Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2023, 13:18   #20
Cioldan
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Cytat:
Napisał kapitan Morvis
Im mniej takich szumowin pałęta się po galaktyce tym lepiej. Gdybyś potrzebował z tym pomocy, to nasze prawa są pod pewnymi względami luźniejsze niż Republikańskie…
Zeltrończyk widocznie zareagował na te słowa wymownym skinięciem głowy i lekkim uśmiechem. Jednak postanowił się nie odzywać ze względu na swoich towarzyszy. Mieli teraz inną misję, ale na pewno zapamięta propozycję kapitana i może w przyszłości skorzysta. Podczas reszty spotkania uważnie słuchał i z kurtuazją przytakiwał bądź wypowiadał pojedyncze słowa, żeby pokazać, że przykłada dużą wagę do tego co mówi Senator (nawet jeśli w rzeczywistości nie do końca go interesowały różne informację). Parę rzeczy utkwiło mu w głowie jak wielkie platformy na gazowym gigancie, człekokształtne inteligentne gady, a także pas asteroidów w którym chowali się piraci. Skoro byli tam piraci, to może kryli się tam też łotry z Czarnego Słońca. Najbardziej jednak zapadła mu w pamięci informacja o medytujących mistykach. Gdy myślał o nich, czuł ekscytację i na jego rękach i nogach pojawiała się gęsia skórka.

Podróż minęła mu bardzo szybko, gdyż oddał się medytacji. HK-X1 przerwał mu tuż przed dotarciem na Cularin. Gdy ich eskorta udawała się z powrotem do swojego układu, Cioldan pośpieszył do komunikatora aby podziękować za wspólną podróż i życzyć udanego lotu powrotnego. Po wylądowaniu zaczęły dziać się rzeczy osobliwe

Cioldan aż się cofnął gdy poczuł Mocą obecność planety. To jednak nic w porównaniu z odczuciami Wędrowniczki. Wrażenie życia i obecności w Mocy było wszechogarniające. Oboje wyczuleni na Moc wędrowcy spędzali czas na różnorakich światach, także pokrytych dżunglą, lub lasem jak Kashyyk czy Yavin 4. Nigdy dotąd jednak nie odczuli czegoś takiego. Fala Mocy ogarnęła ich zmysły i nie bacząc na próby oporu, uniosła ich jaźnie ze sobą.
Cioldan spoglądał na klęczące przed nim istoty. Dwójka skrępowanych kotowatych Triannii patrzyła na niego z wściekłością, strachem i bezsilnością. Zeltron wyłączył miecz świetlny i obrócił się czując ulgę i po raz pierwszy od długiego czasu spokój. Na polance w cieniu jednego z ogromnych drzew stały dwie postacie okryte czarnymi płaszczami z naciągniętymi kapturami. Przez moment wyglądały na zaskoczone, że się tu znajdują, rozglądały się na boki jakby zdezorientowane… w momencie gdy kaptury obróciły się w stronę Cioldana, spod jednego z nich poczuł przenikliwy, wysączający życie chłód.
Zeltron stał w ruinach. Płonące i strzaskane resztki miasta w chmurach, latającej przetwórni gazów opadały w stronę głębin gazowego giganta. Ludzie i inne istoty biegały przerażone, szukając ratunku, który nie mógł nadejść. Postać w czerni spoglądała na Cioldana.
- Kim jesssteśśś? Ccczuję w tobie Moccc. – dziwny, syczący głos. Od postaci promieniował chłód. Przenikliwy, niszczący duszę chłód.

Cioldan i Wędrowniczka spojrzeli na siebie, po raz pierwszy czując swoją obecność. Stali na pustkowiu, pokrytym prochem z dawno wymarłej roślinności i rozciągającym się po horyzont. Słońce świeciło słabo, było jakby… mniejsze na niebie? Przed nimi znajdował się budynek, wysoka, strzelista cytadela z czarnego kamienia i kryształu, której postrzępione wieże wyciągały się ku niebu niczym upiorne palce. Z cytadeli promieniował chłód, silniejszy niż przedtem. Z otwartych wrót wyszły dwie postacie.
- Mówiłem ci! Są tutaj! – jedna z postaci wskazała na wysłanników.
- Ccczekaj. – odparła druga, czyniąc krok do przodu.
Wysłanników ogarnęła ciemność.


Cioldan stał w lekkim szoku. Spojrzał na twi’lekankę i zdążył jedynie odeprzeć Witaj gdyż wszyscy skupili się na jego towarzyszce. Sam zaczepił WD-40
-Hej, kolego, często Twoja partnerka ma takie dolegliwości? Jeśli tak i wiesz jak jej pomóc to współpracuj proszę z tutejszymi medykami- po czy podszedł bliżej Miraluki, ale tak by nie przeszkadzać medykom w działaniu.
-Nie wiem czy mnie słyszysz, ale jeśli jest coś co mogę zrobić, to powiedz.- po wysłuchaniu odpowiedzi zwrócił się jeszcze raz do witającej ich rangerki.
-Wiemy, że to teren Republiki, Wasi życzliwi sąsiedzi z układu Thaere nas eskortowali, gdyż w przestrzeni kosmicznej czaiło się niebezpieczeństwo. Zresztą widzę, że tutaj też niedawno odbyła się jakaś walka. Zauważyliśmy miejsce po jakimś dużym wybuchu, a i Twój strój świadczy o ciężkich czasach. Chcielibyśmy rozmawiać z kimś kto ma większą wiedzę na temat tutejszych walk, wyborów do senatu oraz wysokich strzelistych czarnych cytadeli
 
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem