Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-05-2023, 21:14   #121
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Ja pójdę.- stwierdził krótko Harry. Skoro Katie chciała męskiej decyzji, to taką dostała. Patrige wolał nie puszczać swoich towarzyszek samych, nawet jeśli tylko w towarzystwie zawodowej aktorki.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 24-05-2023, 21:43   #122
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jeff miał zdecydowanie dosyć dyskusji polegającej na przelewaniu z pustego w próżne. Nie rozumiał ani Harry'ego, który mógłby po drodze błysnąć przed nową laską, ani Pyotra, który wszak mógłby chcieć zadbać o bezpieczeństwo 'swojej' kobiety. Już miał zaproponować rzucanie monetą, ale na szczęście Harry w końcu się zdecydował.
Jeff oderwał się zatem od podziwiania wdzięków Jessy i wtrącił swoje trzy grosze.

- W takim razie proponowałbym od razu zmienić lokal - powiedział. - Sprawdzicie sobie - spojrzał na Katie - czy nie kłamiemy. Pytanie tylko brzmi - mówił dalej - czy lepiej iść po te księgi pieszo, czy zrobić szybki wypad samochodem. Lepiej znacie tamte okolice.
 
Kerm jest offline  
Stary 26-05-2023, 16:23   #123
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
- Dużo gadasz. - podsumował Pyotr patrząc na brunetkę - Każdy z nas ma swoje kompetencje, co wykracza poza i jak nie ma komu przypisać to wtedy demokracja. Nawet nie próbuj tego zmieniać, bo się przejedziesz. My znamy się dłużej. Jak rozumiem chcesz sprawdzić, czy mówimy prawdę i do nas dołączyć w zamian za książki? Brzmi uczciwie... jeśli nikt nie ma nic przeciwko.

Spojrzał na Jeffa.
- Nie odpuszczaj Jessy na krok, aż wrócimy.

Spojrzał na Katie.
- Idę z wami, z Harrym i Sandrą, może strzelec ze mnie żaden, ale przywalić umiem i to chętnie. Kto wiem, może znajdę nadmiarową książkę, lub coś co przeoczyłyście. Poza tym, sam z chęcią sprawdzę czy mówicie prawdę o tym znachorze i jego biblioteczce.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 26-05-2023, 18:47   #124
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jeff zaczął odnosić wrażenie, że jeszcze parę zdań w nieodpowiednim tonie czy treści, i informacja o siedzibie lekarza pójdzie się ślizgać. Podobnie jak perspektywa spędzenia paru miłych chwil z Jessy.
Całkiem jakby Katie nadepnęła komuś na odcisk... I uraziła czyjąś męską dumę.

- Pyotr, spokojnie, nie ma co się unosić... - powiedział. - Przede wszystkim to nam bardziej zależy na tych książkach, niż im na naszym towarzystwie - mówił dalej. - Poza tym nikt nie zamierza rządzić... tylko jakoś nie potrafiliście podjąć decyzji kto idzie, a kto zostaje na straży domowego ogniska.
- I tak, nie spuszczę jej z oka - dodał, przenosząc wzrok z kompana na Jessy.
 
Kerm jest offline  
Stary 27-05-2023, 11:39   #125
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
- Może powiedziałem parę słów, Jeff, ale bierze się to z tego, że nadal nie wiemy co chcą w zamian.

Spojrzał na Katie.

- Jest to chyba zrozumiałe, że są rzeczy których nie mamy, lub nie będziemy w stanie odstąpić. Nawet jeśli zdecydujecie się nam pomóc z tymi książkami. Gdybyśmy mieli chociaż przybliżoną listę z wyborem waszych preferencji, które moglibyśmy zweryfikować. Byłoby to wielce pożyteczne i oszczędziłoby to zakłopotań i rozczarowań w przyszłości.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 27-05-2023, 12:34   #126
 
Jenny's Avatar
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Sandra wzdychnęła mocno.
- Przecież tu nie chodzi o to, żebyśmy teraz czymś się wymieniali z dziewczynami. Co najwyżej może bronią, ale wątpię, aby one przeżyły w L.A. do dzisiaj, jeśliby żadnej nie miały. - jasnowłosa spojrzała czujnie na Katie, gdy to mówiła. - Tylko po prostu musimy wypaść jako wiarygodna i konkretna grupa, która nie wyrządzi im żadnej krzywdy i jest warta dołączenia. Jak widzicie, zapasy dziewczyny sobie zdobywają same. A jak się z nami połączą, to wszystko jest wspólne i nie ma konieczności dzielenia się przedmiotami pierwszej potrzeby, nie? Więc chodźmy przedstawić je Felicii, Akiko i Isie, a później wybierzemy się poszukać czegoś, co pomoże mi wyzdrowieć. Chodźmy już lepiej do nas, bo każda kolejna wypowiedź raczej oddala nas od porozumienia... - Na koniec spojrzała błagalnym wzrokiem na Katie. Jedno, że chciała jak najszybciej znaleźć coś, co pozwoli jej się uchronić od choroby i związanych z nią bóli, a dwa, że takie zaradne dziewczyny przydałyby się im w ekipie, więc zależało jej na dobrych relacjach z nimi.
 
Jenny jest offline  
Stary 27-05-2023, 19:28   #127
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Dzień +30.


Los Angeles.
Wtorek, 11 lipiec 2023.
Około 17:00

- Pfffff… - Wypuściła z siebie powietrze na to wszystko Katie, po czym się roześmiała… no to i zaśmiała się Jessy, klepiąc dłonią kolano Jeffa.
- Ponoć połączenie grup to dobry pomysł? Dobra, to idziemy do was - Dodała brunetka.

No to poszli… ale taki wał. Obie panienki najpierw jeszcze 5 minut kręciły się same po domu, po czym w końcu go opuściły z wypchanymi plecakami. Tylko kurde, co one w nich miały, jakieś zdobyczne ubrania??

Wzięły i swoje rowery, po czym wszyscy w końcu udali się do domu zajmowanego przez ex lokatorów 8-go piętra SB Tower…


~

Akiko była bardzo podejrzliwa wobec nowych, i w sumie nie chciała za bardzo mieć cokolwiek z nimi do czynienia. Wzięła Isę na ręce, po czym po niby-przyjemnym-smalltalku("Taa… cześć…tak, to moja córeczka… ma roczek…") ulotniła się do swojego pokoju.

Z Felicią było trochę lepiej… ale i ona nie przyjęła nowych babek z otwartymi rękami, zerkając podejrzliwie… na Pyotra.

- No spoko, to jest, jak mówiliście - Stwierdziła Katie - Więc i my dotrzymamy słowa. Jessy tu zostanie, a ja was zaprowadzę do tej biblioteki lekarza… macie jakieś auto? No to w drogę, nie ma co czekać. Jessy, pilnuj się, i zachowuj się!
- Taa jes! - Blondyneczka zasalutowała, i mrugnęła.


Tak o 18…

Pojechali pickupem Piotra. On za kierownicą, obok Katie, a na tylnych siedzeniach Sandra, Felicia, i Harry.

Brunetka pokierowała ich zaś do Beverly Hills. Heh, jakżeby inaczej.

A godzinkę jazdy później, byli niby na miejscu. 6535 Wilshire Blvd. Dosyć okazały budynek…

- Zaparkuj na tyłach, nie będziemy się tak od razu rzucać w oczy - Powiedziała do Pyotra Katie.

….

Prywatna klinika(?), była dosyć zdezelowana… ktoś już tu był, i po niej buszował, i przekopał wszelkie szafy, szafeczki i szuflady. Ale kurde owszem, biblioteczka była, i to spora, i nawet chyba nie ruszona?


- No to macie… - Katie wskazała na wielgachny księgozbiór, po czym usiadła na pobliskim biurku, i zapaliła sobie papierosa.

- Emmm… no ok, to szukajmy książek z… chorobami skóry - Powiedziała Felicia - Najpierw po okładkach, odpowiednie sztuki, a potem trzeba w nich samych sprawdzać, tam powinny być i zdjęcia, więc znajdziemy coś pasującego do symptomów Sandry?








Dzień +30.


Los Angeles.
1155 Stradella Rd.
Wtorek, 11 lipiec 2023.
Około 18:00.

- Wyprisznicowałabym się… - Jessy się słodko uśmiechnęła do Jeffa, wodząc paluszkiem po jego torsie - Tylko wiesz… ja się nie myłam tak porządnie już więcej niż tydzień. Czy byłbyś więc taki słodziak, i dał mi trochę czasu dla siebie? Ty też mógłbyś się odświeżyć, i przyszykować jakąś przekąskę, i może coś fajnego do picia? Będzie milusi?

Blondyneczka poruszyła wymownie brewkami, po czym zachichotała, wpatrując się w oczy chłopaka.
- Postaram się nie siedzieć za długo pod prysznicem… - Stanęła na paluszkach stóp, po czym miękko pocałowała Jeffa w usta, powoli zamykając drzwi łazienki…









***
Komentarze jeszcze dzisiaj.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 28-05-2023, 19:06   #128
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Porozumienie między stronami zostało zawarte, wynikiem czego obie włamywaczki odwiedziły posiadłość przy 1155 Stradella Rd.
Tylko ślepiec by nie zauważył, że sposób, w jakie je tam przyjęto, daleki był od entuzjazmu, ale motywów takiego a nie innego podejścia do "obcych bab" można było się domyślać. Z tym jednak, że Jeff nie zamierzał nad tymi motywami zastanawiać się ani sekundy. Bardziej go interesowało, czy za zachowaniami Jessy kryje się chęć spędzenia z nim kilku gorących chwil, czy też blondyneczka pogrywa sobie z nim, wraz z Katie knując coś paskudnego.
- Nie siedźcie tam za długo - powiedział do tych, co mieli ruszać w poszukiwaniu księgozbioru. - I w razie czego dajcie znać. - Poklepał wisząca przy pasie krótkofalówkę.

* * *

To. że ktoś miał ochotę na porządną kąpiel, było całkiem zrozumiałe. Ale Jeff jakoś nie miał ochoty spuszczać Jessy z oczu. Miał co prawda ochotę zaciągnąć ją do łóżka, ale to nie oznaczało bezgranicznego zaufania do nowo poznanej osoby.
Odpowiedział na pocałunek, na moment przyciągając dziewczynę do siebie.
- A może umyć ci plecy? - spytał, wypuszczając ją z objęć. - A potem skombinuję jakiś poczęstunek...
- Dzięki, ale chwilowo się obejdzie… - Jessy zatrzepotała rzęskami.
- Polecam się na przyszłość - odparł z nie do końca szczerym uśmiechem.
Zamknął drzwi, poczekał, aż Jessy uruchomi prysznic, a potem odwiedził drugą łazienkę, by się nieco odświeżyć.
Gdy skończył, zastukał do drzwi, za którymi Jessy zmywała z siebie tygodniowy brud.
- Żyjesz? - spytał.
- …aaale faaajnieee… - Dobiegły go ledwie słyszalne odgłosy, poprzez lecącą wodę z prysznica. Wychodziło na to, że Jessy się nadal jeszcze pluskała? No i chyba nie słyszała pukania…
Jeff westchnął, potem wziął karabin i wyszedł przed dom by sprawdzić, czy w okolicy nie kręcił się ktoś obcy.
Wszędzie panowała cisza i spokój, więc można było wrócić do domu i zabrać się za przygotowanie jakiejś przekąski. Zaniósł wszystko do swego pokoju.
Za 'coś fajnego do picia' miało służyć wino. Miał tylko nadzieję, że Jessy lubi Cabernet Sauvignon.
- Hej tam - Usłyszał znajomy głos blondyneczki, która w końcu się zjawiła przy nim po kąpieli. Miała jeszcze mokre włosy, inny t-shirt(i zdecydowanie bez staniczka), shorty, i bose stopy. Szeroko się uśmiechała…
- Heeej - odparł. Przez moment przyglądał się jej z uznaniem. - Jakie wrażenia po kąpieli?
Podszedł do niej i objął.
- Było suuuuper - Powiedziała Jessy(która siedziała w sumie pod prysznicem dobre pół godziny), mrugając do niego - To co teraz?
- A na co masz ochotę? Wino, jakaś przegryzka, czy… coś innego? - Przesunął dłoń na jej pupę.
- Może po kolei? W końcu mamy czas… - Zastanowiła się blondyneczka, robiąc słodką minkę.



'Chyba że Katie wróci za wcześnie', pomyślał.
- Zapraszam zatem do stołu… - Uprzejmie odsunął krzesło, a gdy Jessy usiadła nalał wino do kieliszków. - Twoje zdrowie. - Uniósł kieliszek w geście toastu.
- Uuuu, prawdziwy dżentelmen… - Zaśmiała się dziewczyna, po czym "brzdęknęła" się z Jeffem, i oboje się napili - To chyba będzie serio fajny dzień…
- W takim miłym towarzystwie, z pewnością. - Uśmiechnął się do niej, po czym zabrał się za szykowanie kanapek.
- Ser, rybka z puszki, szynka, pomidorki? - spytał. - Nie jesteś na żadnej diecie?
- Same smakowitości… - Jessy minimalnie oblizała koniuszkiem języczka swoje usteczka, po czym się szeroko uśmiechnęła.
Jeff przez chwilę przyglądał się jej ustom, potem prześlizgnął się wzrokiem po jej biuście… i podsunął jej pierwszą kanapkę. Z serem, do którego dołożył kawałek pomidora.
- Dzięki! - Powiedziała słodkim głosikiem blondyneczka, po czym zabrała się za kanapkę, od czasu do czasu popijając winko - A powiedz… Jeff… taki fajny… chłopak jak ty… nie masz dziewczyny?

Jeff skrzywił się.
- Miałem… - Westchnął, upił spory łyk wina. - Zabrali ją żołnierze, parę dni po wybuchu tego wszystkiego. - Gestem dłoni objął spory kawałek świata. - Ją zabrali, zabili psa… Nie wiem, czy jeszcze żyje. - Upił kolejny łyk wina.
- Och, wow… sorry… ja… czasem za dużo paplam? - Jessy pacnęła się dłonią w czoło, po czym lekko uśmiechnęła, i również napiła spory łyk wina - Grunt to się nie poddawać? - Położyła swoją dłoń, na dłoni chłopaka, na blacie stołu, i minimalnie pogłaskała palcami, już bardziej słodziutko się uśmiechając.
Jeff przykrył drugą ręką dłoń dziewczyny i uśmiechnął się.
- Nie zamierzam - zapewnił. W jego oczach na. ułamek chwili błysnęło coś twardego. - Mam zamiar przetrwać i wyciągnąć stąd kogo się da.
- Polejesz jeszcze winka? - Spytała z nadal słodkim uśmieszkiem Jessy - Nawet jest dobre! - Zaśmiała się.
- Najlepsze kalifornijskie - odparł z uśmiechem, po czym spełnił prośbę.
Z butelki zniknęła połowa…
- Za pomyślny rozwój naszej znajomości. - Uniósł kieliszek. Ona również, i znowu się napili. A blondyneczka na chwilę rozglądała się po pokoju, po czym wstała od stołu, i ku zdziwieniu Jeffa… zaczęła zbierać jego ubrania, i składać je. W końcu, po kilku chwilach, gdy on ją obserwował, a ona się tym zajmowała, ich wzrok się spotkał. A Jessy zachichotała, kręcąc głową.
- Sorry, to… jakoś tak silniejsze ode mnie… lubię porządek - Potrząsnęła rozbawiona główką z mokrymi włosami.
Wstał, podszedł do niej z uśmiechem, przytulił.
- Powinienem był posprzątać, ale nie spodziewałem się gościa… Tak miłego - podkreślił, pocałował ją w policzek. - A porządek mi nie przeszkadza - szepnął jej do ucha, po czym ponownie pocałował.
- Awwww, bo się rozpłynę… słodziak jesteeeeś… - Mruknęła dziewczyna, po czym wpatrując się w jego oczy, wodziła paluszkiem po torsie Jeffa - A może… przeniesiemy się na balkon? Słoneczko fajnie grzeje, posiedzimy tam?
- Lubisz się opalać? - Otworzył drzwi na balkon. - Zapraszam więc. Leżaczki czekają.

Blondyneczka przyklasnęła w dłonie.
- Przenieś proszę tam nasze winko, a ja… zaraz wracam z małą niespodzianką! - Powiedziała wesoło, i potuptała boso do łazienki, chyba do swojego plecaka?
Prośba nie była trudna do wykonania, więc po chwili na balkonie pojawiły się, na małym stoliczku, butelka i kieliszki.
A Jeff stanął przy balustradzie, wpatrując się w panoramę miasta.
- Heeej, już jesteeem - Zawołała Jessy, niosąc w dłoni przed sobą, w palcach, wprost niemal teatralnie i z… namaszczeniem(?) jointa. Zachichotała, wypatrując reakcji chłopaka - Skusisz się? Dobry shit, i sama tam dodałam kilka ekstra ziółek, babcia mnie nauczyła kiedyś trochę tego… no… zielarstwa!
- Prawdę mówiąc... nie przepadam - przyznał.- Wolę to zostawiać tym, którym to sprawia większą przyjemność... ale raz, dla towarzystwa... spróbuję…
- Super! - Uśmiechnięta blondyneczka pocałowała go miękko w usta, po czym sobie usiadła, i odpaliła jointa. Wzięła spory mach, przytrzymała go w płucach, przymknęła na moment oczka, po czym wypuściła dym. Po chwili tak jeszcze raz, aż w końcu podała i Jeffowi, a sama napiła się wina, i dla wygody zarzuciła swoje nóżki na stolik.



- Mmmm… to jest życie… - Mruknęła zadowolona.
Jeff również się zaciągnął, chociaż mniej, niż Jessy, potem powoli wypuścił dym.
- Może powinniśmy go przekazywać metodą usta-usta - zażartował, oddając jointa, na co dziewczyna zerknęła na chłopaka, parsknęła… ale po chwili i się głośno roześmiała.
- Masz pomysły… - Pomachała w jego stronę chaotycznie dłonią, po czym znowu puściła dymka.
- Staram się - odparł z uśmiechem, po czym dolał wina do kieliszków. - Piękny widok, prawda? - W zasadzie mogło to dotyczyć rozciągającego się w dole miasta, ale w tym akurat momencie Jeff spojrzał w stronę blondynki.
- Myślisz, że kiedyś wszystko wróci do normy? Wiesz… ja dosyć dużo kasy zarabiałam, szkoda tak… a właśnie, czym ty się zajmowałeś? - Spojrzała w jego stronę z sympatycznym uśmiechem.
- Pracowałem w metrze - odparł. - Obsługa techniczna... żeby wszystko gładko się kulało. I żeby nikt nie włóczył się tam, gdzie nie powinien. To drugie to okazyjnie - dodał. - I niezbyt często - uśmiechnął się. - A że to Hollywood, to i w paru filmach się pojawiłem. Na minutę czy dwie - dodał z jeszcze szerszym uśmiechem
- Uuuu… - Powiedziała z uznaniem Jessy, a na ostatnie słowa się mocno zaciekawiła - Jakie filmy? Jaaakieeee?
- Nic ważnego... parę reklamówek... i trochę postaci z tła - wyjaśnił. - Nic wartego Oscara - dodał z uśmiechem.
- Ahaaa - Pokiwała główką blondi, po czym znowu machnęła marihuany, i napiła się winka, a jointa przekazała Jeffowi - Auć, ten stół już mi się wbija w łydki… - Powiedziała, poruszając nieco nogami.
- Może się przesiądziesz? - Jeff poklepał zachęcająco swoje kolana. Przejął jointa i ponownie się zaciągnął. Lekko. A Jessy przygryzła figlarnie usteczka, patrząc na gesty, jakie jej pokazywał chłopak.
- Nie obiecaliśmy coś Katie? - Uśmiechnęła się, pokazując nawet figlarnie czubek języczka.
- A gdzie jest granica między być a nie być grzecznym? - spytał, przypatrując się dziewczynie. - A poza tym... masz zamiar zbić szybę? A może pokazać komuś język?
- Ja potrafię być baaardzo niegrzeczna… - Mruknęła blondyneczka, powstrzymując chyba śmiech - Myłeś się? - Walnęła nagle.
- Oczywiście - odparł, nieco zaskoczony zmianą tematu. - Chociaż nieco krócej, niż ty, bo musiałem przygotować to i owo...
Oddal jej jointa, o którym prawdę mówiąc zapomniał.
- Pójdziemy na kompromis? Co ty na to, żebym ci zrobiła dobrze? - Jessy palnęła kolejnym, niezłym tekstem, słodziutko się uśmiechając do Jeffa.
- A ty? Nic nie potrzebujesz? Czy może potem... się zrewanżuję?
Tym razem spojrzenie Jeffa przesunęło się powoli po sylwetce dziewczyny, a on sam poczuł, że spodnie robią mu się nieco zbyt ciasne.
- Wiesz… bardzo chętnie bym wypięła pupcię, ale jej obiecałam… - Blondi przewróciła oczkami - Tak, wiem, dziecinne… - Uśmiechnęła się.
- A jak się zajmiesz mną, to nie będzie zła? To chodźmy do środka... - zaproponował, nie zamierzając rezygnować z okazji.
- A tu ci źle? - Powiedziała dziewczyna, wzruszając ramionkami, uklęknę sobie i… - Oblizała perwersyjnie usteczka, wstając z miejsca.
- Nie... chociaż tam byłoby wygodniej... - Nie wstał jednak, tylko usiadł wygodniej, zostawiajć inicjatywę w rękach Jessy, która stanęła przed nim, po czym przejechała swoimi dłońmi po własnych biodrach, a następnie bokach, i w końcu po cycuszkach pod koszulką.
- To portki w dół słodziaku? - Powiedziała, i w końcu podniosła nieco koszulkę w górę, pokazując Jeffowi naprawdę małe piersiątka.

- Słodkie... - powiedział, chociaż prawdę mówiąc z żalem wspomniał (znacznie większe) cycki Pamelki. Ale nie zamierzał narzekać. W końcu nie biust był najważniejszy, chociaż odgrywał pewną rolę w stosunkach damsko-męskich.
Podniósł się nieco, by ściągnąć spodnie… na których po chwili przyklęknęła sobie blondi, między nogami Jeffa. Pochwyciła rosnącego penisa w dłoń, po czym spojrzała raz jeszcze w twarz chłopaka, słodko się uśmiechając.
- Może chociaż... potem... cię pocałuję tu czy tam...? - zaproponował, poprawiając się nieco, by ułatwić dziewczynie dostęp. Jego członek prężył się, oczekując na rozpoczęcie pieszczot. A Jessy zachichotała, po czym lekko poruszając rączką, zaczęła go masować, by po chwili, wśród mrugnięcia do Jeffa, gdy skórka odsłoniła już czubek, zaczęła po nim wodzić języczkiem. Robiła to powoli, i bardzo… profesjonalnie(?), rozpoczynając oralne harce.
Jeff westchnął z wyraźną przyjemnością, a potem przymknął oczy, chcąc w pełni skupić się na doznaniach płynących z tak ważnego dla mężczyzn organu.
A mimochodem przypomniał sobie słowa Jessy, gdy ta mówiła o swej znajomości z Katie.
- Baaardzo przyjemne... - przyznał.
- Mmmhmmm - Mruknęła blondi, której języczek zataczał okręgi po samym czubku penisa, ale i w końcu przesunął się w bok, po czym lizała i całość wzdłuż, z góry do dołu. Po kilku zaś chwilach, miękkie usteczka w końcu pochłonęły w siebie najpierw ledwie kilka pierwszych centymetrów, a dłoń dziewczyny zaczęła słodkie, lekkie ugniatanie jajeczek.
- Masz... talent... - z uznaniem wyznał Jeff, który odczuwał coraz większą przyjemność. Otworzył oczy, by przyjrzeć się, w miarę możliwości, działaniom Jessy. - mógłbym tak siedzieć i siedzieć... i rozkoszować się twoim dotykiem... A ona chyba się uśmiechnęła, powoli obciągając, i poruszając rytmicznie główką, wpychając sobie coraz głębiej, i głębiej penisa… tak, uśmiechała się, to było widać po jej oczach. Jeff po chwili aż chyba zachłysnął się powietrzem, czując, iż już jest praktycznie w jej gardle???
- Dawno nie miałem kobiety... - powiedział, gdy odzyskał oddech. Co było zarówno stwierdzeniem faktu, jak i pewnego rodzaju ostrzeżeniem, że zabawa może potwać nieco krócej, niż by chciał.
- Jesteś wspaniała - dodał. - Ale i tak mam coraz większą ochotę na ciebie... całą...
- Młaaaachhhh… - Jessy cofnęła głowę, a penis opuścił jej gardło i usteczka z mlaśnięciem. Przetarła je dłonią, po czym się uśmiechnęła, teraz lekko go trzepiąc w rączce - Och dziękuję… ale nie marudź, jak ci dobrze - Zachichotała - I przesuń się na skraj leżaka? - Dodała - Chcę do jajeczek…
Jeff nie uznawał przedstawiania faktów za marudzenie, ale nie zamierzał dyskutować, szczególnie w takiej sytuacji. Zgodnie z prośbą dziewczyny przesunął się by umożliwić jej swobodny dostęp do swych klejnotów.
- Lubię takie wygolone - Szepnęła blondyneczka z uśmieszkiem, i zanurkowała głębiej między nogami Jeffa, po czym zaczęła ssać jego jajeczka, jednocześnie dłonią masując coraz bardziej naprężonego, i powoli już drgającego penisa.
Jeff głęboko odetchnął.
- Bardzo, bardzo przyjemne... - przyznał. - Wspaniałe paluszki i wspaniałe usteczka... Ale pewnie niedługo dojdę...
- Gsie… chesz…? - Wymruczała z głębin jego ud blondi, zwiększając intensywność wszelkich pieszczot. A dodatkowo, zaczęła nagle nawet paluszkiem drugiej dłoni pocierać obszary… jego dziurki!
- Eeejjj... - powiedział, czując pieszczoty w nietypowym jak na niego miejscu. - Jak nie cipka czy dupcia, to usta...
- Jasne - Jessy cofnęła się nieco, po czym nadal trzepiąc penisa dłonią, zbliżyła do niego otwarte usteczka, z wyciągniętym języczkiem…
- No... - Jeff zaczął coś mówić, ale nie dokończył, gdyż działania blondyneczki osiągnęły zamierzony cel. Jeff zacisnął dłonie na brzegu leżaka, podczas gdy jego penis zadrżał po raz kolejny, a potem wytrysnął, posyłając w usta Jessy sporą porcję nasienia. Zapaskudził jej buzię, usta, języczek… dochodząc naprawdę obficie. A ona, trzepiąc dłonią jak szalona, przyjmowała te ładunki nawet z lekkim uśmieszkiem. Kilka razy również się oblizała, i chyba i połknęła część, część skapała w dół, na jej małe piersiątka i brzuszek, i w końcu i blondi wzięła nawet penisa w usta, by jeszcze chwilę go delikatnie possać, i wydobyć ostatnie kropelki.

Zadowolony ale i ciut zmęczony Jeff opadł na leżak, starając się uspokoić mocno bijące serce. Próbując wyrównać oddech pogłaskał Jessy po blond włosach.
- To było bardziej niż przyjemne - powiedział. Zdecydowanie szczerze. A ona… ucałowała w końcu figlarnie czubek jego penisa, po czym zachichotała, i troszkę ociężale wstała z klęczek.
- Proszę bardzo - Powiedziała z szerokim uśmieszkiem, i przetarła dłonią zaspermioną buśkę - Aaaale mnie upaćkałeś… - Zaśmiała się, spoglądając i w dół swojego ciała.
- Pójdziemy się umyć? - zaproponował, dłonią dotykając biustu dziewczyny. - faktycznie trochę cię... upaćkałem.
- Nie odpuścisz, co? - Spojrzała mu w twarz, troszkę się krzywo uśmiechając, po czym sięgnęła po kieliszek z winem, i napiła się.
- Ale wybór pozostawiam tobie - odparł, wzrokiem wodząc po jej lekko zaspermionych cycuszkach.
- Wolałabym kiedyś-później… - Powiedziała Jessy, robiąc przesadnie zasmuconą minkę, ale szybko się uśmiechnęła, i pogładziła Jeffa dłonią po policzku. Następnie zaś… ściągnęła do końca koszulkę, po czym w samych już tylko szortach, usiadła sobie wygodnie na swoim leżaku, i odpaliła na nowo wygaszonego jointa, siedząc tak w słoneczku. Zerknęła również w końcu i na Jeffa…
Ten, stale nie do końca przyodziany, przyglądał się jej bez skrępowania, w dłoni trzymał kieliszek z winem, którego ubywało bardzo powoli.
- Interesujący widok... pewnie nigdy mi się nie znudzi - powiedział, a ona zachichotała, po czym przymknęła oczka.
- Usiądź? Odpocznij, zrelaksuj się… - Szepnęła dziewczyna.
- To był bardzo przyjemny relaks - odparł. Usiadł jednak wygodniej, ale nie spuszczał wzroku z Jessy. - A odpoczynku niewiele mi trzeba - dodał.

Dziewczyna kopciła jointa, od czasu do czasu popijała winko, i w sumie… chyba się opalała, z cycuszkami na wierzchu?
- Wiesz… tak sobie myślę… hihihihi… a co, jak to się nigdy nie skończy, co jak tak zostanie? Będziemy biegać w pancerzach ze śmieci, i walczyć o każde gówienko?
Jeff przez moment milczał.
- Nie widzę naszej przyszłości w aż takich czarnych barwach - powiedział. - Prędzej czy później pokonamy wszystkie trudności - dodał. - Dopóki słońce świeci, jest nadzieja - stwierdził.
- Filozof… - Roześmiała się blondi - No ale co, jak tak? Jak wszystko już takie rozdupione zostanie? Broniłbyś mnie? - Zerknęła na niego - Wiesz… mogłabym być… dobrą sunią… hahahaha! - Roześmiała się głośno Jessy. Chyba podziałał na nią już alkohol i marihuana?
- Oczywiście - zapewnił. - Jeśli z nami zostaniecie, to tak... a jeśli ze mną, to tym bardziej - dodał. - A jestem pewien, że byłabyś wspaniała... w łóżku i nie tylko...
- Uuuu - Dziewczyna pokiwała główką z wyraźnym uznaniem, i wyciągnęła w jego kierunku dłoń, kilka razy poruszając jej palcami, jakby coś chciała.
Jeff nie do końca wiedział, co znaczy ten gest, ale wychylił się z leżaka i złapał ją za rękę.
- Co mogę dla ciebie zrobić? - spytał.
- Lubisz analka? - Wypaliła nagle Jessy, z wyraźnym trudem powstrzymując się od śmiechu - Mógłbyś mieć codziennie…
Jeff przez moment nie wierzył własnym uszom.
- Chętnie bym cię wziął analnie... parę razy nawet... - przyznał. - Dziennie i nocnie... - dodał.
- Jesteś słodziak… - Blondi pogładziła jego dłoń kciukiem, z szerokim, słodkim uśmieszkiem.
- Dobrze by było, gdybyście zostały... - Również pogłaskał jej łapkę. - Miałbym kogo bronić. "I dupczyć", dodał w myślach.
- No to musimy przekonać Katie - Zachichotała dziewczyna.
- Hmmm... trzeba będzie coś wymyślić. - Pogłaskał ją po dłoni. - Znasz ją... coś wymyślisz?
- Raczej… wymyśliMY? - Powiedziała Jessy, po czym zwlokła się z leżaka, i nie puszczając dłoni Jeffa na chwilkę, choć w sumie trochę niepewnym kroczkiem, czy dwoma, wywołanym pewnie używkami… usiadła nagle na Jeffie okrakiem, i zachichotała, gładząc go drugą dłonią po policzku.
- Wymyślimy - Przytaknął zgodnie, chociaż bardziej myśli przyciągały gołe cycuszki Jessy, niż rozważanie o przyszłej rozmowie z Katie. - To co robimy? Teraz? - Wolną dłonią pogłaskał ją po nagich plecach.
- No weeesz… - Przejechała paluszkiem po jego ustach, po czym pacnęła na niego całym ciałkiem, wtulając się noskiem w szyję - Nie wiem jak ty… ale ja muszę siusiu… hihihihi! - Pocałowała go w szyję, potem policzek, a na końcu i miękko w usta.
Każdy miał jakieś potrzeby, a najwyraźniej te, które odczuwała Jessy nie były aż tak palące. Więc Jeff przyciągnął ją do siebie i oddał pocałunek, starając się go nieco przedłużyć.
- No to idź.. - powiedział w końcu, poluzowując uścisk.
- Yes Sir! - Zasalutowała mu, rozchichoczona, po czym zaczęła z niego schodzić… - Czy może wolisz "Daddy"? - Dodała, i bardzo głośno się roześmiała.
- Nie, nie... - pokręcił głową. - Poczułbym się jak staruszek... - Poklepał ją po pupie.
- Okeeeeej! - Jessy ruszyła "krokiem węża" do łazienki…
 
Kerm jest offline  
Stary 29-05-2023, 19:20   #129
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Gdy Sandra, Felicia i Pyotr udali się na poszukiwania… Harry tego nie zrobił. Trzy pary oczu wydawały mu się wystarczające. Tym bardziej, że sam sportowiec nie bardzo wiedział czego szukać. Zostawił to więc fachowcom.
Sam postanowił zostać na czatach i pilnować, żeby nikt ich nie zaskoczył przy szabrowaniu tego miejsca. Z karabinkiem w dłoniach przyczaił się przyczaił się przy oknie z którego miał najlepszy widok na okolicę. I zerkając na nią, a czasem i na siedzącą palaczkę, zapytał Katie.
- Popraw mnie jeśli się mylę, ale wydaje mi się… że… - spojrzał na dziewczynę. - Wiecie więcej niż mówicie o sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. Czym jest TA choroba, o której wspomniałaś wcześniej?-
- Znaczy się, to co dolega waszej zarumienionej? - Brunetka spojrzała na niego odrobinkę zdziwiona - Nie mam pojęcia, serio… kiedyś już gdzieś coś takiego widziałam, czytałam przez przypadek o tym, albo coś… ale serio nie pamiętam - Katie wzruszyła ramionami.
- Siedzimy w kwarantannie… takiej oficjalnej. - stwierdził Harry mimowolnie wędrując spojrzeniem po biuście, a potem po nogach dziewczyny. Cóż… było się na co gapić, bo choć Katie nie była taką entuzjastką flirtu jak jej koleżanka, to nadal miała ciało profesjonalistki. - Nie wiem na ile to prawda, na ile zasłona dymna… ale kwarantanny robi się przy chorobie. Więc… trochę się martwię o moją przyjaciółkę. -
Uśmiechnął się do Katie.- Muszę przyznać, że to imponujące że wam we dwójkę udało się przetrwać tak długo.-
- Wystarczy nie być skończonym idiotą, i mieć trochę szczęścia, to nic trudnego? - Powiedziała Katie, puszczając kolejnego dymka - A co do waszej panienki…. to chyba nie jest nic strasznego, pewnie tylko jakąś wysypka i tyle…
- Oby…- stwierdził Harry i znów zapytał po dłuższej chwili. - Widzieliście w nocy te… potwory?-
- Tylko raz, ale nam wystarczyło… mało nie narobiłyśmy w majty - Parsknęła kobieta.
- To jak blisko do was podszedł? Ja go widziałem z kilkunastu metrów w nocy… ledwie zarysowaną sylwetkę. Na szczęście tam gdzie mieszkamy się nie pojawiają.- Harry zerknął przez okno na otoczenie upewniając się, że nikt się nie kręci.
- Coś około… hmmmm… nie wiem, dwudziestu metrów? Ale chyba wywęszył, albo usłyszał kogoś innego, i tam pobiegł… a potem słyszałyśmy wrzaski, i pożeranie żywcem? - Wzdrygnęła się.
- No to cieszę że miałyście szczęście…- Harry zerknął na Katie, głównie na biust, po czym odwrócił głowę i spojrzał na zewnątrz.- Długo się znacie z Jessie? Wyglądacie na dość zżyte. My… jak pewnie zauważyłaś, jesteśmy zbieraniną z przypadku.-
- Znamy się już parę latek… z… pracy - Dodała po chwili wahania - Prywatnie to nawet razem przez pewien czas mieszkałyśmy.
- My… jesteśmy z jednego piętra, z jednego bloku… sąsiadami.- wyjaśnił Harry i dodał.- Dlatego ciężko się nam dogadać. Ale trochę już przeszliśmy.-
- Coś tam, już któryś z was o tym gadał, tak… a jak ty masz w ogóle na imię? - Katie się krzywo uśmiechnęła - Tego nie powiedziałeś…
- Bo też pracuję w rozrywce, choć innego rodzaju.- zaśmiał się Harry i dodał z uśmiechem.- Na imię mam Harry i grałem w miejscowej drużynie NFL, w LA Ramsach…-
- Ja tam tego nie oglądam, to nie wiem… czyli gwiazdor sportowy jesteś? - Katie się lekko uśmiechnęła.
- Tak… sportowy. Przyszła megagwiazda sportu. Wiesz, taka co ma swoją linię odzieżową i buty. - zaczął przechwalać się Harry, bo przecież tak mogło być… teoretycznie. - A teraz… wszystko trafił szlag.-
- U nas z Jessy podobnie, sporo kasy na kontach… a teraz nic nie warte? - Brunetka się skrzywiła - Ale może kiedyś wróci wszystko do normy…
- Sporo kasy… to musiałybście sławne, albo rozchwytywane.- odparł z uśmiechem Harry.- Gratuluję.
Spojrzał na dziewczyny.- My próbujemy się wyrwać, przynajmniej z obrębu miasta, ale póki co… wojsko pilnuje.-
- Wiesz, byle jaka laska na Onlyfans może zarobić i po 100.000$, a branża filmowa… ech dobra, za dużo gadam - Zerknęła wymownie na Piotra, a Harry pokiwał głową uśmiechając się równie wymownie. - I co dalej, poza miastem, macie jakiś konkretny cel? Wiecie coś więcej niż my? Poza tymi trzema miastami jest wszystko w normie? - Kobieta spojrzała na niego zaciekawiona.
- Planowaliśmy się udać na prowincję, najbliżej miała tu być chatka w pobliskim lesie.- stwierdził Harry i zadumał się.- Z tego co wiem, to walnęło w kilka większych miast znajdujących się na całym świecie. Ale myślę, że jak już odpoczniemy, to można by ruszyć w kierunku większych miast. -
- Ryzykowny plan… ale w sumie jedyny? No i każdy chce się wydostać z "klatki", tak…
- Sytuacja jest taka. Albo wojsko uporządkuje ten bajzel i cała ta kwarantanna się skończy albo… wszystko się sypnie i każdy będzie ratował siebie. Kwarantanna wtedy też się skończy, bo nie będzie nikogo, kto mógłby pilnować granic. wyłożył swoje racje Harry i dodał. - Uważam, że na razie będzie lepiej skryć się na odludziu. Miasta pewnie przyciągają teraz problemy z kosmosu.-
- Wiesz… nie chcę tu siać paniki, ale jest jeszcze jedna możliwości… - Katie podrapała się po nosie, ostatni raz pyknęła papierosa, i zgasiła go o blat biurka na którym siedziała - A co… jak rząd dojdzie do wniosku, że nie radzą sobie, i czas "posprzątać"? I pierdykną trzy razy po trzech miastach czymś większym? W imię wolności… i takie tam pierdoły? - Brunetka spojrzała na Harry'ego z całkiem poważną miną.
Mężczyzna zamyślił się przez chwilę. - Wtedy zginiemy zbyt szybko by zabolało, tyle że… zapewne wojskowi ewakuują się przed ową bombką i będziemy mieli małe okienko czasowe na ucieczkę. Tak myślę.-
Uśmiechnął się do dziewczyny dodając. - Poza tym, wyciskajmy z tego czasu co mamy wszystko co się da. Bo co nam pozostało? Jutro równie dobrze możemy mieć pecha i zginąć… nie od bomby, a od noża jakiegoś bandziora.-
- Hmm… te przedostatnie twoje słowa zabrzmiały… jakbyś chciał mnie przelecieć? - Katie się szeroko uśmiechnęła.

Harry spojrzał na biust Katie i przesunął wzrokiem niżej. - Taaa… byłbym eunuchem gdybym nie miał ochoty, prawda?
Wzruszył ramionami dodając.- Co nie znaczy, że musisz się co noc ryglować w pokoju. Nie jestem facetem, który babkę zmusza do seksu. Ale jeśli i ty będziesz miała ochotę… to możemy spróbować… bądź co bądź… co innego mamy do roboty wieczorami ?-
Kobieta lekko przygryzła usteczka, po czym wstała z miejsca, i powoli zbliżyła się do Harry'ego. Równie wolno uniosła rękę w jego kierunku, dłoń kierując ku jego twarzy… a Harry wpatrywał się w jej oczy pozwalając się dotykać i nie ruszając się z miejsca… ciekaw do czego dąży. Ta zaś przytknęła dłoń do jego policzka, a potem pogłaskała go lekko kciukiem, kręcąc jednak przecząco głową, choć z miłym uśmiechem.
- Nawet nie masz pojęcia… - Powiedziała dosyć zagadkowo, po czym jednak cofnęła rękę, i spojrzała w kierunku buszujących po biblioteczce - Zobaczę co się tak guzdrają?
- Ja będę tu czekał i pilnował.- odparł z uśmiechem Harry i dodał z zawadiackim uśmiechem. - A potem… wieczorami możemy na siebie wpaść i dokończyć tą rozmowę…-
- Ok - Stwierdziła krótko Katie, po czym ruszyła, gdzie powiedziała… na moment jedynie czując jak Harry delikatnie capnął ją za sprężysty pośladek i mruknął żartobliwie. - To była zbyt wielka pokusa. -

Katie zastygła w pół kroku, po czym nieco się odwróciła, i spojrzała na Harry'ego marszcząc brewki. Znowu pokręciła przecząco głową.
- Najwyżej daj mi w gębę… zasłużyłem za tę chwilę słabości.- odparł sportowiec potulnie. A ona westchnęła, i poszła sobie dalej… mężczyzna zaś zerkał na jej pupę, drapiąc się po karku. No cóż… może pozwolił sobie na zbyt wiele, ale pokusa rzeczywiście była wielka.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 30-05-2023, 16:27   #130
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Znalazł. Książka została znaleziona, czyli sukces. Nie mniej jedna książka to nic... Choroby skóry, część pierwsza. Wiedząc, że wiedza medyczna to skarb nie mógł posilić się innymi książkami.

Tą samą co znaleźna, ale tom pierwszy. Dwa tomy o chorobach układu oddechowego. Słownik pojęć medycznych. Dwie o chorobach zakaźnych i jedną układu pokarmowego. Szukał jeszcze encyklopedii leków...

Choroby płuc obstawiał będą plagą w ich nowym świecie. Cholera, sam o nich poczyta! Jednak brał głównie z myślą o Felicji. To był jej kawałek chleba i już wiedzę jakąś miała... nie to co on. Papiery na pierwszą pomoc przedmedyczną to było nic.

No i był jeszcze znaleźny stetoskop! Może i pielęgniarka miała, ale.. teraz i on miał! Tyle szczęścia!
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172