobyć ostatnie kropelki.

Zadowolony ale i ciut zmęczony Jeff opadł na leżak, starając się uspokoić mocno bijące serce. Próbując wyrównać oddech pogłaskał Jessy po blond włosach.
- To było bardziej niż przyjemne - powiedział. Zdecydowanie szczerze. A ona… ucałowała w końcu figlarnie czubek jego penisa, po czym zachichotała, i troszkę ociężale wstała z klęczek.
- Proszę bardzo - Powiedziała z szerokim uśmieszkiem, i przetarła dłonią zaspermioną buśkę - Aaaale mnie upaćkałeś… - Zaśmiała się, spoglądając i w dół swojego ciała.
- Pójdziemy się umyć? - zaproponował, dłonią dotykając biustu dziewczyny. - faktycznie trochę cię... upaćkałem.
- Nie odpuścisz, co? - Spojrzała mu w twarz, troszkę się krzywo uśmiechając, po czym sięgnęła po kieliszek z winem, i napiła się.
- Ale wybór pozostawiam tobie - odparł, wzrokiem wodząc po jej lekko zaspermionych cycuszkach.
- Wolałabym kiedyś-później… - Powiedziała Jessy, robiąc przesadnie zasmuconą minkę, ale szybko się uśmiechnęła, i pogładziła Jeffa dłonią po policzku. Następnie zaś… ściągnęła do końca koszulkę, po czym w samych już tylko szortach, usiadła sobie wygodnie na swoim leżaku, i odpaliła na nowo wygaszonego jointa, siedząc tak w słoneczku. Zerknęła również w końcu i na Jeffa…
Ten, stale nie do końca przyodziany, przyglądał się jej bez skrępowania, w dłoni trzymał kieliszek z winem, którego ubywało bardzo powoli.
- Interesujący widok... pewnie nigdy mi się nie znudzi - powiedział, a ona zachichotała, po czym przymknęła oczka.
- Usiądź? Odpocznij, zrelaksuj się… - Szepnęła dziewczyna.
- To był bardzo przyjemny relaks - odparł. Usiadł jednak wygodniej, ale nie spuszczał wzroku z Jessy. - A odpoczynku niewiele mi trzeba - dodał.

Dziewczyna kopciła jointa, od czasu do czasu popijała winko, i w sumie… chyba się opalała, z cycuszkami na wierzchu?
- Wiesz… tak sobie myślę… hihihihi… a co, jak to się nigdy nie skończy, co jak tak zostanie? Będziemy biegać w pancerzach ze śmieci, i walczyć o każde gówienko?
Jeff przez moment milczał.
- Nie widzę naszej przyszłości w aż takich czarnych barwach - powiedział. - Prędzej czy później pokonamy wszystkie trudności - dodał. - Dopóki słońce świeci, jest nadzieja - stwierdził.
- Filozof… - Roześmiała się blondi - No ale co, jak tak? Jak wszystko już takie rozdupione zostanie? Broniłbyś mnie? - Zerknęła na niego - Wiesz… mogłabym być… dobrą sunią… hahahaha! - Roześmiała się głośno Jessy. Chyba podziałał na nią już alkohol i marihuana?
- Oczywiście - zapewnił. - Jeśli z nami zostaniecie, to tak... a jeśli ze mną, to tym bardziej - dodał. - A jestem pewien, że byłabyś wspaniała... w łóżku i nie tylko...
- Uuuu - Dziewczyna pokiwała główką z wyraźnym uznaniem, i wyciągnęła w jego kierunku dłoń, kilka razy poruszając jej palcami, jakby coś chciała.
Jeff nie do końca wiedział, co znaczy ten gest, ale wychylił się z leżaka i złapał ją za rękę.
- Co mogę dla ciebie zrobić? - spytał.
- Lubisz analka? - Wypaliła nagle Jessy, z wyraźnym trudem powstrzymując się od śmiechu - Mógłbyś mieć codziennie…
Jeff przez moment nie wierzył własnym uszom.
- Chętnie bym cię wziął analnie... parę razy nawet... - przyznał. - Dziennie i nocnie... - dodał.
- Jesteś słodziak… - Blondi pogładziła jego dłoń kciukiem, z szerokim, słodkim uśmieszkiem.
- Dobrze by było, gdybyście zostały... - Również pogłaskał jej łapkę. - Miałbym kogo bronić. "I dupczyć", dodał w myślach.
- No to musimy przekonać Katie - Zachichotała dziewczyna.
- Hmmm... trzeba będzie coś wymyślić. - Pogłaskał ją po dłoni. - Znasz ją... coś wymyślisz?
- Raczej… wymyśliMY? - Powiedziała Jessy, po czym zwlokła się z leżaka, i nie puszczając dłoni Jeffa na chwilkę, choć w sumie trochę niepewnym kroczkiem, czy dwoma, wywołanym pewnie używkami… usiadła nagle na Jeffie okrakiem, i zachichotała, gładząc go drugą dłonią po policzku.
- Wymyślimy - Przytaknął zgodnie, chociaż bardziej myśli przyciągały gołe cycuszki Jessy, niż rozważanie o przyszłej rozmowie z Katie. - To co robimy? Teraz? - Wolną dłonią pogłaskał ją po nagich plecach.
- No weeesz… - Przejechała paluszkiem po jego ustach, po czym pacnęła na niego całym ciałkiem, wtulając się noskiem w szyję - Nie wiem jak ty… ale ja muszę siusiu… hihihihi! - Pocałowała go w szyję, potem policzek, a na końcu i miękko w usta.
Każdy miał jakieś potrzeby, a najwyraźniej te, które odczuwała Jessy nie były aż tak palące. Więc Jeff przyciągnął ją do siebie i oddał pocałunek, starając się go nieco przedłużyć.
- No to idź.. - powiedział w końcu, poluzowując uścisk.
- Yes Sir! - Zasalutowała mu, rozchichoczona, po czym zaczęła z niego schodzić… - Czy może wolisz "Daddy"? - Dodała, i bardzo głośno się roześmiała.
- Nie, nie... - pokręcił głową. - Poczułbym się jak staruszek... - Poklepał ją po pupie.
- Okeeeeej! - Jessy ruszyła "krokiem węża" do łazienki…
 
Kerm jest offline