Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2023, 06:38   #151
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
 Dla Trajkoty


Chłopi spojrzeli po sobie i zadowoleni ze nie trzeba im będzie walczyć, z ochotą udali się do Manfreda, czyniąc przy tym wielki hałas, zarówno krzykiem jak i biczowaniem gleby włóczniami, co by usunąć pułapki. Wcześniej byłoby to nierozważne, lecz teraz taki był ich cel, odwrócić uwagę i narobić rabanu.

- Mości Manfredzie!
- Ojcze! Idziem z pomocą!
- Panie Miłosciwy, gdzieżeś jest!?

Tymczasem Falko ruszył w kierunku ostatniego bandyty, z niezbyt skomplikowanych rachunków wynikało iż winien nim być dowódca lub kapłan, a jako że ów mężczyzna nosił zbroje, wynik mógł być tylko jeden.

Trajkota sam był pod wrażeniem swojego geniuszu i umiejętności. Chłopi odwrócili uwagę, dziatwa narobiła hałasu a on sam jakimś cudem podkradł się niezauważenie pod same plecy przeciwnika z zamiarem odebrania mu palącej się lampy. Niestety tym razem szczęście go opuściło i mimo zaskoczenia bandyta nie dał sobie tak prosto odebrać narzędzia. Wywołała się szarpanina którą sam zbrojny przerwał, gdy tylko spostrzegł dwóch drwali biegnących nań. Mężczyzna niewiele myśląc odepchnął Bestiana wraz z lampą, która na szczęście się nie otworzyła, a sam dał w długą, w kierunku tyłów ruin. W ślad za nim pobiegli drwale, którzy wcześniej trzymali się na dystans, aby nie spalić podkradania bohatera.



 Dla Mary i Śwista


Joachim musiał być pod silnym wrażeniem tego co przed chwilą zaszło, że aż z wrażenia nie zauważył że jego przeciwnik leży martwy, i nijak nie ma mocy by kontynuować walkę. Cios był co prawda mocny, lecz nie śmiertelny, także mimo ran, Świst był w stanie bez problemu się porusząć.

Bohaterowie minęli stygnącego trupa i ruszyli w jedynym oczywistym kierunku. Po chwili usłyszeli wołania:

- Mości Manfredzie!
- Ojcze! Idziem z pomocą!
- Panie Miłosciwy, gdzieżeś jest!?

Głosy były nieznane, musiały więc należeć do chłopów. Moment później, na ich drodze stanął, biegnąc w ich stronę … zbrojny. Matematyka przestała się zgadzać. Jakby nie liczyć, ostatnim winien być nie nikt inny jak kapłan. Mężczyzna biegł, uciekał, a po chwili dostrzegli przed czym ucieka. Goniła go dwójka drwali.




 Dla Manfreda.

Akolita widział chłopów okrążających ruiny, słyszał głosy rozpaczających dzieci i … ktoś zaczął wołać go po imieniu:

- Mości Manfredzie!
- Ojcze! Idziem z pomocą!
- Panie Miłosciwy, gdzieżeś jest!?

Po chwili Młot musiał przecierać oczy ze zdumienia, gdyż kilka sążni przed nim pojawili się chłopi, którzy młócąc ostro, acz dokładnie i powoli, zmierzali w kierunku bohatera. Mimo iż dotarli na miejsce, stali już nad nim a właściwie powoli orientowali się w sytuacji, dalej odgrywali scenkę drąc się przy tym niemiłosiernie.

- Ojcze, noga utknęła, trzeba będzie ciąć … w sensie badyle, dwa w nogi weszedły. Poślemy po Nore i jakie medykamentamenta. Proszę leżeć, nie wygląda to bardzo źle, trza się tylko nie wierzgać.

Mężczyźni z największą delikatnością wyciągnęli Manfreda z opresji i ułożyli na klepisku. Przez chwilę ból był mocniejszy, lecz później ustąpil. Acker kątęm oka widział ruiny, ale za nim nie mógł się domyśleć co dzieje się wewnątrz.

 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline