Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2023, 16:58   #29
Muagor
 
Muagor's Avatar
 
Reputacja: 1 Muagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputację


Eleutheria, gdzieś w nicości
Mogło się wydawać, że całe to zlecenie było zwykłym standardowym kursem bez większych przygód. Tak przynajmniej na początku wyglądało. Dobrze, że nikt się nie zakładał, bo już na starcie okazało się, że to wcale nie będzie standardowy kurs. O ile na początku nic nie zapowiadało kłopotów, o tyle dość szybko okazało się, że czeka ich szereg niespodzianek.

Niespodzianka pierwsza: pasażer na gapę.
Podróże kosmiczne można było generalnie sprowadzić do jednego mianownika, a była nią rutyna. Długie loty kosmiczne rzadko kiedy niosły za sobą jakieś niespodziewane wydarzenia. Kiedy zapoczątkowało się skok trzeba było znaleźć coś na zajęcie sobie czasu. Zeke miał swoje hobby, któremu się oddawał w takim czasie i już gdzieś z tyłu głowy planował kiedy by mu się oddać. Plany te jednak wzięły w łeb kiedy do tej właśnie rutyny odgłosów i zachowań wkradł się nieoczekiwany element. Nieoczekiwany hałas, coś czego nie powinno być na ich statku. Razem z Jöelem szybko zabezpieczyli teren i odkryli ich gościa. Jakim cudem dziewczyna dostała się na pokład pozostawało tajemnicą. De Vries patrzył na nią niczym w transie. Ruda czupryna. Oczy. Do uszu dochodziły wypowiedzi pozostałych, ale mężczyzna nie odwracał wzroku od dziewczyny. Jöel wydzierał się na nią, aby się położyła, ale dziewczyna go nie rozumiała.
- Spocznij. - powiedział automatycznie samemu również opuszczając broń.


Miejsce: Przestrzeń Imperium
Czas: Parę lat wcześniej


- Powtarzam. Frachtowiec PSX-8726 Jurny Manat wyłączcie silniki i przygotujcie się do przyjęcia inspekcji. W przeciwnym razie otworzymy ogień.
Major de Vries w pełnym rynsztunku dokonywał ostatniej inspekcji swojego oddziału przed akcją. Uciekający lekki frachtowiec był na liście jednostek do zatrzymania ze względu na podejrzenie działalności przemytniczej i pirackiej. Nie dziwiło więc nikogo, że nie zatrzymał się do kontroli a zacząć wiać ile fabryka dała.
- Odrzucają moduły z ładowni. - Byli na nasłuchu kanału łączności załogi, aby wiedzieć co się dzieje. Zrzucanie ładunku zdarzało się w przeszłości w podobnych misjach. Co się jednak nie zdarzało to fakt, że odrzucone moduły zaczęły wybuchać. Nie było to nawet w ich bliskości, aby traktować to jako miny. Po prostu po paru chwilach wybuchały jakby miały timer. Nie zmieniało to jednak faktu, że zaraz Zeke wraz ze swoim oddziałem mieli dokonać abordażu tej jednostki.

- Cole, status. - major zwrócił się do ich polowego medyka kiedy tylko jatka na frachtowcu dobiegła końca.
- Pięciu rannych. Takashi i Pickton nie przeżyli. - Wiadomości nie były dobre, ale de Vries spodziewał się podobnego wyniku. Zazwyczaj abordaż szybko się kończył kiedy obrońcy dochodzili do wniosku, że są na przegranej pozycji. Te diabły nie dawały jednak za wygraną. Większość została zabita, a nieliczni trafieni strzałami ogłuszającymi leżeli związani, bo nawet kiedy tracili orientację, to próbowali wierzgać na ślepo.
Major wszedł do przedziału ładowni, gdzie pola zabezpieczające odgradzały przestrzeń kosmiczną od wnętrza statku w miejscach, gdzie znajdowały się uprzednio wyrzucane przez przemytników moduły kontenerowe. De Vries szedł w kierunku tego modułu, który wciąż znajdował się na miejscu. Cokolwiek przewozili Ci przestępcy i cokolwiek bronili, to musiało być bardzo cenne.
- Yesun, co tam mamy? - młody porucznik, który był ich specem od elektroniki odsunął się od panelu modułu.
- Próbowali go wystrzelić, ale mechanizm spustowy się zaciął. Pewnie w wyniku naszego ostrzału. Moduł był zaminowany i ustawiony na detonację po oddaleniu się od statku na określony dystans.
- Był?
- Rozbroiłem mechanizm, sir.
- Dobra robota. Sprawdźmy czego tak zaciekle bronili. Broń w gotowości.


Oddział ustawił się przed wejściem do modułu kontenerowego. Wszyscy wycelowali broń w razie gdyby w środku czekała jakaś niespodzianka. Na znak majora jeden z jego ludzi stuknął w panel co zaowocowało gwałtownym otwarciem się wejścia. Palec na spuście karabinu majora drgnął na widok przeciwników prostujących ręce w ich kierunku. W ostatniej chwili informacja z mózgu powstrzymała odruch.
- Nie strzelać!! - Wydarł się w rozkazie.
Podnoszone ręce wcale nie miały broni. Jedynie zasłaniały twarze przed nagłym blaskiem z latarek przymocowanych do broni. Duża grupa ludzi siedziała upchnięta w kontenerze. Wszyscy w łachmanach i zachudzeni. Znajdujące się przy ścianach wiadra służyły jako ubikacje. De Vries patrzył na ludzi w kontenerze cały blady. Z przodu znajdowała się rudowłosa kobieta z dzieckiem na rękach, które płakało jakby je ze skóry obdzierano. Nie mógł oderwać oczu od tych nieszczęśników, którzy lecieli, aby zostać sprzedani. Handlarze niewolników… To wiele tłumaczyło. Kara za to była surowa. Ale trzeba było ich złapać na gorącym uczynku. Oni zaś… pozbywali się dowodów. Gdyby ostatni moduł się nie zaciął, to pewnie by się poddali, a tak walczyli, bo wiedzieli, że nie mają nic do stracenia. W sumie mieli rację.
- Zebrać mi tych skurwysynów przy śluzie. - de Vries wycedził przez zęby cały czas patrząc na rudowłosą kobietę z dzieckiem na ręku. Powinni aresztować ocalałych, aby postawić ich przed sądem. Była jednak możliwość i to oficjalna, z której mógł korzystać. Jeżeli złapani na procederze handlu żywym towarem przestępcy zabijali swoje ofiary, to mógł ich ukarać tak jak należało. Dzięki temu inni mieli nie próbować “pozbywać się dowodów”. De Vries z wielką przyjemnością skorzysta z tej opcji.

Eleutheria, gdzieś w nicości
— No nie! — jęknął Mal. — Tylko mi nie mówcie, że nas Chudy wrobił w handel żywym towarem. Oby nie, bo serio sprzedam jego sekrety każdej osobie w sektorze, której kiedykolwiek nadepnął na odcisk. Ugh!
- Nie przejmie się tym wcale. - skomentował de Vries - Będzie zajęty szukaniem cybernetycznych nóg, bo mu te prawdziwe z dupy powyrywam.
Po szybkim skanie przenieśli się do ambulatorium, gdzie Mal zajął się zabawą w doktora z ich gapowiczką podczas gdy Zeke robił za stróża patrząc na te rude włosy i wracając myślami do dawnych lat, które mu się przypomniały na widok dziewczyny.

Niespodzianka druga: pasażerka jest w ciąży.
Niespodzianka trzecia: pasażerka jest psioniczką.
Fakt, że dodatkowo jest chimerą nie był już tak bardzo zaskakujący, bo na pierwszy rzut oka można było to podejrzewać. Jej uroda była zbyt niecodzienna. Ciężarna chimera. To jednak było coś. To znaczyło, że dziewczyna była dużo warta dla tych, którzy prowadzili badania nad chimerami. Zeke nie uznawał handlu ludźmi, ale wiedział, że wiele osób miało odmienne zdanie i musiał się liczyć z konsekwencjami bieżących rewelacji. Te zaś nie były optymistyczne, bo skoro dziewczyna wkradła się na ich statek, to pewnie próbowała uciec, a to znaczy, że ktoś jej pewnie szukał. Dokładając do tego jej unikatową wartość jako ciężarnej chimery psionika, to ten ktoś pewnie nie będzie szczędził środków, aby ją odzyskać. To zaś stwarzało przed nim i jego załogą całą gamę potencjalnych niebezpieczeństw. Niebezpieczeństw, które mogły wyjść od sił, z którymi nie mieli szans się mierzyć. Te marne perspektywy sprawiły nawet, że w głowie majora pojawiła się niepokojąca myśl: może byłoby lepiej jakby dziewczyna nie przeżyła operacji? To by odjęło im zmartwień. Zawsze mogli wtedy potwierdzać, że starali się ją ratować.

Na szczęście operacja się jednak udała. Mimo tej czarnej myśli, która chodziła po głowie Zeke’a to nie chciał, aby coś się dziewczynie stało. Szczególnie, że teraz była pod ich opieką, więc mężczyzna czuł się za nią w pewnym sensie odpowiedzialny.

Niespodzianka czwarta: awaria zasilania na mostku
Jakby mało było przygód z ich pasażerką na gapę, to jeszcze do tego ich statek zaczął strzelać fochy. Jak się jednak okazało nie były to problemy typowe dla ich jednostki. Samara podłączyła jakiś znaleziony przez Jöela kryształ, aby go przeskanować. Świetny pomysł… w większości przypadków, ale tym razem okazał się nietrafny. Limit niespodzianek na jeden lot został już oficjalnie wyczerpany. Mieli pasażerkę na gapę, a teraz jeszcze i jakiś artefakt powodujący fiksację systemów. Po prostu pięknie. Jakby teraz mieli walczyć, to mieliby duży problem.

Niespodzianka piąta: pasażerka nie była rejestrowalna.
Limit niespodzianek został wyczerpany przy poprzedniej, ale los jest złośliwy i nie uznaje takich rzeczy jak limity. Jak mieć pecha to na całego. A miał być spokojny lot. Rutynowa misja. Szlag wszystko trafił ledwie wyruszyli.
- Nie możemy młodej wysadzić w żadnym cywilizowanym porcie. - Zadeklarował de Vries, któremu nie podobały się te wszystkie rewelacje - Dziewczyna to szpieg idealny. Nie rejestrują jej urządzenia, jest psioniczką. Ktokolwiek ją złapie i się zorientuje kogo ma u siebie zaraz zrobi jej pranie mózgu i przerobi w agenta, o ile tego jeszcze nie zaczęli robić. Na dodatek chimera, która może się rozmnażać. Jak jej dzieci będą miały takie same umiejętności, to zamiast agenta zrobią z niej klacz rozpłodową, aby mieć cały oddział. - Rzeczywistość była brutalna, o czym chyba wszyscy wiedzieli, a ta ruda stanowiła łakomy kąsek dla wszystkich. Im więcej się o niej dowiadywali tym bardziej ten kąsek był łakomy.
- Póki co niech leży w krio. Mal chcesz wyzwanie? Byłeś w stanie ją przeskanować do badań, więc na coś reaguje. Zorientuj się jak możemy mieć na nią oko. W ostateczności wszczep jej jakiś podskórny nanonadajnik. - Musiał istnieć jakiś sposób, bo przecież dziewczyna była zaczipowana i z interfacem, więc nie mogło być tak, że nic przy niej nie działa.
- To! - de Vries wskazał palcem na kryształ, który sprawił ostatnie rewelacje - Trzeba zabezpieczyć. Najlepiej z dala od dziewczyny. Na pewno jest jej, bo dwa takie cuda razem nie mogą być przypadkowe. Nie chcę aby nam rozwalało systemy w czasie misji. Zajmiemy się badaniem tego tałatajstwa, po wykonaniu zlecenia. Teraz lecimy na Rao. Tryb maskowania. Zabezpieczamy teren transakcji. Ustawiamy czujniki na perymetrze, aby uniknąć niespodzianek. Dostarczamy towar i lecimy dalej. Przy kontroli wprost mówimy o pasażerce na gape. Zamknęliśmy ją w krio i oddamy władzom w porcie, z którego uciekła.
 
Muagor jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem