Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2023, 02:42   #40
Dekares
 
Reputacja: 1 Dekares nie jest za bardzo znany
Stefan nie był szczególnie szczęśliwy z dyspozycji ich oddziałów, martwiąc się czy miecznicy pewnej pani sierżant nie znajdą się w tarapatach działając samodzielnie, ale nie mógł z drugiej strony narzekać bo posłuchano jego sugestii aby przekonać miejscowych do pomocy w przeprawie przez bagno, no i dowództwo przychyliło się do jego prośby o możliwość poprowadzenia oddziału. Więć obiecał sobie nie zawieść zaufania jakim obdarzyła go przywódczyni. Obecność sierżanta Stefana razem z nim na szpicy wzbudziła w nim mieszane uczucia, z jednej strony widać było, że myśliwy zna się na swojej robocie i w zasadzie nie potrzebuje pomocy przydzielonego im przewodnika w wyznaczaniu drogi. Z drugiej wystawiało to dowódcę jednego z oddziałów na bardzo duże ryzyko jeśli wpadną na w tarapaty, a jego śmierć mogła zdezorganizować nie tylko jego oddział w nadchodzącej walce ale i utrudnić znacząco całą wyprawę po zapasy. W związku z tym Ostlandczyk zdecydował się chronić jego skórę jak tylko się da.
Starał się skupić na swoim zadaniu, systematycznie przypatrując drogę przed sobą i po lewej stronie drogi, czyli tej po której szedł oraz kontrolując w krótkich odstępach czasu czy widzi za nimi następnego w kolejności żołnierza aby w razie czego móc natychmiast przekazać mu sygnał np. o wykrytym niebezpieczeństwie który ten powinien podać dalej po linii. Im dalej zapuszczali się w bagno tym ta część zadania stawała się coraz trudniejsza ze względu na coraz gęstszą mgłę, co wymagało zmniejszania dystansu pomiędzy poszczególnymi żołnierzami. Stefan musiał przyznać także że z początku nie wywiązywał się ze swojego zadania tak dobrze jakby chciał. Pomimo starań nie potrafił się do końca skupić na zadaniu ponieważ jego umysł powracał do przerażających wspomnień z dawnych dni kiedy on i jego kompania pod przywództwem świętej pamięci kapitana Steinera zostali zostawieni na śmierć aby uratować resztę wycofujących się pod naciskiem band mutantów i zwierzoludzi oddziałów imperialnych. Nie był to ostatni raz kiedy walczył ze zwierzoludźmi czy co gorsza widział krwawe efekty ich ataków na podróżnych czy bezbronne wioski ale były to zdecydowanie wspomnienia które nie dawało mu spokoju. Co chwilę nachodziły go wspomnienia zabitych tamtego dnia towarzyszy broni rozpraszając go kompletnie.
Werner Huwke przyjaciel z jego dziesiątki próbujący utrzymać wylewające mu się z brzucha trzewia i błagający aby go nie porzucali na pastwę bestii tylko dobili…Hans Lufte, zawsze pełen wisielczego humoru psotnik rozpłatany niemal na pół przez topór gora… Franz Kupitz przeszyty wł… - Przez swoje rozkojarzenie wpakował się w trzęsawisko w którym ugrzązł po pas, gdyby nie miał w dłoni swojej sprawdzonej włóczni którą zdołał się zaprzeć o stały grunt po boku niechybnie padłby niczym kłoda w bagno pyskiem do przodu i utopił się jak ślepe kocie rzucone w worku do rzeki. Z opresji wyratował go ich przewodnik, jednocześnie klnąc na niego pod nosem, że przecież chwilę wcześniej razem z sierżantem pokazywali aby uważać na to miejsce.
Po tej wpadce Stefan zdecydował się wziąć w garść i skupić na zadaniu zamiast rozpamiętywać dawne porażki. Pomogło mu w tym otrezźwiające dokuczliwe zimno przeszywające go od pasa w dół dzięki kompletnie przemoczonemu ubraniu po wcześniejszej wpadce oraz odmówienie w myślach litanii do Sigmara którą prosił Go o prowadzenie w wykonywanym zadaniu i możliwość pomszczenia poległych towarzyszy.

Starał się odpowiadać na słowa Kolesnikowa bardziej potakującymi kiwnięciami głowy niż słowami aby nie ściągnąć na nich niechcianej uwagi hałasem.
Tym bardziej ruszył Azurowi na pomoc gdy ten zaplątał się w sidła zastawione przez wroga. Ostlandczyk z delikatnością o którą wielu by go nie posądziło uspokajał swojego czworonożnego towarzysza aby ten nie zrobił sobie dodatkowej krzywdy oraz nie narobił więcej hałasu.

No już Azurku, no już cicho, cichutko - szeptał psu do ucha trzymając go za łeb jedną ręką a drugą trzymając nieruchomo jego zaplątaną w sidło łapę kiedy Stefan Kolesnikow przecinał nożem krępujace je pęta.
Informacja o magicznym źródle mgły tylko potwierdziła wcześniejsze przypuszczenia Stefana i skłoniła go do zadania pytania Petrze:
Czy nasza magiczka może spróbować ją rozproszyć albo zlokalizować źródło ją wytwarzające?

***
Stefan nie wiedział co konkretnie powiedziało mu, że przed mini ktoś jest, nauczył się już jednak ufać swojemu przeczuciu w takich sytuacjach i zamarł w bezruchu po czym spojrzał na sierżanta kontem oka na sierżanta i zobaczył że ten także znieruchomiał, co go trochę uspokoiło, przynajmniej nie miał zwid.
Bardzo powoli uniósł w górę lewą dłoń zaciskając ja w pięść jako sygnał dla idących za nimi żołnierzy że mają towarzystwo i że powinni się zatrzymać i przekazać tą komendę po linii
Po tym mając nadzieje, że ktoś w ogóle widzi jego sygnały(bo nie pozwalał sobie na odwrócenie się chociaż na chwilę od potencjalnego zagrożenia aby to sprawdzić) powoli opuścił ramię w dół z rozłożoną równolegle do ziemi dłonią, jednocześnie przyklękając za najbliższą możliwą osłoną jako sygnał do reszty aby się ukryli. Spróbował jak najciszej to możliwe nakazać Azurowi cisze.
Sklął się w duchu orientując się w tej chwili, że przecież przed nimi mogą być Ci kusznicy i że nie wie jak ma ich wywołać aby Ci go nie ustrzelili ze swoich kusz, bo był za głupi aby zapytać idącej z nimi dwójki o potencjalne hasło.
Spojrzał na Kolesnikowa wściekły na własną głupotę po czym, pokazał mu ręką sygnał aby ten go osłaniał i ruszył powoli w kierunku kolejnej osłony zasłaniając się jednocześnie jak najbardziej tarczą przed potencjalnym ostrzałem.
- Raz kozie śmierć, jak co to będę darł się Mirmidia i tyle -pomyślał ruszając naprzód.
 
Dekares jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem