Porozumienie między stronami zostało zawarte, wynikiem czego obie włamywaczki odwiedziły posiadłość przy 1155 Stradella Rd.
Tylko ślepiec by nie zauważył, że sposób, w jakie je tam przyjęto, daleki był od entuzjazmu, ale motywów takiego a nie innego podejścia do "obcych bab" można było się domyślać. Z tym jednak, że Jeff nie zamierzał nad tymi motywami zastanawiać się ani sekundy. Bardziej go interesowało, czy za zachowaniami Jessy kryje się chęć spędzenia z nim kilku gorących chwil, czy też blondyneczka pogrywa sobie z nim, wraz z Katie knując coś paskudnego.
- Nie siedźcie tam za długo - powiedział do tych, co mieli ruszać w poszukiwaniu księgozbioru. - I w razie czego dajcie znać. - Poklepał wisząca przy pasie krótkofalówkę.
* * *
To. że ktoś miał ochotę na porządną kąpiel, było całkiem zrozumiałe. Ale Jeff jakoś nie miał ochoty spuszczać Jessy z oczu. Miał co prawda ochotę zaciągnąć ją do łóżka, ale to nie oznaczało bezgranicznego zaufania do nowo poznanej osoby.
Odpowiedział na pocałunek, na moment przyciągając dziewczynę do siebie.
- A może umyć ci plecy? - spytał, wypuszczając ją z objęć. - A potem skombinuję jakiś poczęstunek...
- Dzięki, ale chwilowo się obejdzie… - Jessy zatrzepotała rzęskami.
- Polecam się na przyszłość - odparł z nie do końca szczerym uśmiechem.
Zamknął drzwi, poczekał, aż Jessy uruchomi prysznic, a potem odwiedził drugą łazienkę, by się nieco odświeżyć.
Gdy skończył, zastukał do drzwi, za którymi Jessy zmywała z siebie tygodniowy brud.
- Żyjesz? - spytał.
-
…aaale faaajnieee… - Dobiegły go ledwie słyszalne odgłosy, poprzez lecącą wodę z prysznica. Wychodziło na to, że Jessy się nadal jeszcze pluskała? No i chyba nie słyszała pukania…
Jeff westchnął, potem wziął karabin i wyszedł przed dom by sprawdzić, czy w okolicy nie kręcił się ktoś obcy.
Wszędzie panowała cisza i spokój, więc można było wrócić do domu i zabrać się za przygotowanie jakiejś przekąski. Zaniósł wszystko do swego pokoju.
Za 'coś fajnego do picia' miało służyć wino. Miał tylko nadzieję, że Jessy lubi Cabernet Sauvignon.
- Hej tam - Usłyszał znajomy głos blondyneczki, która w końcu się zjawiła przy nim po kąpieli. Miała jeszcze mokre włosy, inny t-shirt(i zdecydowanie bez staniczka), shorty, i bose stopy. Szeroko się uśmiechała…
- Heeej - odparł. Przez moment przyglądał się jej z uznaniem. - Jakie wrażenia po kąpieli?
Podszedł do niej i objął.
- Było suuuuper - Powiedziała Jessy(która siedziała w sumie pod prysznicem dobre pół godziny), mrugając do niego - To co teraz?
- A na co masz ochotę? Wino, jakaś przegryzka, czy… coś innego? - Przesunął dłoń na jej pupę.
- Może po kolei? W końcu mamy czas… - Zastanowiła się blondyneczka, robiąc słodką minkę.
'Chyba że Katie wróci za wcześnie', pomyślał.
- Zapraszam zatem do stołu… - Uprzejmie odsunął krzesło, a gdy Jessy usiadła nalał wino do kieliszków. - Twoje zdrowie. - Uniósł kieliszek w geście toastu.
- Uuuu, prawdziwy dżentelmen… - Zaśmiała się dziewczyna, po czym "brzdęknęła" się z Jeffem, i oboje się napili - To chyba będzie serio fajny dzień…
- W takim miłym towarzystwie, z pewnością. - Uśmiechnął się do niej, po czym zabrał się za szykowanie kanapek.
- Ser, rybka z puszki, szynka, pomidorki? - spytał. - Nie jesteś na żadnej diecie?
- Same smakowitości… - Jessy minimalnie oblizała koniuszkiem języczka swoje usteczka, po czym się szeroko uśmiechnęła.
Jeff przez chwilę przyglądał się jej ustom, potem prześlizgnął się wzrokiem po jej biuście… i podsunął jej pierwszą kanapkę. Z serem, do którego dołożył kawałek pomidora.
- Dzięki! - Powiedziała słodkim głosikiem blondyneczka, po czym zabrała się za kanapkę, od czasu do czasu popijając winko - A powiedz… Jeff… taki fajny… chłopak jak ty… nie masz dziewczyny?
Jeff skrzywił się.
- Miałem… - Westchnął, upił spory łyk wina. - Zabrali ją żołnierze, parę dni po wybuchu tego wszystkiego. - Gestem dłoni objął spory kawałek świata. - Ją zabrali, zabili psa… Nie wiem, czy jeszcze żyje. - Upił kolejny łyk wina.
- Och, wow… sorry… ja… czasem za dużo paplam? - Jessy pacnęła się dłonią w czoło, po czym lekko uśmiechnęła, i również napiła spory łyk wina - Grunt to się nie poddawać? - Położyła swoją dłoń, na dłoni chłopaka, na blacie stołu, i minimalnie pogłaskała palcami, już bardziej słodziutko się uśmiechając.
Jeff przykrył drugą ręką dłoń dziewczyny i uśmiechnął się.
- Nie zamierzam - zapewnił. W jego oczach na. ułamek chwili błysnęło coś twardego. - Mam zamiar przetrwać i wyciągnąć stąd kogo się da.
- Polejesz jeszcze winka? - Spytała z nadal słodkim uśmieszkiem Jessy - Nawet jest dobre! - Zaśmiała się.
- Najlepsze kalifornijskie - odparł z uśmiechem, po czym spełnił prośbę.
Z butelki zniknęła połowa…
- Za pomyślny rozwój naszej znajomości. - Uniósł kieliszek. Ona również, i znowu się napili. A blondyneczka na chwilę rozglądała się po pokoju, po czym wstała od stołu, i ku zdziwieniu Jeffa… zaczęła zbierać jego ubrania, i składać je. W końcu, po kilku chwilach, gdy on ją obserwował, a ona się tym zajmowała, ich wzrok się spotkał. A Jessy zachichotała, kręcąc głową.
- Sorry, to… jakoś tak silniejsze ode mnie… lubię porządek - Potrząsnęła rozbawiona główką z mokrymi włosami.
Wstał, podszedł do niej z uśmiechem, przytulił.
- Powinienem był posprzątać, ale nie spodziewałem się gościa… Tak miłego - podkreślił, pocałował ją w policzek. - A porządek mi nie przeszkadza - szepnął jej do ucha, po czym ponownie pocałował.
- Awwww, bo się rozpłynę… słodziak jesteeeeś… - Mruknęła dziewczyna, po czym wpatrując się w jego oczy, wodziła paluszkiem po torsie Jeffa - A może… przeniesiemy się na balkon? Słoneczko fajnie grzeje, posiedzimy tam?
- Lubisz się opalać? - Otworzył drzwi na balkon. - Zapraszam więc. Leżaczki czekają.
Blondyneczka przyklasnęła w dłonie.
- Przenieś proszę tam nasze winko, a ja… zaraz wracam z małą niespodzianką! - Powiedziała wesoło, i potuptała boso do łazienki, chyba do swojego plecaka?
Prośba nie była trudna do wykonania, więc po chwili na balkonie pojawiły się, na małym stoliczku, butelka i kieliszki.
A Jeff stanął przy balustradzie, wpatrując się w panoramę miasta.
- Heeej, już jesteeem - Zawołała Jessy, niosąc w dłoni przed sobą, w palcach, wprost niemal teatralnie i z… namaszczeniem(?) jointa. Zachichotała, wypatrując reakcji chłopaka - Skusisz się? Dobry shit, i sama tam dodałam kilka ekstra ziółek, babcia mnie nauczyła kiedyś trochę tego… no… zielarstwa!
- Prawdę mówiąc... nie przepadam - przyznał.- Wolę to zostawiać tym, którym to sprawia większą przyjemność... ale raz, dla towarzystwa... spróbuję…
- Super! - Uśmiechnięta blondyneczka pocałowała go miękko w usta, po czym sobie usiadła, i odpaliła jointa. Wzięła spory mach, przytrzymała go w płucach, przymknęła na moment oczka, po czym wypuściła dym. Po chwili tak jeszcze raz, aż w końcu podała i Jeffowi, a sama napiła się wina, i dla wygody zarzuciła swoje nóżki na stolik.
- Mmmm… to jest życie… - Mruknęła zadowolona.
Jeff również się zaciągnął, chociaż mniej, niż Jessy, potem powoli wypuścił dym.
- Może powinniśmy go przekazywać metodą usta-usta - zażartował, oddając jointa, na co dziewczyna zerknęła na chłopaka, parsknęła… ale po chwili i się głośno roześmiała.
- Masz pomysły… - Pomachała w jego stronę chaotycznie dłonią, po czym znowu puściła dymka.
- Staram się - odparł z uśmiechem, po czym dolał wina do kieliszków. - Piękny widok, prawda? - W zasadzie mogło to dotyczyć rozciągającego się w dole miasta, ale w tym akurat momencie Jeff spojrzał w stronę blondynki.
- Myślisz, że kiedyś wszystko wróci do normy? Wiesz… ja dosyć dużo kasy zarabiałam, szkoda tak… a właśnie, czym ty się zajmowałeś? - Spojrzała w jego stronę z sympatycznym uśmiechem.
- Pracowałem w metrze - odparł. - Obsługa techniczna... żeby wszystko gładko się kulało. I żeby nikt nie włóczył się tam, gdzie nie powinien. To drugie to okazyjnie - dodał. - I niezbyt często - uśmiechnął się. - A że to Hollywood, to i w paru filmach się pojawiłem. Na minutę czy dwie - dodał z jeszcze szerszym uśmiechem
- Uuuu… - Powiedziała z uznaniem Jessy, a na ostatnie słowa się mocno zaciekawiła - Jakie filmy? Jaaakieeee?
- Nic ważnego... parę reklamówek... i trochę postaci z tła - wyjaśnił. - Nic wartego Oscara - dodał z uśmiechem.
- Ahaaa - Pokiwała główką blondi, po czym znowu machnęła marihuany, i napiła się winka, a jointa przekazała Jeffowi - Auć, ten stół już mi się wbija w łydki… - Powiedziała, poruszając nieco nogami.
- Może się przesiądziesz? - Jeff poklepał zachęcająco swoje kolana. Przejął jointa i ponownie się zaciągnął. Lekko. A Jessy przygryzła figlarnie usteczka, patrząc na gesty, jakie jej pokazywał chłopak.
- Nie obiecaliśmy coś Katie? - Uśmiechnęła się, pokazując nawet figlarnie czubek języczka.
- A gdzie jest granica między być a nie być grzecznym? - spytał, przypatrując się dziewczynie. - A poza tym... masz zamiar zbić szybę? A może pokazać komuś język?
- Ja potrafię być baaardzo niegrzeczna… - Mruknęła blondyneczka, powstrzymując chyba śmiech - Myłeś się? - Walnęła nagle.
- Oczywiście - odparł, nieco zaskoczony zmianą tematu. - Chociaż nieco krócej, niż ty, bo musiałem przygotować to i owo...
Oddal jej jointa, o którym prawdę mówiąc zapomniał.
- Pójdziemy na kompromis? Co ty na to, żebym ci zrobiła dobrze? - Jessy palnęła kolejnym, niezłym tekstem, słodziutko się uśmiechając do Jeffa.
- A ty? Nic nie potrzebujesz? Czy może potem... się zrewanżuję?
Tym razem spojrzenie Jeffa przesunęło się powoli po sylwetce dziewczyny, a on sam poczuł, że spodnie robią mu się nieco zbyt ciasne.
- Wiesz… bardzo chętnie bym wypięła pupcię, ale jej obiecałam… - Blondi przewróciła oczkami - Tak, wiem, dziecinne… - Uśmiechnęła się.
- A jak się zajmiesz mną, to nie będzie zła? To chodźmy do środka... - zaproponował, nie zamierzając rezygnować z okazji.
- A tu ci źle? - Powiedziała dziewczyna, wzruszając ramionkami, uklęknę sobie i… - Oblizała perwersyjnie usteczka, wstając z miejsca.
- Nie... chociaż tam byłoby wygodniej... - Nie wstał jednak, tylko usiadł wygodniej, zostawiajć inicjatywę w rękach Jessy, która stanęła przed nim, po czym przejechała swoimi dłońmi po własnych biodrach, a następnie bokach, i w końcu po cycuszkach pod koszulką.
- To portki w dół słodziaku? - Powiedziała, i w końcu podniosła nieco koszulkę w górę, pokazując Jeffowi naprawdę małe piersiątka.
- Słodkie... - powiedział, chociaż prawdę mówiąc z żalem wspomniał (znacznie większe) cycki Pamelki. Ale nie zamierzał narzekać. W końcu nie biust był najważniejszy, chociaż odgrywał pewną rolę w stosunkach damsko-męskich.
Podniósł się nieco, by ściągnąć spodnie… na których po chwili przyklęknęła sobie blondi, między nogami Jeffa. Pochwyciła rosnącego penisa w dłoń, po czym spojrzała raz jeszcze w twarz chłopaka, słodko się uśmiechając.
- Może chociaż... potem... cię pocałuję tu czy tam...? - zaproponował, poprawiając się nieco, by ułatwić dziewczynie dostęp. Jego członek prężył się, oczekując na rozpoczęcie pieszczot. A Jessy zachichotała, po czym lekko poruszając rączką, zaczęła go masować, by po chwili, wśród mrugnięcia do Jeffa, gdy skórka odsłoniła już czubek, zaczęła po nim wodzić języczkiem. Robiła to powoli, i bardzo… profesjonalnie(?), rozpoczynając oralne harce.
Jeff westchnął z wyraźną przyjemnością, a potem przymknął oczy, chcąc w pełni skupić się na doznaniach płynących z tak ważnego dla mężczyzn organu.
A mimochodem przypomniał sobie słowa Jessy, gdy ta mówiła o swej znajomości z Katie.
- Baaardzo przyjemne... - przyznał.
- Mmmhmmm - Mruknęła blondi, której języczek zataczał okręgi po samym czubku penisa, ale i w końcu przesunął się w bok, po czym lizała i całość wzdłuż, z góry do dołu. Po kilku zaś chwilach, miękkie usteczka w końcu pochłonęły w siebie najpierw ledwie kilka pierwszych centymetrów, a dłoń dziewczyny zaczęła słodkie, lekkie ugniatanie jajeczek.
- Masz... talent... - z uznaniem wyznał Jeff, który odczuwał coraz większą przyjemność. Otworzył oczy, by przyjrzeć się, w miarę możliwości, działaniom Jessy. - mógłbym tak siedzieć i siedzieć... i rozkoszować się twoim dotykiem... A ona chyba się uśmiechnęła, powoli obciągając, i poruszając rytmicznie główką, wpychając sobie coraz głębiej, i głębiej penisa… tak, uśmiechała się, to było widać po jej oczach. Jeff po chwili aż chyba zachłysnął się powietrzem, czując, iż już jest praktycznie w jej gardle???
- Dawno nie miałem kobiety... - powiedział, gdy odzyskał oddech. Co było zarówno stwierdzeniem faktu, jak i pewnego rodzaju ostrzeżeniem, że zabawa może potwać nieco krócej, niż by chciał.
- Jesteś wspaniała - dodał. - Ale i tak mam coraz większą ochotę na ciebie... całą...
- Młaaaachhhh… - Jessy cofnęła głowę, a penis opuścił jej gardło i usteczka z mlaśnięciem. Przetarła je dłonią, po czym się uśmiechnęła, teraz lekko go trzepiąc w rączce - Och dziękuję… ale nie marudź, jak ci dobrze - Zachichotała - I przesuń się na skraj leżaka? - Dodała - Chcę do jajeczek…
Jeff nie uznawał przedstawiania faktów za marudzenie, ale nie zamierzał dyskutować, szczególnie w takiej sytuacji. Zgodnie z prośbą dziewczyny przesunął się by umożliwić jej swobodny dostęp do swych klejnotów.
- Lubię takie wygolone - Szepnęła blondyneczka z uśmieszkiem, i zanurkowała głębiej między nogami Jeffa, po czym zaczęła ssać jego jajeczka, jednocześnie dłonią masując coraz bardziej naprężonego, i powoli już drgającego penisa.
Jeff głęboko odetchnął.
- Bardzo, bardzo przyjemne... - przyznał. - Wspaniałe paluszki i wspaniałe usteczka... Ale pewnie niedługo dojdę...
- Gsie… chesz…? - Wymruczała z głębin jego ud blondi, zwiększając intensywność wszelkich pieszczot. A dodatkowo, zaczęła nagle nawet paluszkiem drugiej dłoni pocierać obszary… jego dziurki!
- Eeejjj... - powiedział, czując pieszczoty w nietypowym jak na niego miejscu. - Jak nie cipka czy dupcia, to usta...
- Jasne - Jessy cofnęła się nieco, po czym nadal trzepiąc penisa dłonią, zbliżyła do niego otwarte usteczka, z wyciągniętym języczkiem…
- No... - Jeff zaczął coś mówić, ale nie dokończył, gdyż działania blondyneczki osiągnęły zamierzony cel. Jeff zacisnął dłonie na brzegu leżaka, podczas gdy jego penis zadrżał po raz kolejny, a potem wytrysnął, posyłając w usta Jessy sporą porcję nasienia. Zapaskudził jej buzię, usta, języczek… dochodząc naprawdę obficie. A ona, trzepiąc dłonią jak szalona, przyjmowała te ładunki nawet z lekkim uśmieszkiem. Kilka razy również się oblizała, i chyba i połknęła część, część skapała w dół, na jej małe piersiątka i brzuszek, i w końcu i blondi wzięła nawet penisa w usta, by jeszcze chwilę go delikatnie possać, i wydobyć ostatnie kropelki.
Zadowolony ale i ciut zmęczony Jeff opadł na leżak, starając się uspokoić mocno bijące serce. Próbując wyrównać oddech pogłaskał Jessy po blond włosach.
- To było bardziej niż przyjemne - powiedział. Zdecydowanie szczerze. A ona… ucałowała w końcu figlarnie czubek jego penisa, po czym zachichotała, i troszkę ociężale wstała z klęczek.
- Proszę bardzo - Powiedziała z szerokim uśmieszkiem, i przetarła dłonią zaspermioną buśkę - Aaaale mnie upaćkałeś… - Zaśmiała się, spoglądając i w dół swojego ciała.
- Pójdziemy się umyć? - zaproponował, dłonią dotykając biustu dziewczyny. - faktycznie trochę cię... upaćkałem.
- Nie odpuścisz, co? - Spojrzała mu w twarz, troszkę się krzywo uśmiechając, po czym sięgnęła po kieliszek z winem, i napiła się.
- Ale wybór pozostawiam tobie - odparł, wzrokiem wodząc po jej lekko zaspermionych cycuszkach.
- Wolałabym kiedyś-później… - Powiedziała Jessy, robiąc przesadnie zasmuconą minkę, ale szybko się uśmiechnęła, i pogładziła Jeffa dłonią po policzku. Następnie zaś… ściągnęła do końca koszulkę, po czym w samych już tylko szortach, usiadła sobie wygodnie na swoim leżaku, i odpaliła na nowo wygaszonego jointa, siedząc tak w słoneczku. Zerknęła również w końcu i na Jeffa…
Ten, stale nie do końca przyodziany, przyglądał się jej bez skrępowania, w dłoni trzymał kieliszek z winem, którego ubywało bardzo powoli.
- Interesujący widok... pewnie nigdy mi się nie znudzi - powiedział, a ona zachichotała, po czym przymknęła oczka.
- Usiądź? Odpocznij, zrelaksuj się… - Szepnęła dziewczyna.
- To był bardzo przyjemny relaks - odparł. Usiadł jednak wygodniej, ale nie spuszczał wzroku z Jessy. - A odpoczynku niewiele mi trzeba - dodał.
Dziewczyna kopciła jointa, od czasu do czasu popijała winko, i w sumie… chyba się opalała, z cycuszkami na wierzchu?
- Wiesz… tak sobie myślę… hihihihi… a co, jak to się nigdy nie skończy, co jak tak zostanie? Będziemy biegać w pancerzach ze śmieci, i walczyć o każde gówienko?
Jeff przez moment milczał.
- Nie widzę naszej przyszłości w aż takich czarnych barwach - powiedział. - Prędzej czy później pokonamy wszystkie trudności - dodał. - Dopóki słońce świeci, jest nadzieja - stwierdził.
- Filozof… - Roześmiała się blondi - No ale co, jak tak? Jak wszystko już takie rozdupione zostanie? Broniłbyś mnie? - Zerknęła na niego - Wiesz… mogłabym być… dobrą sunią… hahahaha! - Roześmiała się głośno Jessy. Chyba podziałał na nią już alkohol i marihuana?
- Oczywiście - zapewnił. - Jeśli z nami zostaniecie, to tak... a jeśli ze mną, to tym bardziej - dodał. - A jestem pewien, że byłabyś wspaniała... w łóżku i nie tylko...
- Uuuu - Dziewczyna pokiwała główką z wyraźnym uznaniem, i wyciągnęła w jego kierunku dłoń, kilka razy poruszając jej palcami, jakby coś chciała.
Jeff nie do końca wiedział, co znaczy ten gest, ale wychylił się z leżaka i złapał ją za rękę.
- Co mogę dla ciebie zrobić? - spytał.
- Lubisz analka? - Wypaliła nagle Jessy, z wyraźnym trudem powstrzymując się od śmiechu - Mógłbyś mieć codziennie…
Jeff przez moment nie wierzył własnym uszom.
- Chętnie bym cię wziął analnie... parę razy nawet... - przyznał. - Dziennie i nocnie... - dodał.
- Jesteś słodziak… - Blondi pogładziła jego dłoń kciukiem, z szerokim, słodkim uśmieszkiem.
- Dobrze by było, gdybyście zostały... - Również pogłaskał jej łapkę. - Miałbym kogo bronić. "I dupczyć", dodał w myślach.
- No to musimy przekonać Katie - Zachichotała dziewczyna.
- Hmmm... trzeba będzie coś wymyślić. - Pogłaskał ją po dłoni. - Znasz ją... coś wymyślisz?
- Raczej… wymyśliMY? - Powiedziała Jessy, po czym zwlokła się z leżaka, i nie puszczając dłoni Jeffa na chwilkę, choć w sumie trochę niepewnym kroczkiem, czy dwoma, wywołanym pewnie używkami… usiadła nagle na Jeffie okrakiem, i zachichotała, gładząc go drugą dłonią po policzku.
- Wymyślimy - Przytaknął zgodnie, chociaż bardziej myśli przyciągały gołe cycuszki Jessy, niż rozważanie o przyszłej rozmowie z Katie. - To co robimy? Teraz? - Wolną dłonią pogłaskał ją po nagich plecach.
- No weeesz… - Przejechała paluszkiem po jego ustach, po czym pacnęła na niego całym ciałkiem, wtulając się noskiem w szyję - Nie wiem jak ty… ale ja muszę siusiu… hihihihi! - Pocałowała go w szyję, potem policzek, a na końcu i miękko w usta.
Każdy miał jakieś potrzeby, a najwyraźniej te, które odczuwała Jessy nie były aż tak palące. Więc Jeff przyciągnął ją do siebie i oddał pocałunek, starając się go nieco przedłużyć.
- No to idź.. - powiedział w końcu, poluzowując uścisk.
- Yes Sir! - Zasalutowała mu, rozchichoczona, po czym zaczęła z niego schodzić… - Czy może wolisz "Daddy"? - Dodała, i bardzo głośno się roześmiała.
- Nie, nie... - pokręcił głową. - Poczułbym się jak staruszek... - Poklepał ją po pupie.
- Okeeeeej! - Jessy ruszyła "krokiem węża" do łazienki…