Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2023, 17:53   #129
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
- Potrzebujemy informacji o liczebności i lokalizacji Dzieci Bagien. Ilu mają wojowników, magów, szamanów, a ile cywili? Musimy też dowiedzieć się kim jest “Mówca Daruthek” i jaki jest zakres jego… kontroli nad pogodą i innych umiejętności magicznych. Przydałaby się nam też możliwie szczegółowa mapa okolic, jest pewien że wasze są o wiele dokładniejsze od naszych. - zaczął wymieniać niezbędne informacje Jin. W trakcie przemowy zdjął plecak i powolnymi ruchami rozpoczął go przetrząsać w poszukiwaniu zdobycznego symbolu Siewców Burz. W końcu go wygrzebał i powoli podał niziołce. Nie chciał by ich gospodarze naszpikowali go strzałami. - Znasz ten symbol? -
Staruszka patrzyła przez chwilę to na medyka, to na wyciągnięty przez niego symbol, po czym zaśmiała się cicho.
- Masz wiele pytań, chociaż wyglądasz jakby ciekawość już raz cię pokarała - zaśmiała się cicho, a alchemik skrzywił się wyraźnie - Ten symbol… mój dziadek opowiadał mi historie o Pasterzach Burz. Oddawali cześć Gozrehowi, jak i my, ale robili to - zamilkła, szukając słowa - niewłaściwie. Byli pełni buty, arogancji i egoizmu. Dziadek wspominał, że hodowali burze tak jak inne duże ludy hodują psy. Założyli wioskę niedaleko, a później świątynię w głębi dżungli. Wszyscy zniknęli w potężnej burzy, kiedy wciąż był dzieckiem, ale słuchamy przestróg przodków i nie zapuszczamy się tam, gdzie mieszkali - zrobiła pauzę, rozglądając się po współplemieńcach i robiąc gest, który miał zapewne jakieś symboliczne czy ochronne znaczenie. Kilku niziołków go powtórzyło.
- Nie mamy map, nasi łowcy ich nie potrzebują - wróciła do poprzednich pytań, mówiąc z dumą - A Dzieci Bagien… Są naszymi sąsiadami, odwiedzali czasem nasze terytoria, by łowić ryby lub pochować zmarłych w smołowych polach. Bardzo uparci i terytorialni, ale byli zawsze skorzy do handlu, przynajmniej do tego roku. Moi zwiadowcy mówią, że stracili tereny na północ od rzeki w walce z boggardami, pewnie dlatego nie chcą się już z nikim kontaktować, może przez to są tacy agresywni -
- Gdzie znajdziemy ruiny świątyni tych… wyznawców Gozreha? A co z lokum jaszczuroludzi i boggardów? Czy moglibyście je oznaczyć na naszej mapie? - spytał Jin.
- Tereny jaszczuroludów i boggardów były na północ stąd, po drugiej stronie rzeki. Song’O się tam nie zapuszczali, żyjemy bez zadzierania z większymi ludami. Świątynia była gdzieś na wschodzie, nasi przodkowie odwiedzali tylko wioskę Pasterzy Burz, dalej ich nie dopuszczono. -
- Na północ? To by sugerowało że jaszczuroludzie muszą przejść przez wasze tereny by dostać się do naszej kolonii… - odparł alchemik wyraźnie nad czymś myśląc - Nie zaobserwowaliście ataków w ich wykonaniu na swoje tereny? W forcie który odbiliśmy znaleźliśmy zmasakrowane zwłoki waszych współplemieńców, raczej by tego nie robili chcąc utrzymać z wami dobre relacje. Nie wspominając nawet o kiepskiej próbie zrzucenia na was odpowiedzialności.
- Tam mieszkali kiedyś, zanim boggardy zajęły ich terytoria - doprecyzowała szamanka - Song’O nie są ani groźni, ani ważni dla dużych ludów, a nasza wioska nie jest łatwa do znalezienia. To o czym mówicie, to pierwszy taki przypadek, ale będziemy przez to uważniejsi - powiedziała poważnie.
- Nie mam więcej pytań, dziękuję. - powiedział Jin, rozglądając się po towarzyszach.

- Ekhm… - chrząknął Zod niezręcznie - Szukamy też Kobaltowego Oka, statku kupieckiego który gdzieś w delcie rzeki miał stanąć na mieliźnie albo się rozbić. Jeśli wiecie coś o nim to informacje będą dla nas cenne. Są tam ludzie do uratowania.
- Sprawdźcie wzdłuż brzegu rzeki, statki nie pływają po naszych bagnach - po tych słowach staruszka rzuciła parę słów w niziołczym, na co kilku Song’O wybuchnęło śmiechem - Odnoga na południu jest głębsza i szersza, więc jeśli ktoś płynął rzeką, to pewnie nią -
Zod już wydał pierwszą głoskę czując jątrzącą potrzebę się bronić, ale… odpuścił mówiąc sobie, że to nie jest tego warte i tylko kiwnął głową.

Początkowo Edward nie włączał się do rozmowy, ufając że towarzysze poradzą sobie z zebraniem informacji, ale nie mógł się powstrzymać. Musiał spytać o to co interesowało go najbardziej.
- Hmm.. w sumie osobiście co nie do końca jest związane z naszym zadaniem chętnie spytałbym czy nie było gdzieś w pobliżu widać smoków? Takich jakby dużych dinozaurów ze skrzydłami plujących ogniem? Czy może jakiś starych kamieni z wyrytymi podobiznami takich?
- Wystarczająco ciężko jest polować na takie zwykłe, bez skrzydeł i ognia -
niziołka uśmiechnęła się - Nigdy takich nie widziałam -

Na koniec Jin nagle się pobudził, jakby sobie o czymś przypomniał.

- Będę potrzebował zwłok największego zwierzęcia jakie jesteście w stanie bezpiecznie zdobyć. Mogą być same kości, byle były kompletne. - powiedział alchemik, obserwując twarz niziołczycy. - Oczywiście jeśli nie będzie to zbyt dużym problemem.
Kobieta zawołała jednego z łowców i przez moment rozmawiała z nim w swoim języku, po czym zwróciła się do Jina.
- Kości ofiary należą do tego, kto ją upolował. Ale będziesz miał swoją szansę. Ostatnio w stronę pól smołowych szedł stary młotoogon, one mają dużo mięsa, ale są za duże dla Song’O -
- Dziękuję. - odparł nekrochemista.
 
Zaalaos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem