Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2023, 06:53   #127
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Za rogiem budynku na Zoda czekał Jin z wyrazem zatroskania na twarzy.
- Wszystko w porządku? - spytał retorycznie, wyciągając w kierunku wojownika rękę z jakimś małym, materiałowym pakunkiem - Mieszanka ziół i aromatycznych soli, dwa trzy głębokie wdechy i powinno pomóc.
Zod kiwnął głową bez przekonania, ale nie wydusił z siebie jeszcze słowa. Odpiął pancerną rękawicę i zrzucił ją na ziemię. Pod stalową miał drugą, materiałową. Wziął zioła i wsunął pod maskę, wspomagając się drugą dłonią biorąc delikatne wdechy… nie wiedział czy miał je tak blisko nozdrzy jak lekarz przewidywał.
- Co tam masz za zioła? - spytał Amos w swoim beznamiętnym stylu.
- Imbir, sole trzeźwiące i odrobina alchemicznego destylatu z pieprzu mojego autorstwa. - odparł alchemik, obserwując półorka i przez kilka sekund milczał szukając słów - Użyteczna rzecz gdy widzi się takie rzeczy.
Amos nie odpowiedział od razu. - Więc widziałeś to wcześniej? - spytał.
- Byłem w szkole oficerskiej. Nic aż tak… ekstremalnego i okrutnego, ale rozczłonkowane ciała humanoidów tak.
- Hmpf. - padło w odpowiedzi. - Nikt nie powinien musieć oglądać takich widoków. Nawet najokrutniejsi z kaprów nie zab… mordo… brakuje mi słów na to co zrobili z tymi dziećmi. -
Alchemik pokiwał głową, wyraźnie zgadzając się opinią Amosa.
- Tym lepszy powód by to ukrócić. Tutejsi jaszczuroludzie wyraźnie nie widzą w nas istot inteligentnych. Negocjacje nigdy nie przyniosłyby skutku.
- Nienawidzą nas - skomentował Zod gdy poczuł się lepiej - Dziękuję - skinął głową oddając zioła - Przynajmniej żołądka mi nie skręca. Nie byłem na wojnie, ale spiłem się rok temu z weteranem Wojen Goblińskich. Z czasem dziad zaczął opowiadać o paskudztwach jakie sobie nawzajem robili ze schwytanymi jeńcami. Im więcej wypił tym mroczniejsze stawały się opowieści i na bardziej… złamanego wyglądał. Na koniec tylko już łkał, seplenił i siorbał rozlany na stole sikacz, a ja potem trzy dni nie mogłem spać. Nie dziw, że nie chodził spać trzeźwy. Jak wrócimy do Pridon’s Hearth musimy opowiedzieć o tym burmistrzowi. W okolicach pewnie jest więcej takich chatek. Trzeba zebrać ludzi by wrócili do osady. Wszyscy… I szukali bezpieczeństwa w grupie.
Edward po chwili dołączył do grupy, usiadł sobie w pobliżu słuchając rozmów i nie chcąc przeszkadzać w rozmowach próbując zebrać myśli.
- Będzie dla nich bezpieczniej. - zgodził się Amos. - Dobrze, że zboczyliśmy ze szlaku, ale trzeba wracać. Mamy swoje zadanie. Edro zbierze ludzi i pochowa tych pechowców. -
Wielki wojownik kiwnął głową
- Tak. Chodźmy.
 
Zaalaos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem