Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2023, 19:20   #129
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Gdy Sandra, Felicia i Pyotr udali się na poszukiwania… Harry tego nie zrobił. Trzy pary oczu wydawały mu się wystarczające. Tym bardziej, że sam sportowiec nie bardzo wiedział czego szukać. Zostawił to więc fachowcom.
Sam postanowił zostać na czatach i pilnować, żeby nikt ich nie zaskoczył przy szabrowaniu tego miejsca. Z karabinkiem w dłoniach przyczaił się przyczaił się przy oknie z którego miał najlepszy widok na okolicę. I zerkając na nią, a czasem i na siedzącą palaczkę, zapytał Katie.
- Popraw mnie jeśli się mylę, ale wydaje mi się… że… - spojrzał na dziewczynę. - Wiecie więcej niż mówicie o sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. Czym jest TA choroba, o której wspomniałaś wcześniej?-
- Znaczy się, to co dolega waszej zarumienionej? - Brunetka spojrzała na niego odrobinkę zdziwiona - Nie mam pojęcia, serio… kiedyś już gdzieś coś takiego widziałam, czytałam przez przypadek o tym, albo coś… ale serio nie pamiętam - Katie wzruszyła ramionami.
- Siedzimy w kwarantannie… takiej oficjalnej. - stwierdził Harry mimowolnie wędrując spojrzeniem po biuście, a potem po nogach dziewczyny. Cóż… było się na co gapić, bo choć Katie nie była taką entuzjastką flirtu jak jej koleżanka, to nadal miała ciało profesjonalistki. - Nie wiem na ile to prawda, na ile zasłona dymna… ale kwarantanny robi się przy chorobie. Więc… trochę się martwię o moją przyjaciółkę. -
Uśmiechnął się do Katie.- Muszę przyznać, że to imponujące że wam we dwójkę udało się przetrwać tak długo.-
- Wystarczy nie być skończonym idiotą, i mieć trochę szczęścia, to nic trudnego? - Powiedziała Katie, puszczając kolejnego dymka - A co do waszej panienki…. to chyba nie jest nic strasznego, pewnie tylko jakąś wysypka i tyle…
- Oby…- stwierdził Harry i znów zapytał po dłuższej chwili. - Widzieliście w nocy te… potwory?-
- Tylko raz, ale nam wystarczyło… mało nie narobiłyśmy w majty - Parsknęła kobieta.
- To jak blisko do was podszedł? Ja go widziałem z kilkunastu metrów w nocy… ledwie zarysowaną sylwetkę. Na szczęście tam gdzie mieszkamy się nie pojawiają.- Harry zerknął przez okno na otoczenie upewniając się, że nikt się nie kręci.
- Coś około… hmmmm… nie wiem, dwudziestu metrów? Ale chyba wywęszył, albo usłyszał kogoś innego, i tam pobiegł… a potem słyszałyśmy wrzaski, i pożeranie żywcem? - Wzdrygnęła się.
- No to cieszę że miałyście szczęście…- Harry zerknął na Katie, głównie na biust, po czym odwrócił głowę i spojrzał na zewnątrz.- Długo się znacie z Jessie? Wyglądacie na dość zżyte. My… jak pewnie zauważyłaś, jesteśmy zbieraniną z przypadku.-
- Znamy się już parę latek… z… pracy - Dodała po chwili wahania - Prywatnie to nawet razem przez pewien czas mieszkałyśmy.
- My… jesteśmy z jednego piętra, z jednego bloku… sąsiadami.- wyjaśnił Harry i dodał.- Dlatego ciężko się nam dogadać. Ale trochę już przeszliśmy.-
- Coś tam, już któryś z was o tym gadał, tak… a jak ty masz w ogóle na imię? - Katie się krzywo uśmiechnęła - Tego nie powiedziałeś…
- Bo też pracuję w rozrywce, choć innego rodzaju.- zaśmiał się Harry i dodał z uśmiechem.- Na imię mam Harry i grałem w miejscowej drużynie NFL, w LA Ramsach…-
- Ja tam tego nie oglądam, to nie wiem… czyli gwiazdor sportowy jesteś? - Katie się lekko uśmiechnęła.
- Tak… sportowy. Przyszła megagwiazda sportu. Wiesz, taka co ma swoją linię odzieżową i buty. - zaczął przechwalać się Harry, bo przecież tak mogło być… teoretycznie. - A teraz… wszystko trafił szlag.-
- U nas z Jessy podobnie, sporo kasy na kontach… a teraz nic nie warte? - Brunetka się skrzywiła - Ale może kiedyś wróci wszystko do normy…
- Sporo kasy… to musiałybście sławne, albo rozchwytywane.- odparł z uśmiechem Harry.- Gratuluję.
Spojrzał na dziewczyny.- My próbujemy się wyrwać, przynajmniej z obrębu miasta, ale póki co… wojsko pilnuje.-
- Wiesz, byle jaka laska na Onlyfans może zarobić i po 100.000$, a branża filmowa… ech dobra, za dużo gadam - Zerknęła wymownie na Piotra, a Harry pokiwał głową uśmiechając się równie wymownie. - I co dalej, poza miastem, macie jakiś konkretny cel? Wiecie coś więcej niż my? Poza tymi trzema miastami jest wszystko w normie? - Kobieta spojrzała na niego zaciekawiona.
- Planowaliśmy się udać na prowincję, najbliżej miała tu być chatka w pobliskim lesie.- stwierdził Harry i zadumał się.- Z tego co wiem, to walnęło w kilka większych miast znajdujących się na całym świecie. Ale myślę, że jak już odpoczniemy, to można by ruszyć w kierunku większych miast. -
- Ryzykowny plan… ale w sumie jedyny? No i każdy chce się wydostać z "klatki", tak…
- Sytuacja jest taka. Albo wojsko uporządkuje ten bajzel i cała ta kwarantanna się skończy albo… wszystko się sypnie i każdy będzie ratował siebie. Kwarantanna wtedy też się skończy, bo nie będzie nikogo, kto mógłby pilnować granic. wyłożył swoje racje Harry i dodał. - Uważam, że na razie będzie lepiej skryć się na odludziu. Miasta pewnie przyciągają teraz problemy z kosmosu.-
- Wiesz… nie chcę tu siać paniki, ale jest jeszcze jedna możliwości… - Katie podrapała się po nosie, ostatni raz pyknęła papierosa, i zgasiła go o blat biurka na którym siedziała - A co… jak rząd dojdzie do wniosku, że nie radzą sobie, i czas "posprzątać"? I pierdykną trzy razy po trzech miastach czymś większym? W imię wolności… i takie tam pierdoły? - Brunetka spojrzała na Harry'ego z całkiem poważną miną.
Mężczyzna zamyślił się przez chwilę. - Wtedy zginiemy zbyt szybko by zabolało, tyle że… zapewne wojskowi ewakuują się przed ową bombką i będziemy mieli małe okienko czasowe na ucieczkę. Tak myślę.-
Uśmiechnął się do dziewczyny dodając. - Poza tym, wyciskajmy z tego czasu co mamy wszystko co się da. Bo co nam pozostało? Jutro równie dobrze możemy mieć pecha i zginąć… nie od bomby, a od noża jakiegoś bandziora.-
- Hmm… te przedostatnie twoje słowa zabrzmiały… jakbyś chciał mnie przelecieć? - Katie się szeroko uśmiechnęła.

Harry spojrzał na biust Katie i przesunął wzrokiem niżej. - Taaa… byłbym eunuchem gdybym nie miał ochoty, prawda?
Wzruszył ramionami dodając.- Co nie znaczy, że musisz się co noc ryglować w pokoju. Nie jestem facetem, który babkę zmusza do seksu. Ale jeśli i ty będziesz miała ochotę… to możemy spróbować… bądź co bądź… co innego mamy do roboty wieczorami ?-
Kobieta lekko przygryzła usteczka, po czym wstała z miejsca, i powoli zbliżyła się do Harry'ego. Równie wolno uniosła rękę w jego kierunku, dłoń kierując ku jego twarzy… a Harry wpatrywał się w jej oczy pozwalając się dotykać i nie ruszając się z miejsca… ciekaw do czego dąży. Ta zaś przytknęła dłoń do jego policzka, a potem pogłaskała go lekko kciukiem, kręcąc jednak przecząco głową, choć z miłym uśmiechem.
- Nawet nie masz pojęcia… - Powiedziała dosyć zagadkowo, po czym jednak cofnęła rękę, i spojrzała w kierunku buszujących po biblioteczce - Zobaczę co się tak guzdrają?
- Ja będę tu czekał i pilnował.- odparł z uśmiechem Harry i dodał z zawadiackim uśmiechem. - A potem… wieczorami możemy na siebie wpaść i dokończyć tą rozmowę…-
- Ok - Stwierdziła krótko Katie, po czym ruszyła, gdzie powiedziała… na moment jedynie czując jak Harry delikatnie capnął ją za sprężysty pośladek i mruknął żartobliwie. - To była zbyt wielka pokusa. -

Katie zastygła w pół kroku, po czym nieco się odwróciła, i spojrzała na Harry'ego marszcząc brewki. Znowu pokręciła przecząco głową.
- Najwyżej daj mi w gębę… zasłużyłem za tę chwilę słabości.- odparł sportowiec potulnie. A ona westchnęła, i poszła sobie dalej… mężczyzna zaś zerkał na jej pupę, drapiąc się po karku. No cóż… może pozwolił sobie na zbyt wiele, ale pokusa rzeczywiście była wielka.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline