Sytuacja była dziwna. Stoczyła z sobą bój, w którym wygrał rozsadek. Praca, To było najważniejsze. Musiała wracać i ratować resztki godności. Nie miała pojęcia co im powie, ale potrzebowała wejść w rolę. Być znowu prokurator, a nie Apolonią z Tarnawy. Gotowa na uśmieszki, dogryzki i całą gamę docinków, weszła do środka. Zajęło jej to trochę mniej niż zapowiadała. To chyba dobrze. Na miejscu zastała jednak tylko Matkowskiego. Służbista? Ofiara systemu? Ktoś musiał zostać. Chociaż mógł zadzwonić. Więc?
Usiadła na swoim miejscu. - Przepraszam. Normalnie jestem bardziej profesjonalna. Po prostu… - zająknęła się, czując, że się pogrąża. - Tak to bywa, jak się pracuje zbyt blisko domu - wybrnęła.
W sumie, nie minęła się z prawdą.
__________________ A quoi ça sert d'être sur la terre? |