Opiekun działu Warhammer | Chłopi spojrzeli po sobie i zadowoleni ze nie trzeba im będzie walczyć, z ochotą udali się do Manfreda, czyniąc przy tym wielki hałas, zarówno krzykiem jak i biczowaniem gleby włóczniami, co by usunąć pułapki. Wcześniej byłoby to nierozważne, lecz teraz taki był ich cel, odwrócić uwagę i narobić rabanu. - Mości Manfredzie! - Ojcze! Idziem z pomocą! - Panie Miłosciwy, gdzieżeś jest!?
Tymczasem Falko ruszył w kierunku ostatniego bandyty, z niezbyt skomplikowanych rachunków wynikało iż winien nim być dowódca lub kapłan, a jako że ów mężczyzna nosił zbroje, wynik mógł być tylko jeden.
Trajkota sam był pod wrażeniem swojego geniuszu i umiejętności. Chłopi odwrócili uwagę, dziatwa narobiła hałasu a on sam jakimś cudem podkradł się niezauważenie pod same plecy przeciwnika z zamiarem odebrania mu palącej się lampy. Niestety tym razem szczęście go opuściło i mimo zaskoczenia bandyta nie dał sobie tak prosto odebrać narzędzia. Wywołała się szarpanina którą sam zbrojny przerwał, gdy tylko spostrzegł dwóch drwali biegnących nań. Mężczyzna niewiele myśląc odepchnął Bestiana wraz z lampą, która na szczęście się nie otworzyła, a sam dał w długą, w kierunku tyłów ruin. W ślad za nim pobiegli drwale, którzy wcześniej trzymali się na dystans, aby nie spalić podkradania bohatera. Joachim musiał być pod silnym wrażeniem tego co przed chwilą zaszło, że aż z wrażenia nie zauważył że jego przeciwnik leży martwy, i nijak nie ma mocy by kontynuować walkę. Cios był co prawda mocny, lecz nie śmiertelny, także mimo ran, Świst był w stanie bez problemu się porusząć.
Bohaterowie minęli stygnącego trupa i ruszyli w jedynym oczywistym kierunku. Po chwili usłyszeli wołania: - Mości Manfredzie! - Ojcze! Idziem z pomocą! - Panie Miłosciwy, gdzieżeś jest!?
Głosy były nieznane, musiały więc należeć do chłopów. Moment później, na ich drodze stanął, biegnąc w ich stronę … zbrojny. Matematyka przestała się zgadzać. Jakby nie liczyć, ostatnim winien być nie nikt inny jak kapłan. Mężczyzna biegł, uciekał, a po chwili dostrzegli przed czym ucieka. Goniła go dwójka drwali. Akolita widział chłopów okrążających ruiny, słyszał głosy rozpaczających dzieci i … ktoś zaczął wołać go po imieniu: - Mości Manfredzie! - Ojcze! Idziem z pomocą! - Panie Miłosciwy, gdzieżeś jest!?
Po chwili Młot musiał przecierać oczy ze zdumienia, gdyż kilka sążni przed nim pojawili się chłopi, którzy młócąc ostro, acz dokładnie i powoli, zmierzali w kierunku bohatera. Mimo iż dotarli na miejsce, stali już nad nim a właściwie powoli orientowali się w sytuacji, dalej odgrywali scenkę drąc się przy tym niemiłosiernie.
- Ojcze, noga utknęła, trzeba będzie ciąć … w sensie badyle, dwa w nogi weszedły. Poślemy po Nore i jakie medykamentamenta. Proszę leżeć, nie wygląda to bardzo źle, trza się tylko nie wierzgać.
Mężczyźni z największą delikatnością wyciągnęli Manfreda z opresji i ułożyli na klepisku. Przez chwilę ból był mocniejszy, lecz później ustąpil. Acker kątęm oka widział ruiny, ale za nim nie mógł się domyśleć co dzieje się wewnątrz.
__________________ ORDNUNG MUSS SEIN Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103) |