Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2023, 22:32   #30
Morph
 
Morph's Avatar
 
Reputacja: 1 Morph nie jest za bardzo znany

- Proszę zapiąć pasy! - zarządziła Yagoda. Jej głos odbił się nad wyraz dziwnym i niepokojącym echem od paneli konsoli. Echo to stało się przyczynkiem do rozpoczęcia jakże typowych i standardowych objawów stresu po urazowego.

Nie ma nic bardziej bolesnego w całym wszechświecie niż moment wyjścia z nadprzestrzeni. Co poniektóre kobiety twierdzą, że bóle porodowe są gorsze, ale to tylko zwykły farmazon mający na celu podkreślenie i uwypuklenie ich reproduktywnej i wyjątkowej rolęi Bowiem o ile zaszczytu i traumy wydania na świat potomka, mogą doświadczyć nieliczni, to faza wyjścia jest niechcianym darem dla wszystkich, którzy podróżują w kosmosie.

Mimo postępu cywilizacyjnego. Mimo coraz wyższemu poziomowi technologicznego. Mimo kolejnych odkryć. Coraz lepszych urządzeń i stabilizatorów, tzw. faza wyjścia nadal dla wielu stanowi barierę nie do przejścia.

Koncerny farmaceutyczne prześcigają się w produkcji coraz bardziej skutecznych środków przeciwbólowych i tłumiących objawy szoku poskokowe.

To wszystko, jednak nadal na nic.

Żadne bowiem medykamenty, psychologiczne tricki, hipnozy, stymulanty, czy pradawne lub alternatywne metody nie są w stanie choćby w najmniejszym stopniu stłumić przygnębiającego uczucia, które nieodłącznie towarzyszy momentowi wyjścia z nadprzestrzeni.

Atom po atomie. Włókno po włóknie
Mięśnie w jednej chwili rozrywane na strzępy, by w następnej znowu stanowić jednolitą całość. Ciało, dusza i umysł wyrwane ze swoich przyrodzonych gniazd zostają wyrzucone hen, lata świetle w nieznaną dal. Wszystko po to, by po chwili na powrót stanowić, nierozerwalną całość.

Rozdmuchany do niewyobrażalnych rozmiarów wodorowy bąbel, w końcu pęka. Jego cieniutkie ściany rozpadają się pod wpływem olbrzymiego ciśnienia i nieustannego naporu kosmicznej próżni. W ten dramatyczny sposób kończy się podróż poprzez niezmierzone połacie galaktyki.

Krew ospałym strumieniem płynie z uszu, a język przypomina swą strukturą i kształtem wysuszoną na wiór szmatę.
Mózg nadaremno próbuje wyznaczyć kierunki w trójwymiarowej przestrzeni. Oczy pulsują i wibrują w rytm odległych pradawnych taktów.

Tak oto, wśród stłumionych jęków i zawodzeń skradziony, wojskowy prototyp wynurzył się z nadprzestrzeni w układzie Taodroom.

Ukłąd Taodroom
Eleutheria

- Skok nadprzestrzenny zakończony pomyślnie - oznajmiła swoim monotonnym i wyzutym z emocji głosem Yagoda - Przed nami rozpościera się układ Taodroom. W jego obrębie istnieje monogamiczna kultura oparta o niezwykły i bardzo skomplikowany system religijny społeczność. Zaleca się ostrożność i powściągliwość w kontaktach.
Ta roztropność, subtelność i dyskrecja objawiły się niemal natychmiast. Gdy tylko statek wyszedł z nadprzestrzeni, Val uruchomiła protokoły “stealth”

Tysiące najróżniejszych programów zostało uruchomionych w jednej i tej samej chwili. Każdy z nich miał za zadanie wyciszyć i ukryć każdą sygnaturę, zapis i sygnał emitowany przez Eleutheirę.


Oświetlenie i grawitacja wróciły na statku do swych standardowych parametrów. Silnik zamilkł zupełnie, pozostawiając w uszach członków załogi niepokojące uczucie braku poczucia bezpieczeństwa i sprawczości, Zamiast niego pomieszczenia i krodzie Eleutheri wypełnił zaburzający spokój, szum wirników jednostki manewrowej.

Val zanurzona całym ciałem w swym najwygodniejszym w całej galaktyce fotelu, chłonęła wszelkie bodźce, jakie dostarczały jej pokładowe systemy.
Wokół panowała niczym niezmącona cisza. Z jednej strony wydawało się to, jak najbardziej pożądanym odgłosem, z drugiej budziło demony strachu i niepokoju.

Mimo czającego się na krawędzi świadomości lęku, Val skierowała statek w kierunku krwiście czerwonej planety.



Rao majaczyła na holo ekranach, niczym mityczny i przysłowiowy reddot ze snajperskiej lunety.
Ich cel znajdował się niezwykle blisko. Oczywiście w kosmicznej skali. Pokładowe bulaje i tajk zakłamywały prawidłowe odległości.

Czerwona, martwa planeta rozgościłą się na wszystkich możliwych monitorach i dominowała w całej widzialnej przestrzeni. Można było ulec mylnemu wrażeniu, ze poza nią nic w tym systemie planetarnym nie ma.

- Wyznacza kurs niskiej orbity - oznajmiła Val, lawirując obiema dłońmi pomiędzy kolejnymi holo ekranami, Spośród wielu komend, bezbłędnie wybierała te prawidłowe i właściwe.
Eleutheria wolno zbliżała się do orbity Rao.

Ukłąd Taodroom
Eleutheria
Orbita Rao

Statek po raz kolejny okrążał Rao. Holo ekrany i bulaje, nie pozostawiały żadnych wątpliwości, że czerwona, kamienista planeta jest całkowicie martwa.
Nic tylko skały, kłęby czerwonego pył. Totalna pustka.

Typowa planeta próżniowa, na której poza górniczymi ruinami, nie istniało absolutnie nic wartego uwagi.

Dopóki w obręb orbity planety nie wszedł niewielkich rozmiarów jacht.

Już sama jego trajektoria lotu budziła liczne wątpliwości i znaki zapytania, Statek kluczył i zmieniał azymut, tak często, że można było odnieść wrażenie o kompletnej utracie kontroli nad lotem.

Na szczęście jacht bezpiecznie wylądował na dnie jednego z płaskich kraterów Rao. Wiele wskazywało jednak na to, że nie był to w pełni kontrolowany manewr. Wedle wszelkich odczytów, pomiarów i zapisów, jacht dosłownie wbił się na kilka metrów w głąb powierzchni planety.
 
Morph jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem