Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Inne Tutaj możesz zagrać w tych światach, które zostały pominięte powyżej. Czy będzie to rządzona przez orki Orchia, czy może kosmos w erze, kiedy słońca zaczynają gasnąć.. Na pewno znajdziesz tu coś dla siebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-06-2023, 20:09   #21
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Ekipa zdumiona nagłą ewakuacją pani Prokurator z litością patrzyła w oczy przełożonego. Wiktor zdawał sobie sprawę, że po wczorajszej zarwanej nocce, wszyscy wcześniej chcieli wskoczyć do łóżek. Dodatkowo, gęsta jak wiejska śmietana, atmosfera nierozwiązanych spraw prywatnych sprawiła, że komisarz podjął jedyną słuszną decyzję.
- Poczekam tutaj na Panią prokurator, to może jeszcze troszkę potrwać. - zawahał się przez chwilę i nie wiedzieć czemu skłamał w ciemno – Dostała pilny telefon z góry i musiała jechać. Jakaś nie dokończona sprawa, musiała to wyjaśnić w trybie pilnym, aby uniknąć konsekwencji.
Co ty pierdolisz Wiktor – pomyśleli równocześnie Maria i Maciej. Połączenie nie trwało dłużej niż kilkanaście sekund. Musiała by mówić, jak na końcu reklamy słyszanej w radio, gdzie spikerzy prześcigają się w czytaniu: „Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania, bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie... „
Oboje jednak zachowali się taktownie i nie chcąc ściągać kolejnych niesnasek na zespół zebrali się do wyjścia. Maciej odwrócił się jeszcze i zawrócił do stolika.
- Powiedz, że zapomniałeś klucza do pokoju, może Cię przenocuje nasza piękna Pola! Albo nie to, wiem! To będzie lepsze. Powiedz, że Marysia chrapie, a macie tylko małżeńskie łóżko. - rzucił na odchodnym ściszając głos technik.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 10-06-2023 o 20:15.
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-06-2023, 20:18   #22
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Sytuacja była dziwna. Stoczyła z sobą bój, w którym wygrał rozsadek. Praca, To było najważniejsze. Musiała wracać i ratować resztki godności. Nie miała pojęcia co im powie, ale potrzebowała wejść w rolę. Być znowu prokurator, a nie Apolonią z Tarnawy. Gotowa na uśmieszki, dogryzki i całą gamę docinków, weszła do środka. Zajęło jej to trochę mniej niż zapowiadała. To chyba dobrze. Na miejscu zastała jednak tylko Matkowskiego. Służbista? Ofiara systemu? Ktoś musiał zostać. Chociaż mógł zadzwonić. Więc?
Usiadła na swoim miejscu. - Przepraszam. Normalnie jestem bardziej profesjonalna. Po prostu… - zająknęła się, czując, że się pogrąża. - Tak to bywa, jak się pracuje zbyt blisko domu - wybrnęła.
W sumie, nie minęła się z prawdą.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-06-2023, 22:04   #23
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
*
Nawet jeśli w biegu, cały czas wyglądała świetnie. Zapach perfum, którego nie znał, powoli do niego docierał. Usta wciąż krwistoczerwone. Gdyby mógł podążyłby dalej, zastanawiając się, jaką bieliznę dzisiaj założyła.
- Pozostali byli mocno zmęczeni, większość informacji, które udało im się zebrać i tak pani już od nich, a właściwie Maćka, usłyszała – powiedział jakby na usprawiedliwienie, nie wiedzieć czemu, wciąż był w takiej dziwnej defensywie. - Miałem nadzieję, że moje towarzystwo Pani wystarczy. - i jakby szybko miarkując, że może zbyt dosłownie zrozumieć jego słowa dodał – chciałem przekazać moje spostrzeżenia dotyczące tropu krakowskiego i wczorajszej hipotezy.
-Nie o to chodzi. Trochę zamieszania wprowadziłam. Ale to incydent, zapewniam. Jestem już cała... - urwała, czując że brnie w złą stronę – jestem już. Właściwie to - spojrzała mu w oczy – wilk chyba sam potrafi mi przekazać ustalenia jego sfory. - Uśmiechnęła się. - Słucham więc. No chyba, że woli mnie pan zostawić samą z papierami?
Nie wiedział na ile dobrze usłyszał, a na ile sam sobie dopowiedział, zmanipulował wypowiedź. Pamiętał, jak kiedyś kolega z firmy chwalił się, jak zamknął sprawę, zamykając bogu ducha winnego człowieka. Wystarczy strzępek rozmowy. Słyszysz, co chcesz i idziesz w to. Teraz Wiktor sam nie będąc pewnym, czy dobrze usłyszał, brnął. Chciał wierzyć w to, że piękna pani prokurator powiedziała: ty mój wilku, przywódco stada, jestem już cała twoja.
Przypomniał sobie mit o Afrodycie, kiedy zazdrosny Hefajstos, zarzucając złotą sieć, przyłapał ją w alkowie w ramionach Aresa, na oczach wszystkich bogów Olimpu, których bóg kowal, wezwał na świadków. Wszyscy męscy członkowie panteonu prześcigali się wówczas w dyskretnych sugestiach, co zrobili by, aby móc być na miejscu boga wojny. Wiktor nie miał wątpliwości. Patrząc na Polę i widząc w niej wcielenie Afrodyty, orzekłby jak Hermes, że chętnie zamieniłby się z Aresem, nawet jeśli wszyscy bogowie i boginie mieli mu to za złe.
Nawet jeśli rozbierał ją w myślach, nie chciał jej zawieść, mieli sprawę, na której powinni się skupić. Kiedy patrzył, jak pani prokurator przygryza delikatnie wargę zaczął swoją opowieść.
- Trop krakowski prowadzi ewidentnie na uczelnie. Akademia Sztuk Pięknych i ostatnio modny wydział kreski komiksowej. Niewątpliwie nasza ofiara miała talent, zdaniem wielu niedoceniony. Zazdrośni rywale, wątpię by konkurencja mogła być tutaj motywem, ale to moja intuicja, posłucham Pani uwag. Pozostaje fakt, że był gejem, który wniknął w „świat wysokiego businessu”. I na tym motywem krakowskim skupiłbym się prędzej, chociaż patrząc na jego patrona, który sam próbuje wyjaśnić zagadkę – przyjrzał się wyrazowi twarzy Poli, jakby sugerując: mam tę samą wizytówkę co ty i co z tym, jako służba prawa zrobimy? Kontynuował. - póki co w tej materii nic nie wiem.
Na miejscu, pozostaje motyw rodzinny, który zawsze jest priorytetowy, zwłaszcza w takim katolickim regionie, a także jakieś porachunki. I tutaj ciekawe odkrycie wstępne z zeszłego wieczoru. Dwójka przedstawicieli tutejszego kwiatu młodzieży miała na niego oko. Przypomnę pani Prokurator, że wstępne raporty mówią coś o pobiciu. - chciał coś dodać, ale telefon, który przypadkowo zahaczył ręką spadł mu na podłogę. Popatrzył na Polę i pomyślał. - Żałosne. - Po czym schylił się po niego. Kiedy był już na podłodze, pozostając wyrażnie w parterze, odnalazłszy smartfona, zdał sobie sprawę, że jednak jest kretynem.
Ty tego wcale nie pomyślałeś jak założyłeś, tylko to durniu powiedziałeś!

*
Miłością życia Afrodyty był tylko i wyłącznie jeden mężczyzną. Jak na ironię, daleko mu było do boskości. Był zwykłym mężczyzną. Ten piękny i przystojny myśliwy rywalizował skutecznie nawet z bogami. To po jego śmierci piękna bogini nosiła żałobę. To zawsze, kiedy pada jej imię, wszystkie panie dopowiadają i jej Adonis. Wiktor nie wiedział, że pewien strasznie przystojny mężczyzna, jest zaledwie klika kilometrów dalej i co ciekawe uradowany i upojony alkoholem ojciec Apolonii mówi do niego:
- Mów mi Władziu, w końcu jesteśmy prawie jak rodzina.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 10-06-2023 o 22:11.
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-06-2023, 18:54   #24
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Przede wszystkim rzetelność. To sobie postanowiła. Początek miała podwójnie kiepski. Najpierw dziunia, pewnie niekompetentna z wysokim poziomem indolencji, potem profesjonalistka od siedmiu boleści wykorzystująca stanowisko do załatwiania prywaty w trakcie wykonywania obowiązków służbowych. Doprawdy możnaby pomyśleć, że ktoś specjalnie przydzielił jej tę sprawę, żeby położyła ja koncertowo. O nie! Niedoczekanie.
Skupiła się na danych i uważnie słuchała uwag Wiktora. Kiedy jednak niefortunny wypadek z telefonem upadającym na podłogę wprawił ich w niemałą niezręczność, szybko postanowiła ratować sytuację.

- Grzegorz Bida - rzeczywiście, mama coś mi mówiła, że dostał się na krakowską ASP. Czy był zdolny, nie wiem, myślę, że dla tutejszej społeczności taki talent mało znaczy. Może gdyby malował witraże, ale rzeźbił figury na ołtarze. - Roześmiała się. - Panu - z miasta - może wydać się to niemożliwe, ale tutaj wciąż króluje zaściankowość. Dodatkowo ludność się starzeje, młodzi uciekają, nie ma jak rozwijać nowoczesnych idei i edukować starych. Sama jestem tego przykładem, a przecież dzieli mnie od tego Grześka paręnaście lat…
Że był gejem to wydało się chyba dopiero jak poszedł na studia. Dopiero Kraków go ośmielił do coming out’u. Stąd też motyw prześladowania jest możliwy. Chociaż… to może być wszystko … może tu zostawił jakiegoś kochanka? Pojechał w wielki świat i o nim zapomniał? Kiedyś oglądałam taki film, w którym najgorszy prześladowca głównego bohatera geja, sam na końcu okazał się nieheteronormatywny. - Zamyśliła się przez chwilę. - Wygląda na to, że pierwszy raz w życiu w pracy pomoże mi mama. Muszę ją podpytać. Kto jak kto, ona mi powie co ludzie mówią, na pewno nic nie zatai i nie przeinaczy. Chociaż nie ma tu mowy o rzetelnej informacji - to jednak tylko plotka, ale ona czasem daje niezły trop. - Spojrzała na niego, jakby nagle sobie coś przypomniała - Co do patrona… Teraz rozumiem. - Druga wizytówka niespodziewanie znalazła się na właściwym miejscu w łańcuchu zdarzeń, które ją oplotły. - Chodzi o Ziętka? - oczekując potwierdzenia, wpatrzyła się w jego oczy na dłuższą chwilę, może zbyt długą nawet, bo poczuła się niezręcznie - Oj, to możemy mieć lekkie kłopoty. - Odczytała w końcu jego nieme potwierdzenie. - Nie znam go, ani tym bardziej jego podejścia do metod działania organów ścigania w naszym kraju. Zależy mu na wyjaśnienia sprawy, ale na ile będzie chętny pomóc? No cóż przekonamy się.
Pozostaje jeszcze kwestia okaleczenia. To mnie najbardziej frapuje. Czy rzeczywiście był to nieumiejętny zabieg? Czy wręcz odwrotnie? Nie wiem czemu, ale od razu przyszedł mi do głowy symbolizm. I wiadomość. Lub kara. - Przepraszam - otrząsnęła się i uśmiechnęła przepraszająco. - Wpadłam w trans analityczny i ślinotok. Słowotok! - poprawiła się natychmiast.
- Czyś ty już kompletnie oszalała - zganiła się w duchu. - Nie kompromituj się, skup się na robocie! - Ja potrzebuję trochę czasu na zapoznanie się z papierami, które od was dostałam i możemy działać. To jaki mamy plan? - dała mu w końcu dojść do słowa. Co prawda powinno być odwrotnie: to ona powinna mieć plan, ale w zaistniałej sytuacji...
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16-06-2023, 20:24   #25
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Delikatne dłonie młodego mężczyzny splotły się z kościstymi należącymi do starszego partnera. Nie kochali się tego dnia, wystarczyła im sama bliskość nagich ciał. Biznesmen patrzył w oczy przyszłego studenta i szukał w nich odbicia własnej duszy. Chłopak nie mógł wytrzymać spojrzenia, wiedział, że musi odbyć tę trudną rozmowę. Sięgnął po kieliszek z winem i podał go partnerowi.
- Musisz mi coś powiedzieć, tak? Coś cię gryzie? - pierwszy zapytał wpływowy Krakowianin.
- Czytasz mi w myślach. To chyba największy problem naszego związku. - młodzieniec uśmiechnął się – Poznałem kogoś – rzucił niby od niechcenia i czekał na reakcję.
- I? - lakonizm partnera zbił go z tropu.
- Czy to obojętność, czy źle zrozumiałem nasz układ? – zaperzył się chłopak.
- Wierność, mówi ci to coś? - starszy spokojnie tonował głos, patrząc jednocześnie na reakcję współrozmówcy.
- Ha, o to chodzi. Czy to ja mam żonę, dzieci i liczne romanse, może jeszcze nie dokończone w swoim CV! - młody mężczyzna nie wytrzymał.
Starszy niewiele się zastanawiając wyskoczył z łóżka jak oparzony. Palec oskarżycielski skierował w stronę młodszego kochanka.
- To nie było fair! Wiesz o mnie wszystko, akceptujesz to, pieprzysz się ze mną, bo chcesz! - końcówkę wypowiedzi prawie wykrzyczał, a zmarszczki na twarzy od razu się uwypukliły - Nikt Cię nie przymusza do niczego. Myślałem, że to oczywiste, więc nie spisywaliśmy żadnej notarialnej umowy!
- Cały Ty, a przede wszystkim tylko TY! A ja to co! Ciało do zapewniania ekstazy! - policzki chłopaka płonęły. - Całe szczęście, że On nie jest jak Ty. - to porównanie miało zaboleć i zabolało. Ale przyniosło też pozytywny efekt.
Biznesmen zamilkł. Przez chwilę przechadzał się po pokoju, w końcu przysiadł na rogu łóżka. Doświadczenie i dojrzałość wzięły górę.
- Jesteś pewny, że możesz mu zaufać? Też interesuje się sztuką? - pod tym pojęciem patron lokował grafikę i komiks.
- Póki co nie było przesłuchania, tylko... - młody nie dawał za wygraną.
- Stop, stop, nie to miałem na myśli. Martwię się Grzegorzu. Martwię, uwierz tylko o to w tym wszystkim chodzi. - ręka powędrowała ku policzku studenta, którą zaczął go delikatnie gładzić. - Zaufaj mi, boję się. Martwię się i boję.

Dwa miesiące później Grzegorz był martwy.

*
Komisarz Matkowski starał się słuchać pani prokurator z uwagą, choć było to trudne. Przede wszystkim nie przerywał. Patrzył w jej usta, bardziej skupiał się na jej delikatnych wargach, bieli zębów niż na poszczególnych słowach. Mimo wszystko w treści coś wyłapał: „Wiadomość lub kara” ta fraza mocno przebijała się w jego głowie. Było to na tyle silne, że zignorował jej ostatnie pytanie:
- Wiadomość do kogo? A kara za co? Myśli pani, że można tak po prostu ukarać i to w tak okrutny sposób młodego chłopca?
Westchnęła. W swej pracy słyszała już tyle ale i widziała już wystarczająco. Młodszych i bardziej okaleczonych z powodów, o których normalnemu człowiekowi nie śni się w najgorszych koszmarach.
- Oczywiście, że można. Człowiek potrafi, może. Jest najgorszym z oprawców, bo nie robi tego z potrzeby przetrwania. W procesie ewolucji musiało pójść coś nie tak – i stąd mamy psychopatów i dewiantów. Dla kogo wiadomość – nie mam pojęcia, ale kara … pozbawienie męskości za jej „złe” używanie?
- Idźmy dalej: złe używanie, czyli co? Homoseksualizm sam w sobie, może udział w orgiach męskich, a może jednak damsko-męskich, ale wyuzdanych. - bardziej stwierdzał niż pytał. - Czy używanie do złych celów w dosłownym słowa znaczeniu?
Siedząca nieopodal para, chyba musiała usłyszeć strzepek rozmowy, gdyż z niepokojem zaczęła przyglądać się stolikowi, przy który dyskutowali Pola z Wiktorem.
- Tego nie wiem. W dzisiejszych czasach takie rzeczy już nikogo nie dziwią, ale … - ściszyła głos i nachyliła się w jego stronę – a może on był bezpłodny, sprawdzaliśmy już to? Chociaż w tym wieku, to chyba za wcześnie, żeby o tym wiedzieć, no chyba, że zrobił sobie wazektomię albo jakiś inny zabieg... - Nagle spojrzała na niego z błyskiem w oku. - Czy to nie jest za proste? Za oczywiste? Odcinać gejowi jaja? - skrzywiła się, bo ewidentnie powiedziała to za głośno.
- Chyba powinniśmy zmienić miejsce, tutaj zrobiło się mniej gwarno, a co za tym idzie, nasze dywagacje mogą mieć zbyt wielu świadków. Spacer czy przejażdżka? Dam się uprowadzić, bo póki co, nie poznałem okolicy. Właściwie to i tak nie mam samochodu, bo Maciej zabrał kluczyki i odjechał w siną dal.
 
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-06-2023, 16:43   #26
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Na przejażdżkę? Hmm. Dam się uprowadzić? Czy to nie brzmi trochę mało służbowo? Nawet jeśli, to jakoś wcale jej to nie przeszkadzało. Od samego początku ich znajomość wymykała się konwenansom. Nie miała zamiaru w to teraz wnikać. Bardzo zależało jej, żeby popchnąć sprawę na właściwe tory, a to co będzie się działo wokół, to już drugorzędna sprawa.
- Wycieczki krajoznawczej godnej przewodnika PTTK to ja panu raczej nie zrobię. Mamy tu co prawda kamiennego żółwia i pozostałości strażnicy, ale nie są chyba warte dalekiej wędrówki. Za to mam inny pomysł. Tylko najpierw musimy pojechać do mnie - momentalnie poczuła jak dwuznacznie to zabrzmiało, ale nie zamierzała się poprawiać, rozbawiło ją to nawet. - Zapraszam - wskazała niebieskiego forda. - To niedaleko. - Spostrzegła zdziwienie na jego twarzy, więc wyjaśniła - mówiłam, że pochodzę z Tarnawy, rodzice oczywiście wciąż tu mieszkają. Bo chyba nie myślałeś, że jedziemy Krakowa - dodała już w myślach.
W czasie drogi opowiadała mu raczej nie o tym co widzi, a o tym jakie wspomnienia wiążą ją z danym miejscem. - O, tutaj, paliliśmy ogniska, a tam były takie polany z jagodami, że aż fioletowo w oczach się robiło. - Rozgadała się jakby jechała z dobrym znajomym, a nie z nowo poznanym kolegą z pracy. Na szczęście po piętnastu minutach byli na miejscu. Na szczęście dla jej wizerunku, bo jeszcze opowiedziałaby mu o swoim całym dzieciństwie i dorastaniu łącznie z nieszczęśliwymi miłościami i wpadką do rzeki w najlepszej niedzielnej sukience.
- Mamo? To ja. Znowu nie zamknęliście. A tak prosiłam!
- No daj spokój. Na noc zamykamy, a gdzie tam jeszcze do zmroku… - kobieta urwała, widząc nieznajomego mężczyznę wchodzącego za jej córką..
- To jest komisarz Wiktor Matkowski. Pracujemy razem.
- Bardzo mi miło.
- A to oczywiście moja mama.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
- Wejdźcie. Zaraz zrobię coś do picia.
Patrzyła na matkę pełna uznania. Nie dała po sobie nic poznać, tak jakby gdzieś za ścianą nie siedział kolejny facet, który przyjechał tu “za” jej córką. Jeden przyjechał sam, drugiego ona przywiozła. No istna komedia.
- Nie, mamo. Dziękujemy. Jedziemy prosto z obiadu. To znaczy z narady. Jesteśmy tu służbowo. Potrzebuję tylko wziąć parę rzeczy z mojego pokoju. - Pan Wiktor może poczeka w … - zawahała się, no pokój gościnny salonem nie był, a po drugie siedział tam pewnie Adam z ojcem - … ogrodzie? Mamy przepiękną altanę. - Miała nadzieję, że zabrzmiało to wiarygodnie. - Ja uwinę się raz dwa..
Wróciła po kilku chwilach przebrana w Tshirt, dżinsy i addidasy, co wywołało zdumienie na twarzach rozprawiającej w najlepsze dwójki. W ręku trzymała parę gumiaków. - Będziemy jeszcze potrzebować jednych dla pana komisarza. Tata powinien mieć jakieś, które się nadadzą.

Wyposażeni w odpowiedni “sprzęt” wsiedli do samochodu i ruszyli w dół, w stronę centrum wsi. Pytanie wyzierało z każdego milimetra twarzy Wiktora, ale był twardy i nie zapytał o nic, pozwalając jej przejąć kontrolę, za co była mu bardzo wdzięczna. W końcu mogła się poczuć na właściwym miejscu.
Po kilku minutach zjechała z asfaltówki i zaparkowała na polnej drodze.
- To wręcz niewyobrażalne, ale dla mnie jedno z najbardziej urokliwych miejsc w Tarnawie to właśnie ten mały wodospad koło starego młyna. To tu chodziłam na spacery, to tu urządziliśmy sobie kąpielisko, to tu robiłam sobie sesję zdjęciową pierwszym aparatem fotograficznym, na który zbierałam przez pół podstawówki i liceum. Nagle po tylu latach ktoś śmiał mi to odebrać i zbrukać wspomnienia… - zawiesiła głos - tam za tymi krzakami jest kolejne spiętrzenie. Pójdziemy w górę rzeki do młyna. Taka wycieczka krajoznawcza może być?
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?

Ostatnio edytowane przez Nimue : 18-06-2023 o 16:54.
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-06-2023, 20:15   #27
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Wiktor nie był pewien, czy nie zagalopował się za daleko z tym z porwaniem. Na szczęście piękna pani prokurator nie dała po sobie poznać, że komisarz zabrnął w swym żarcie za daleko. Właściwie zaskoczyła go, kiedy z dużą energią po drodze zaczęła opowiadać o swoim dzieciństwie. W jeszcze większe pozytywne zdziwienie wprawiła go przedstawiając mu swoją matkę. Zapraszając go do swojego domu, przełamała pewien etap znajomości. Większość osób, z którymi komisarz miał do czynienia rozmawiała z nim wyłącznie na gruncie czysto zawodowym. Dom, w szczególności ten, w którym się wychowano, pozostawał najczęściej tematem tabu. Szczególnie on rozumiał to świetnie, jak nikt inny.
Z radością więc skorzystał z zaproszenia i zanurzył się przez chwilę w jej świecie. Poczuł zapach trawy koszonej latem, w szczególności zapach kwiatów na łące, na której bawiła się młoda Pola wraz z rówieśnikami. Słyszał szum okolicznego lasu, wyobrażał sobie jak Antonowiczowie wspólnie zbierali grzyby i jagody. Nawet proza życia, czyli mozolne zbiory truskawek na polu, czy wieszanie prania na sznurku, miały swój magiczny wydźwięk. Wreszcie najważniejsze. W domu jej, doznał dziwnego uczucia, poczuł się przez chwilę wzruszony, kiedy słyszał jak matka opowiada mu z dumą, jaką ogromną radość odczuwa widząc to, co osiągnęła córka. Nie było w tym przechwałek, lecz prawdziwa miłość matczyna. Przez te kilka chwil poczuł się tak, jakby sam uczestniczył w wydarzeniach, które tutaj były codziennością w latach młodości Apolonii.
Nie był pewny jak opuścił dom Antonowiczów, jak wsiadł do samochodu i usiadł na miejscu pasażera. Chciał wciąż słuchać, dać się porwać jej opowieści. Czekał na to, jaką kolejną historią piękna gospodarz go zaskoczy.
Wysiedli z samochodu a on czuł się tak, jakby przez moment był w baśniowej opowieści. Gdyby nie musiał uważać na kamienie, zamknąłby oczy i poruszał się po omacku. Chwilo trwaj - zdawała się podpowiadać mu każda cząstka jego ciała.
Wreszcie, jakby cios obuchem, przyszło jej wyznanie: ktoś zbrukał.
Komisarz znał to świetnie, wrócił jego świat, który niszczono tak wielokrotnie. Z butem deptano marzenia, koparką wykopywano koszmary, które wcześniej głęboko zakopywał, wreszcie walcem rozjeżdżano nadzieje.
Sceneria baśni w większości gdzieś uleciała, nie było już skrzatów, które chowały się za każdym muchomorem. Najważniejsze, że przynajmniej piękna księżniczka-narratorka opowieści wciąż była obok niego. Prawdziwa z krwi i kości.
- Oszołomiła mnie Pani tym wszystkim, stąd pewnie wyszedłem w Pani oczach na milczka i dziwaka. - starał się usprawiedliwić, chociaż prokurator nic na ten temat nie powiedziała. – Wróciła Pani do wspaniałego miejsca, kochających rodziców, a ja przez chwilę, w mojej głowie stałem się częścią tej opowieści.
Rzeczywiście to trudne – kontynuował – wyobrazić sobie, że ścieżkami, którymi kiedyś nie czując strachu, poruszała się Pani jako mała dziewczynka, zakradł się morderca.
Tym bardziej, że Grzegorz dopiero co przestał być małym bezbronnym chłopcem, który pewnie biegał tutaj po łąkach i kąpał się w tej rzece.
Komisarz zrobił pierwszy krok w stronę wody: - Pozostaje mi obiecać, że jako rycerz – w głowie pozostać musiał mu wciąż baśniowy klimat – zapewnię pani bezpieczeństwo, przynajmniej w tej przeprawie – Wiktor wyciągnął rękę w stronę kobiety.
Chwilę ciszy, która zapadła gdy Pola dziwnie się zawahała, przerwał dźwięk telefonu.
Mógł to być wyłącznie sms. Kiedy Pola spojrzała na ekran odczytała wiadomość:
- Kochanie, kiedy wracasz? - pytał w niej Adam.
 
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-06-2023, 19:28   #28
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Dopiero teraz dotarło do niej co się stało. Słowa wypowiedziane na głos zwolniły blokadę uczuć. Gdzieś z tyłu głowy krążyły myśli, lecz nie pozwalała im wypłynąć. Teraz czuła po prostu złość. Czyż mało jest miejsc na świecie już brudnych i zbrukanych? Czy ta wieś, zaściankowa i konserwatywna nie mogła pozostać nietknięta złem tego świata? Ona nie garnęła się do niego, dlaczego on przyszedł do niej? Odgoniła te gorzkie myśli, słysząc, że komisarz zwraca się do niej i podaje dłoń. Już miała mu powiedzieć, że w tym wypadku chyba raczej to księżniczka powinna bezpiecznie poprowadzić rycerza po drodze, którą zna jak nikt inny, gdy tę wspaniale zapowiadającą się baśniową wymianę zdań brutalnie przerwał dźwięk smsa. Sięgnęła po telefon i przygryzła wargę. To doprawdy zaczyna być irytujące. Im bardziej się starał, im usilniej próbował naprawić to co zdecydowało o rozstaniu, tym mocniejsze w niej stawało się przekonanie o słuszności decyzji. Była rozdrażniona, ale jeszcze trochę i zmieni się to w gniew. Co mu strzeliło do łba, żeby tutaj przyjeżdżać? No tak. Wytłumaczył jej dlaczego się tu zjawił. Tylko, że było już za późno. Za późno, żeby próbować coś tworzyć razem. Przegapili ten moment. Owszem, to była też jej wina. Trwała w tym związku, bo było jej wygodnie. Przecież nigdy nie powiedziała mu, że to dla niej za mało. A może wtedy jeszcze nie wiedziała? Przecież nie mogła go winić za to, że sama nie wiedziała czego chce. I co teraz? Jak wybrnąć z tej sytuacji? Była pewna, że odpuści. Tymczasem… Nie! Za późno. Decyzja została podjęta i żadne obłaskawianie rodziców tutaj nie pomoże. Niepotrzebnie powiedziała, że go odwiezie. Trzeba było kazać mu spadać. Tak. Tylko, że to nie było w jej stylu.
- Pracuję. Będę późno - wystukała krótko, schowała telefon do tylnej kieszeni i od razu ruszyła przed siebie, zapominając o czekającej na nią dłoni. Zmitygowała się jednak po chwili i odwróciła.
- Chodźmy. Poprowadzę, te kamienie są zdradliwe. - Chyba musiała poczekać aż uleci z niej złość. Szli więc powoli po obślizgłych kamieniach, brodząc w bardzo płytkiej o tej porze Tarnawce.
- Przepraszam - odezwała się w końcu - chyba zepsułam panu możliwość wykazania się rycerstwem. Cała ja. Zawsze robię wszystko po swojemu. Czyż nie taki powinien być prokurator?
Wiktor przez krótką chwilę przyglądał się w milczeniu Poli. Widział te krótkie napięcie jakie pojawiło się, kiedy toczyłą wewnętrzną walkę pisząc sms-a. Nie znał treści krótkiej wymiany informacji, ale dostrzegł, jak prokurator zaciska wargi. Kiedy mijała go ignorując wyciągniętą rękę był pewny, że coś lub prędzej ktoś musiał zakłócić jej spokój, którym tak emanowała jeszcze przed momentem. Kiedy wróciła do jego świata i umiejętnie próbowała naprawić sytuację postanowił zignorować całe zajście i miłym żartem spróbował rozładować sytuację.
- Stanowczy i niezależny zdecydowanie tak. Obawiam się jednak, że jeżeli wyszłoby na jaw, jak atrakcyjne osoby kończą aplikację prokuratorską wzrost przestępczości osiągnąłby legendarny poziom. Każdy chciałby zostać przesłuchany, nawet za kradzież wafelka. A wówczas zwykły gliniarz, jak ja, nie miałby nawet chwili czasu, aby nieudolnie poudawać rycerza w gumiakach.

No i niewiele trzeba było, żeby się uśmiechnęła. Albo może właśnie aż tyle? Na szczęście nie obraził się na jej dość niekulturalne zachowanie i raczej odpychającą postawę. Z niekłamaną przyjemnością wyłowiła odważny komplement. Tego właśnie teraz potrzebowała - podbudowania poczucia własnej wartości, bo rozterki, które nią targały, trochę ją go pozbawiły.
- Zwykły gliniarz? No chyba nie bardzo. Zapewniono mnie, że będę współpracować z najlepszymi, bo przecież przedmiotem sprawy nie jest żaden wafelek niestety. A rycerzem w gumiakach też trzeba umieć być! Są ludzie, którzy w ciuchach od Armaniego wyglądają żałośnie, a są tacy, którzy w gumiakach z wiejskiego sklepu Społem są pociągający. - Było za późno, żeby cofnąć, to co powiedziała. Może to była chęć odwdzięczenia się za jego komplement, a może … Nie no, rzeczywiście gumiaki w niczym nie ujmowały mu męskości. - Hola, hola, Pola. Wy tu pracujecie. Co chcesz zrobić? Rzucić się z deszczu pod rynnę?
- O. Już widać wodospad. Ja wiem, że to nie wygląda jak wodospad, ale zawsze tak nazywaliśmy te progi. - Spojrzała na policjanta - Ciężko się tu idzie? A z ciałem? Raczej nie wyobrażam sobie. Przeniesiono je z pola. A pól - niech pan spojrzy - dookoła jest trochę, z tym, że żadne nie sąsiaduje bezpośrednio z rzeką. Z obu stron są drogi. Ktokolwiek przeniósł zwłoki, musiał mieć krzepę. No chyba, że nie był sam.
- Albo przetransportował zwłoki jakimś środkiem komunikacji - wszedł praktycznie jej w słowo, uzupełniając ciąg wypowiedzi. - Na miejscu technicy zabezpieczyli kilka śladów, ale wydają się za stare i mało czytelne. Dwóch ludzi niosących ciało mogłoby rzucać się w oczy, zawsze mógł się trafić świadek mimo nocnej pory, w końcu była to sobota. - zamyślił się po czym kontynuował - Pytanie czy autochtoni mają zaufanie do policji. Z drugiej strony dziwi fakt, że nikt nie doniósł na sąsiada. Z doświadczenia wiem, że na wsi ludzie bywają często skonfliktowani. Póki co, feralnej nocy nikt nic nie widział i nie słyszał. Myślę, że jutro możemy spróbować dowiedzieć się na komisariacie, co miejscowym udało się ustalić. Mieli przepytać właścicieli okolicznych gospodarstw. A póki co możemy zastanowić się, z której strony “przybyło ciało”. Od strony głównej drogi wydaje się to chyba niemożliwe, jakiś samochód wracający z nocnej imprezy mógłby stanąć na przeszkodzie. Pozostaje ta boczna droga, albo ktoś zwyczajnie szedł rzeką, co dodatkowo zatarłoby ślady. Czy bród rzeki jest tam wyżej też taki, bo nurt nie wydaje się być niebezpieczny dla człowieka?
- W tej chwili jest podobnie jak tutaj. Spokojnie można brodzić. Wszystko zależy od pory roku i kaprysów aury. W czasie suszy Tarnawka mocno wysycha, ale przy deszczach zdarzały się tragiczne w skutkach podtopienia. Wtedy bezwzględnie wydziera brzegowi miejsce dla siebie. Sama nie wiem. Mnie się tu idzie okropnie niewygodnie. Nie wyobrażam sobie nieść jeszcze jakiegoś ciężaru, chociaż rzeczywiście, rzeka najlepiej ukryłaby ten podejrzany transport i pewnie dla mężczyzny a już na pewno dwóch, nie byłby to problem. W takim razie powinniśmy poszukać miejsca gdzie można zejść do wody. Wbrew pozorom nie jest to takie proste - większość terenów brzegowych jest zarośnięta, albo stroma. Kolejna kwestia to z której strony? Z góry? Czy z dołu?
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-06-2023, 20:44   #29
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Zajęli się poważnie analizowaniem brzegów koryta rzeki. Ona po prawej, on po lewej. Oczywiście na nic nie liczyła. Zawsze bawiły ją pokazywane w filmach historie, w których główny bohater - policjant lub prokurator - znajdował kluczowy ślad po tym jak teren został już przeszukany przez profesjonalną ekipę techników i śledczych. Doprawdy absurd. Oczywiście taka sytuacja mogła się wydarzyć. Raz na jakiś czas, a nie w co drugim filmie kryminalnym. Ale to nie był film… W ramach ciągu skojarzeniowego momentalnie w głowie rozbrzmiały jej słowa:

“Powiedział, może byśmy tak kiedyś, może dzisiaj, powiedział
Tak, zróbmy to, tak by nikt nie widział
Może w parku, pod lasem, na torach, przy garażach
Tam, gdzie zawsze jest ciemno i gdzie prawie nikt nie chodzi
Nie będziemy wybierać, powiedział. Ten, kto pierwszy
Niczym ostrze losu, pierwszy, który się trafi
Tylko pamiętaj, bez hałasu, bez zbędnych emocji
Poczuj w sobie siłę i rób tak, żeby zabić.


Pierwszy, który się trafi. Lecz ten ewidentnie nie był przypadkowy. Tego akurat była pewna. Za dużo cech szczególnych, predysponujących go do roli wybrańca. Omiotła wzrokiem okolicę. Wszystko się zgadzało. Dom Bidów był niedaleko więc chłopak pewnie przyjechał odwiedzić rodziców. Raczej wątpiła, by przechadzał się po wsi w celach rozrywkowych.

Mówił, ciekawe jak to jest tak naprawdę zabić
W rękach trzymać przeznaczenie, jego panem być
Wiesz, chciałbym. Może byśmy tak kiedyś na ulicy
W jakimś ciemnym miejscu, tak by nikt nie widział.


- Proszę tu spojrzeć! - dobiegło do niej z drugiej strony - tu są jakieś ślady bieżnika.
Wyswobodziła się z sieci swoich analiz. Ruszyła energicznie w jego stronę. Naprawdę? Trop? Przegapiony? Nie wierzę. Tak jak w filmie? Mimo to przeszedł ją dreszczyk podniecenia. Jeszcze jeden krok, drugi, trzeci i … ślizg! Poczuła jak ogumiona stopa nie znajduje stabilnego oparcia i zsuwa się z omszałego kamienia. W mig utracona równowaga i chwiejący się horyzont… Zimna, brudna woda, zdarta skóra na dłoniach i rozbite czoło o … twardą klatkę piersiową mężczyzny, którego silne ramiona przyciągnęły ją do siebie w ostatniej chwili ratując przed tym, co widziała już oczami wyobraźni. Przylgnęła do niego mocno, jakby pod nogami miała Rów Mariański, a nie ledwie zakrywający kostki nurt potoku, którym tak naprawdę była Tarnawka. Jej wybawiciel zachwiał się, lecz po krótkiej chwili zmagań z równowagą, zdołał ją utrzymać i ustabilizować pozycję, w której się znaleźli. Jego zapach owionął ją jak fala uderzeniowa po wybuchu. Perfumy czuła już wcześniej, lecz teraz z tak bliska, zmieszane z zapachem ciała wwiercały się w każdy por jej skóry. Wciągnęła głęboko powietrze. Nie. Nie. Nie. jeszcze chwila i … Szybko wyswobodziła się z jego objęć.
- No i miał Pan w końcu okazję zabawić się w rycerza. - roześmiała się trochę sztucznie. - Mówiłam, że te kamienie są zdradliwe. Byłam bliska badania nosem stopnia obłości głazów rzecznych, a może nawet i ich twardości zębami. No dobrze. Niech mi pan pokaże to znalezisko - zachęciła jakoś bez przekonania. Coś nie dawało jej spokoju. Rozejrzała się dookoła. Kiedy upadała … Cofnęła się o kilka kroków, próbując odtworzyć swoją przeprawę przez nurt. Odnalazła nierówny kamień. Pochyliła się, tak by głowa znalazła się na tej samej wysokości kiedy zobaczyła … błysk! Jest. W zupełnie innym miejscu niż Wiktor znalazł ślad. Ruszyła tam zupełnie zapominając o ostrożności. Na szczęście tym razem dotarła bezpiecznie do celu. Stanęła przy brzegu. Z tej perspektywy nic nie było widać, ale gdy przykucnęła, zobaczyła wyraźnie srebrzysty kształt ukryty wśród traw. Sięgnęła do plecaka i wyjęła z niego jednorazowe rękawiczki i woreczek strunowy.
- Hmm… Jak w filmie - mruknęła, zakładając rękawiczki i podniosła z ziemi sierp.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?

Ostatnio edytowane przez Nimue : 24-06-2023 o 20:49.
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-06-2023, 21:41   #30
 
Athos's Avatar
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Plan był doskonały. Wierzyłem w każdy jego element. Póki co, wszystko układało się po mojej myśli. Prowadzący śledztwo ruszyli powoli, stopniowo zagłębiając się w zagmatwaną łamigłówkę. Musiałem pomóc im w zadaniu. Należało podrzucić trop, to powinno ich nakierować na właściwe tory. Czy przemyślałem wszystko? Każdy szczegół?
Tak naprawdę: nie. Wszystko spierdolił Grzegorz. A właściwie ktoś, kto zabawił się nami, pociągał za sznurki, wymyślił tę cholerną historię. Bóg, Pan, demiurg, każdy nazywa go inaczej, w zależności od wiary, która dla mnie była obca. Być może dlatego, że dotychczas nie spotkałem na swojej drodze Boga, nie poznałem też żadnego klechy, który by mnie oświecił, natchnął.
Zapytacie czy to zwykły przypadek sprawił, że spokojna okolica zalała się krwią?
Nie. Tak naprawdę wszystko zaczęło się od zła. Sam szatan upodobał sobie starą szopę, w której wszystko miało swój początek. Od mojej ostatniej wizyty w tamtym miejscu, upłynęło blisko dwa lata. Od dwóch lat miałem w głowie tylko jedno. Prosta myśl rozrosła się i stworzyła obraz tego co się dokona. Od tego momentu każdy dzień, każda noc, były moją chwilą. Odkąd się urodziłem było mi to pisane.
*
Maciej, pomimo faktu, że wczorajszą noc spędził pracując, nie mógł zasnąć. Wydawało mu się, że coś zostało przeoczone. Otworzył okno. Było jeszcze jasno. Patrząc na zielone łąki otaczające ich miejsce noclegu zamarzył o dzieciństwie. Jakie wtedy życie było proste. Bez kłopotów, trudnych decyzji, a przede wszystkim odpowiedzialności. Teraz czuł się zmęczony życiem, które w większości wypełniała mu praca. Z rozmyślań wybudził go dym papierosowy. Ktoś perfidnie stał i palił po oknami,. Usłyszał cichy kaszel. Szybko domyślił się, kto zakrztusił się dymem nikotynowym.
Chwilę później był na dole. Przez chwilę przyglądał się Marysi. Ta na swój sposób wyglądała atrakcyjnie. Nie to złe słowo – pomyślał technik. Z tym papierosem wygląda niewinnie, dziewiczo, jak młody podlotek, który pali swojego pierwszego szluga, ukrywając się przed rodzicami. Uśmiechnął się i powiedział:
- Nie wiedziałem, że palisz młoda damo. - ton głosu zabrzmiał jak reprymenda.
- Ja też nie wiedziałam panie podglądaczu. Kupiłam kiedyś na specjalne okazje. Zapalisz? -skwitowała i wyciągnęła paczkę Marlboro w stronę Maćka. Ten zabrał papierosy tylko po to aby pobawić się paczką przerzucając ją między palcami.
- No coś ty. Dbam o formę. Jutro rano idę biegać, okolica wydaje się wspaniała do joggingu. Zresztą zbyt łatwo ulegam nałogom. Gdybym zaczął, to pewnie bym się zatracił całkowicie. Byłoby tak, jak ze słodyczami, jak zaczynam, nie znam umiaru. - delikatny uśmiech nie znikał z twarzy starszego policjanta.
- Długo im to czasu zajmuje, może mogliśmy zostać i poczekać. - zmieniła temat Maria, patrząc wnikliwie w Macieja, jakby w jego oczach chciała zobaczyć, co dzieje się z Wiktorem i panią prokurator.
- Z mojego skromnego doświadczenia wiem, że takie panie, jak nasza cudowna Pola mają wielu adoratorów, a z pewnością i patronów. Za wysokie progi dla naszego Wiktorka, Marysiu. W tym temacie możesz czuć się bezpieczna. Na moje oko, poflirtować mogą, ale ciasta z tego nie będzie gdyż... - nie dokończył wypowiedzi zapatrzywszy się w napis na papierosach. - Palenie powoduje bezpłodność. - przeczytał na głos - Chodźby z tego powodu powinnaś wyrzucić tę paczkę.
- Myślisz o tym samym? - zaciągnęła się ostatni raz aspirantka, po czym przygasiła na ziemi papierosa
- Mówiłem ci, że nie zamierzam palić. - rzucił wesoło Maciej.
- Wiesz, co mam na myśli. Kastracja równa się bezpłodność. To chciał ktoś zaakcentować? - nie dawała się zbyć policjantka.
- W tym przypadku nie dokonano pełnej kastracji, tylko na pierwszy rzut oka okaleczono jądra. Można by to rozumieć jako: gej czyli facet bez jaj, chociaż prędzej okaleczono by prącie, jeśli to miałoby mieć wydźwięk homofobiczny. - zamyślił się przez chwilę. - Ale tak możesz mieć rację idąc tym tropem. Czysto symbolicznie uderzono w strefę płodności. Podcięcie nasieniowodów jako odebranie możliwości posiadania potomka. Tylko po co robić to u trupa?
*
Czy może być piękniejsze uczucie, jak pochwycenie w swe ramiona anioła? Tak właśnie przez chwilę poczuł się Wiktor, kiedy cudowne ciało kobiece znalazło się w jego uścisku. Nie miał pojęcia, jak długo to trwało, zapewne chwilę, bo pani prokurator szybko wyswobodziła się. Unikała jego wzroku. Zaczęła szukać czegoś, co wcześniej musiało sprawić, że potknęła się na śliskim kamieniu. W końcu komisarz dostrzegł, jak ruszyła w stronę brzegu. Starając się ją asekurować podążył jej śladem. Przy brzegu zmuszony był schylić się. Teraz i on dostrzegł przedmiot, który wyraźnie tutaj nie pasował. Patrzył, jak kobieta powoli podnosi narzędzie, którego prawdopodobnie szukali. Sierp, którym próbowano wykastrować ofiarę, nosił jeszcze ślady krwi, jakby ktoś wcale nie próbował tuszować, tego co się stało.
- Brawo pani prokurator. W końcu coś mamy. Miała Pani idealne wyczucie! Tylko co robili technicy, którzy w niedzielę zabezpieczali ten teren. - zamyślił się. - Albo zrobili to po łepkach, albo ktoś się z nami bawi i podrzuca nam fanty. Co robimy? Wzywamy ich żeby obszukali i zabezpieczyli teren czy mam jechać z tym do Bochni? Zakładam, że nic więcej tu nie znajdziemy.
 
Athos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172