- "Mój drogi?" - Dean również uniósł brew. Cała ta wypowiedź brzmiała jakby wujek Kyle był dużo dalej niż Japonia. Jak dyrektor w szkole, który wymaga kapowania kolegów, a nie facet który uważał, że nie ma wstydu w dyskutowaniu z dzieciakami o kreskówce.
- Zdążyłeś zrobić awantury za zwracanie się per "Mały", "Młody", "Dzieciaku", "Deannie", "Szczeniaczek" i "Scrappy Doo" - Joan odginała kolejne palce - "Mój drogi" jeszcze nie zabroniłeś.
-Dobra...
-Jesteś tak staro malutki, że nawet by pasowało, że urodziłeś się w epoce kiedy taki zwrot był normalny.
-Przesadzasz...
-Trzymasz boomboxa na kasety, musiałam ci zakładać Instagram, wolisz gotować jedzenie niż je zamawiać... znowu odginanie palców- Pradziadku Stefanie nie chciałeś się rozstać z rodziną? Yyy... Jak jest po polsku "Jesteś tam?"
-Boże odpuśćmy te reinkarnacyjne schizy skupmy się na babsku, które nie dość, że strzela piorunami, to próbuje wieszczyć. Pieprzyła coś w stylu, że duchy przodków domagają się jego spełnienia, nim przesilenie letnie nastąpi, inaczej gniew ich spadnie na mnie po trzykroć. I coś co brzmiało jak scenariusz Blues Brothers w imię wzgardzonego za życia ojca. Co zważywszy na hejt po jego śmierci umniejsza jej wiarygodność... Chociaż nie wiem na ile oceniać wiarygodność starej raszpli wyglądającej jak krzyżówka Profesor Trelawney i nekromantki. I jeśli gliniarze zajmą się tym jak ostatnio to mam nadzieję, że nie poślą mnie do specjalisty jak ten co przepisał mi takie piguły, że niewiele pamiętam z mojej 13-stej jesieni i zimy.
W poza tym wszystko kurwa okay!
Oparł głowę o kanapę, a potem spojrzał na ekran licząc, że Ryoji z łaski swojej sobie pójdzie.
__________________ You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh |