Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2023, 19:28   #8
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Dopiero teraz dotarło do niej co się stało. Słowa wypowiedziane na głos zwolniły blokadę uczuć. Gdzieś z tyłu głowy krążyły myśli, lecz nie pozwalała im wypłynąć. Teraz czuła po prostu złość. Czyż mało jest miejsc na świecie już brudnych i zbrukanych? Czy ta wieś, zaściankowa i konserwatywna nie mogła pozostać nietknięta złem tego świata? Ona nie garnęła się do niego, dlaczego on przyszedł do niej? Odgoniła te gorzkie myśli, słysząc, że komisarz zwraca się do niej i podaje dłoń. Już miała mu powiedzieć, że w tym wypadku chyba raczej to księżniczka powinna bezpiecznie poprowadzić rycerza po drodze, którą zna jak nikt inny, gdy tę wspaniale zapowiadającą się baśniową wymianę zdań brutalnie przerwał dźwięk smsa. Sięgnęła po telefon i przygryzła wargę. To doprawdy zaczyna być irytujące. Im bardziej się starał, im usilniej próbował naprawić to co zdecydowało o rozstaniu, tym mocniejsze w niej stawało się przekonanie o słuszności decyzji. Była rozdrażniona, ale jeszcze trochę i zmieni się to w gniew. Co mu strzeliło do łba, żeby tutaj przyjeżdżać? No tak. Wytłumaczył jej dlaczego się tu zjawił. Tylko, że było już za późno. Za późno, żeby próbować coś tworzyć razem. Przegapili ten moment. Owszem, to była też jej wina. Trwała w tym związku, bo było jej wygodnie. Przecież nigdy nie powiedziała mu, że to dla niej za mało. A może wtedy jeszcze nie wiedziała? Przecież nie mogła go winić za to, że sama nie wiedziała czego chce. I co teraz? Jak wybrnąć z tej sytuacji? Była pewna, że odpuści. Tymczasem… Nie! Za późno. Decyzja została podjęta i żadne obłaskawianie rodziców tutaj nie pomoże. Niepotrzebnie powiedziała, że go odwiezie. Trzeba było kazać mu spadać. Tak. Tylko, że to nie było w jej stylu.
- Pracuję. Będę późno - wystukała krótko, schowała telefon do tylnej kieszeni i od razu ruszyła przed siebie, zapominając o czekającej na nią dłoni. Zmitygowała się jednak po chwili i odwróciła.
- Chodźmy. Poprowadzę, te kamienie są zdradliwe. - Chyba musiała poczekać aż uleci z niej złość. Szli więc powoli po obślizgłych kamieniach, brodząc w bardzo płytkiej o tej porze Tarnawce.
- Przepraszam - odezwała się w końcu - chyba zepsułam panu możliwość wykazania się rycerstwem. Cała ja. Zawsze robię wszystko po swojemu. Czyż nie taki powinien być prokurator?
Wiktor przez krótką chwilę przyglądał się w milczeniu Poli. Widział te krótkie napięcie jakie pojawiło się, kiedy toczyłą wewnętrzną walkę pisząc sms-a. Nie znał treści krótkiej wymiany informacji, ale dostrzegł, jak prokurator zaciska wargi. Kiedy mijała go ignorując wyciągniętą rękę był pewny, że coś lub prędzej ktoś musiał zakłócić jej spokój, którym tak emanowała jeszcze przed momentem. Kiedy wróciła do jego świata i umiejętnie próbowała naprawić sytuację postanowił zignorować całe zajście i miłym żartem spróbował rozładować sytuację.
- Stanowczy i niezależny zdecydowanie tak. Obawiam się jednak, że jeżeli wyszłoby na jaw, jak atrakcyjne osoby kończą aplikację prokuratorską wzrost przestępczości osiągnąłby legendarny poziom. Każdy chciałby zostać przesłuchany, nawet za kradzież wafelka. A wówczas zwykły gliniarz, jak ja, nie miałby nawet chwili czasu, aby nieudolnie poudawać rycerza w gumiakach.

No i niewiele trzeba było, żeby się uśmiechnęła. Albo może właśnie aż tyle? Na szczęście nie obraził się na jej dość niekulturalne zachowanie i raczej odpychającą postawę. Z niekłamaną przyjemnością wyłowiła odważny komplement. Tego właśnie teraz potrzebowała - podbudowania poczucia własnej wartości, bo rozterki, które nią targały, trochę ją go pozbawiły.
- Zwykły gliniarz? No chyba nie bardzo. Zapewniono mnie, że będę współpracować z najlepszymi, bo przecież przedmiotem sprawy nie jest żaden wafelek niestety. A rycerzem w gumiakach też trzeba umieć być! Są ludzie, którzy w ciuchach od Armaniego wyglądają żałośnie, a są tacy, którzy w gumiakach z wiejskiego sklepu Społem są pociągający. - Było za późno, żeby cofnąć, to co powiedziała. Może to była chęć odwdzięczenia się za jego komplement, a może … Nie no, rzeczywiście gumiaki w niczym nie ujmowały mu męskości. - Hola, hola, Pola. Wy tu pracujecie. Co chcesz zrobić? Rzucić się z deszczu pod rynnę?
- O. Już widać wodospad. Ja wiem, że to nie wygląda jak wodospad, ale zawsze tak nazywaliśmy te progi. - Spojrzała na policjanta - Ciężko się tu idzie? A z ciałem? Raczej nie wyobrażam sobie. Przeniesiono je z pola. A pól - niech pan spojrzy - dookoła jest trochę, z tym, że żadne nie sąsiaduje bezpośrednio z rzeką. Z obu stron są drogi. Ktokolwiek przeniósł zwłoki, musiał mieć krzepę. No chyba, że nie był sam.
- Albo przetransportował zwłoki jakimś środkiem komunikacji - wszedł praktycznie jej w słowo, uzupełniając ciąg wypowiedzi. - Na miejscu technicy zabezpieczyli kilka śladów, ale wydają się za stare i mało czytelne. Dwóch ludzi niosących ciało mogłoby rzucać się w oczy, zawsze mógł się trafić świadek mimo nocnej pory, w końcu była to sobota. - zamyślił się po czym kontynuował - Pytanie czy autochtoni mają zaufanie do policji. Z drugiej strony dziwi fakt, że nikt nie doniósł na sąsiada. Z doświadczenia wiem, że na wsi ludzie bywają często skonfliktowani. Póki co, feralnej nocy nikt nic nie widział i nie słyszał. Myślę, że jutro możemy spróbować dowiedzieć się na komisariacie, co miejscowym udało się ustalić. Mieli przepytać właścicieli okolicznych gospodarstw. A póki co możemy zastanowić się, z której strony “przybyło ciało”. Od strony głównej drogi wydaje się to chyba niemożliwe, jakiś samochód wracający z nocnej imprezy mógłby stanąć na przeszkodzie. Pozostaje ta boczna droga, albo ktoś zwyczajnie szedł rzeką, co dodatkowo zatarłoby ślady. Czy bród rzeki jest tam wyżej też taki, bo nurt nie wydaje się być niebezpieczny dla człowieka?
- W tej chwili jest podobnie jak tutaj. Spokojnie można brodzić. Wszystko zależy od pory roku i kaprysów aury. W czasie suszy Tarnawka mocno wysycha, ale przy deszczach zdarzały się tragiczne w skutkach podtopienia. Wtedy bezwzględnie wydziera brzegowi miejsce dla siebie. Sama nie wiem. Mnie się tu idzie okropnie niewygodnie. Nie wyobrażam sobie nieść jeszcze jakiegoś ciężaru, chociaż rzeczywiście, rzeka najlepiej ukryłaby ten podejrzany transport i pewnie dla mężczyzny a już na pewno dwóch, nie byłby to problem. W takim razie powinniśmy poszukać miejsca gdzie można zejść do wody. Wbrew pozorom nie jest to takie proste - większość terenów brzegowych jest zarośnięta, albo stroma. Kolejna kwestia to z której strony? Z góry? Czy z dołu?
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem