Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2023, 08:53   #97
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
VANNESSA BILLINGSLEY

Kiedy tylko wzięła bukiet do ręki, kolce przebiły jej dłonie, a bukiet załkał głośniej. W jedno uderzenie serca, róże wpiły się w ciało Druidki i ich kolce wrosły w skórę na dłoni Vannessy. Ale to trwało tylko krótką chwilę, bo kiedy się obudziła, nie czuła ani bólu, ani strachu, jaki przez chwilę jej towarzyszył gdy wyjący bukiet wrastał w jej ciało.

Obudziła się, czując że całe ciało i ubranie ma przepocone. Było niezwykle gorąco, upalnie i duszno, a przez okno wpadał do środka blask dnia. Czuła, że ciało ma odwodnione, więc musiała spać dość długo. Ale przynajmniej minęło zmęczenie. Chociaż wrócił głód.

Pod oknem słyszała śmiech bawiących się dzieci. Jakże niepasujący do czasów apokalipsy. Gdzieś, niedaleko jakaś kobieta kłóciła się z jakimś mężczyzną, zarzucając mu małostkowość i nieczułość i wyznając, że „anioły nie wzięły go do diabła”.

Nie miała pojęcia co dalej.

Mogła zostać tutaj, w tym azylu Towarzystwa. Doczekać tych dni, które dali im Skrzydlaci. Mogła zająć czymś swoje ciało, swoje ręce i swój umysł. Walczyć o kolejne godziny czy dni w kurczącym się czasie, jaki im pozostał.
Znała anioły. Nie wiedziała skąd, ale je znała. Czuła, że nie ustąpią i że zakończą to, co zaczęły, jakby się nie starała i jak by ich nie błagała.

Potrzeba fizjologiczna wygoniła ją z pokoju. A kiedy z niego wyszła zobaczyła stojącą tuż przy drzwiach osobę.

To była … Brygid Jensen. Jej „wybawicielka” z zamku Fae. Jej towarzyszka z podróży do Londynu. Ta, która została aby walczyć z draughami, kiedy portal otworzony w panice, przeprowadził Vannessę do tego miejsca, w których chyba … utknęła.

- Wyglądasz jak siedem nieszczęść – powitała ją Brygit w dość nieuprzejmy, wręcz męski sposób. – Ale w sumie ja pewnie wyglądam podobnie.

Wyciągnęła w jej stronę kubek z którego sama wcześniej coś popijała. Nawet z odległości trzech kroków, jaka oddzielała Vennessę od Brygit, druidka wyczuwała alkoholowy zapach.

- Towarzystwo dobrze cię traktuje?

Czyżby faktycznie ta nefilimka martwiła się o Vannessę, czy też za tym pytaniem tkwiło jakieś drugie dno.


EMMA HRCOURT

Powrót do ciała zawsze przypominał wskoczenie w za ciasne ubranie. Takie z mięsa i wypełniających ciało brudów zalegających w jelitach. Nigdy nie było niczym przyjemnym. Boleśnie przypominał, jak bardzo ogranicza ludzi ich ciało. Jak bardzo wiele narzuca łańcuchów i potrzeb. Takich fizycznych, często brudnych potrzeb.

Powrót do ciała był niczym gwałtowne wynurzenie się z głębiny lub nagłe przebudzenie z przyjemnego snu. Nie był niczym fajnym.

Ale ten stan, trwający zazwyczaj kilkanaście sekund, łagodziła tym razem obecność Fincha.

O’Hara siedział obok Emmy i nawilżał jej delikatnie usta namoczoną w chłodnej wodzie szmatką. Widząc, że wróciła, posłał jej ciepły uśmiech, który rozjaśnił również jego oczy.

- Trochę to trwało – powiedział, dając jej dojść do siebie, co zazwyczaj trwało kilka minut, nim duch przypominał sobie o tym, jak działają mięśnie i motoryka ciała. – Już się zastanawiałem, czy nie wskoczyć za tobą.

Przetarł jej czule spocone czoło. Miała nadzieję, że inną szmatką. Jej twarz jeszcze nie była w stanie działać prawidłowo, podobnie jak z ust nie był w stanie wydobyć się żaden dźwięk. Ale O’Hara zgadywał o co chciała zapytać.

- Osiemnaście godzin. Tyle czasu cię nie było.

Skończył ocierać jej ciało i cierpliwie poczekał, aż zdoła się poruszyć, a gdy już była w stanie pić, podał jej kubek wody.

Płyn wydawał się chłodny i niesamowicie ożywczy, gdy Emma przełykała go małymi łyczkami. Podróż astralna zawsze zabierała mnóstwo energii. Między innymi dlatego ludzie jej nie lubili.

- Zbieraj siły, Emm. A ja opowiem ci, co się tutaj działo. A potem ty opowiesz mi o swojej podroży.

To wydawał się dobry pomysł.
Oczy Fincha wydawały się poważne i skupione.

Wiedziała dlaczego. Korzystał z jej daru Wyczucia, aby przyjrzeć się jej uważnie. Dopatrzyć oszustwa, opętania, złodzieja ciał. Nawet dyskretnie, niby przy ocieraniu szmatką czoła, użył wyświęconej wody, która miała zdemaskować potencjalny Pomiot Piekielny, który miałby okazję pokonać Emmę i zająć jej miejsce, podszywając się pod podróżniczkę astralną. O’Hara nie ryzykował niespodzianek. Zweryfikował wszelkie potencjalne oszustwa, jakie mogli zastosować Złodzieje Ciał, upewniając się, że ona to ona i nic więcej.

- Zatem. Tutaj nudy. Problemy z uchodźcami, z dzieciarnią z sierocińca, z Vannessą nie. Spała jeszcze trzy godziny temu. Co jakiś czas byłem koło niej, a tutaj pilnował cię Aniołek. Kilka razy musiałem pogonić Gemmę. Lubię tę małą. Chodzi koło ciebie, jakbyś była pępkiem świata. Gdyby była facetem, oczywiście nieco starszym i przystojniejszym ode mnie, mógłbym poczuć się zazdrosny. No, ale moja uroda, jak to się mówi, jest unikalna. Jak rzeźby Picassa. Niby krzywa, a jakaś taka magnetyczna. Nie to co twoja. Twoja jest klasycznym przykładem piękną. Żadnych krzywizn i takich tam. Kto tylko spojrzy pomyśli - niebiosa, jaka ona jest piękna.

Zamęczał ją, bo nie mogła zripostować. Dopiero gardło wracało do sprawności.

- Dobra. Wracając. Wszystko tutaj jest w stagnacji. A ja mam coraz więcej tego, co potrzebuję. Myślę, że jutro zaczniemy wdrażać główny plan w działanie. Kopaczka i Brygit chcą nam pomóc. Aniołek i reszta Towarzystwa też. Nie wiedzą, co planujemy, ale wiedzą, że mamy coś w zanadrzu. Aha. I jest coś jeszcze. Coś bardzo przykrego i smutnego. Jesteś gotowa to usłyszeć?

Oczy Fincha były teraz naprawdę poważne, a to zdarzało się mu niezwykle rzadko. I były też wypełnione smutkiem i gniewem.
Ale emocje te ustępowały, gdy patrzył na Emmę.
Wtedy oczy te rozjaśniało ciepło i uczucia, które są marzeniem wielu innych ludzi. Marzeniem o tym, aby ktoś spojrzał na nich takim pełnym miłości wzrokiem, jakim właśnie patrzył Finch na Emmę. A było w tym tyle uczuć, że aż Emmie przeszło przez myśl, czy znów nie przetestować O’Harę pod kątem, czy ktoś go nie podmienił, kiedy ona wędrowała przez astralne plany rozpadające się wokół Londynu.

O’Hara ujął jej dłonie w swoje. Czuła jego energię. Ciepłe mrowienie mocy wypełniającej to szczupłe, wręcz chude ale żylaste i silne ciało.

Faktycznie.

Ludzie mieli rację.

O’Hara nie był człowiekiem, podobnie jak nie była nim Emma, Kopaczka czy inni ludzie obdarzeni mocami.

Ale Nexus był czymś więcej. I teraz, powoli przechodząc z percepcji astralnej na ludzkie, ograniczone zmysły, dostrzegła tę jego wyjątkowość. Pełną sprzeczności wyjątkowość. Mądrość i głupota. Miłość i gniew. Ciepło i dystans.

Dłonie Fincha pozwoliły jej zebrać siły, zakotwiczyć się znów w tym świecie.
O’Hara czekał na jej odpowiedź na ostatnie zadane przez niego pytanie.
 
Armiel jest offline